Rozdział 18

827 50 33
                                    

POV. EMILLIE SINISTRE

James i Syriusz trwali w konflikcie przez następne dwa tygodnie. Zaniepokoiło mnie to. Być może dlatego, że byłam przyzwyczajona do widywania ich razem. Ale głównym powodem było zachowanie James'a. Stał się cichszy i rzadko opuszczał  dormitorium.

Męczył mnie widok ich przygnębienia, więc po pewnym czasie postanowiłam pomóc im w odnalezieniu drogi do zgody. Zapukałam do dormitorium chłopców i weszłam zanim usłyszałam pozwolenie na wejście.

Zastałam tam tylko Potter'a siedzącego na łóżku i grającego samotnie w szachy czarodziejów. Dosiadłam się do niego, bez słowa rozpoczynając kierowanie pionkami.

Po rozgrywce spojrzał na mnie i przyznałam sobie w myślach, że jest w nim coś, co przyciąga dziewczyny. Ale co to mogło być? Roztrzepane włosy, przekrzywione okulary?

- Nie idziecie do przodu z Syriusz'em? - usiadłam wygodnie, krzyżując nogi.

- Co mam rozumieć przez "pójście do przodu"? - zapytał, po czym odstawił planszę na bok, by nic nie przeszkadzała nam w zajęciu miejsc obok siebie. Oboje przysunęliśmy się do siebie w tym samym momencie i finalnie nasze kolana zetknęły się ciasno ze sobą. Odsunęłam się trochę, by nie utrzymywać z nim aż takiego kontaktu cielesnego.

- Jakieś normalne rozmowy, cokolwiek? Przeprosiliście się? - pokręcił głową. - Przepraszam. To moja wina.

- Nie gadaj głupot. - spojrzał za okno, po chwili znów zabierając głos. - Nie zamieniliśmy ze sobą ani słówka od tamtej pory. Lupin ma nas dość, bo ciągle siedzimy cicho jak jesteśmy razem w jednym pomieszczeniu. - zaśmiał się nerwowo.

- Chcę wam pomóc się pogodzić. - powiedziałam pewnie. Niekontrolując swoich ruchów położyłam dłoń na jego ręce i ścianęłam lekko w geście otuchy.

Popatrzył najpierw na nasze ręce, potem w moje oczy. Nachylił się, pocałował mnie krótko w usta, uśmiechnął. Także cmoknęłam go szybko i radośnie wykrzywiłam usta.

Od tamtego momentu staliśmy się sobie bliźsi. Codziennie całował mnie na powitanie, pożegnanie, czasem chodziliśmy za ręce i przytulaliśmy się. Zupełnie jak prawdziwa para... Jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że jestem za młoda na coś takiego, ale teraz...

Nie miałam pewności co do swoich uczuć do James'a. Na pewno nie była to miłość, lecz podobał mi się. Mam tylko trzynaście lat, ale co mi szkodzi spróbować?

Jego przyjaciele dowiedzieli się od razu - przyszli do dormitorium, kiedy Potter przytulił mnie na pożegnanie. Ja powiedziałam Rosemary i Suz o naszej relacji tydzień później po oswojeniu się z całą sytuacją.

- Jesteście niepoważni! Ile wy macie lat, żeby już się całować, przytulać i w ogóle? - wyrażała swoje zbulwersowanie Rosemary, wstając z kanapy w pokoju wspólnym, na której siedziałyśmy. - Wy sobie o tym gadajcie, ja nie mogę tego słuchać.

Poszła gdzieś, a Suzanne prychnęła i pogoniła mnie, bym opowiadała dalej. Wzruszyłam ramionami, bo wszystko, co mogłam powiedzieć już im wyjawiłam.

- Jakie ma usta? - wypaliła. Zaczerwieniłam się. Jej zdawało się to nie krępować. Siedziała z zaciekawieniem wyczekując aż coś powiem.

- Suz, na Merlina! To masakrycznie dziwne pytanie! - wymigiwałam się od udzielenia odpowiedzi. - Skończmy rozmawiać o mnie. Co z tym Ślizgonem, którym ostatnio się ekscytowałaś?

- Ah, tamten gość to pikuś przy Regulus'ie Black'u! Widziałaś go? Jest taki przystojny...

- Regulus to brat Syriusza. - wtrąciłam.

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz