Rozdział 45

518 26 13
                                    

POV. EMILLIE SINISTRE

W Beauxbatons również istniało coś takiego jak "egzaminy końcowe". Zbliżały się one nieuchronnie, ponieważ miały się odbyć już w kwietniu. Uczyłam się na nie w weekendy, oczywiście w chwilach, kiedy nie spędzałam czasu ze znajomymi.

W ciągu tych kilku miesięcy zdążyłam zadomowić się wśród tych ludzi. Moja więź z Glorią i Edouard'em się trochę zacieśniła. Największym postępem było dla mnie jednak znalezienie wspólnego języka z Agrippiną. Okazała się być cudowną osobą. Nieco wyniosłą, ale równocześnie niesamowicie sprytną i inteligentną.

Dokładnie teraz był moment, kiedy mogłam usiąść w zaciszu biblioteki i tam spokojnie coś poczytać. Umówiłam się z Edouard'em, że spotkamy się tutaj za godzinę, więc mam jeszcze tyle czasu, by odprężyć się przy dobrej lekturze.

Ale najpierw musiałam takową znaleźć. A jako, iż dosyć często czytałam książki, wiedziałam również, że nie będzie mnie łatwo zadowolić. Im więcej lektur przeczytanych, tym bardziej mój gust się wykształcał, a zakres książek akceptowalnych do przeczytania stawał się coraz węższy.

Dlatego też poprosiłam bibliotekarza o pomoc. Krótko opisałam mu, czego oczekiwałabym od książki, a pan poprowadził mnie prawie na sam koniec pomieszczenia. Wskazał mi regał praktycznie niewidoczny, zaraz obok ściany. Aby zobaczyć jego drugą stronę trzeba było wciskać się pomiędzy niego o mur. I właśnie tam miałam zamiar szukać.

Podobno jak kotu przejdzie przez coś głowa, to przejdzie też i reszta ciała. Niestety, z ludźmi to tak nie dziala i przekonałam się o tym, kiedy z szybko bijącym sercem próbowałam wydostać się z przestrzeni pomiędzy regałem a ścianą.

Sytuacja mogła wydawać się zabawna, ale w tamtym momencie nie była dla mnie śmieszna ani trochę.

W końcu jakoś się wydostałam, ale postanowiłam, że nie tam będę szukać książki. Przeszłam na drugą stronę regału, chwyciłam pierwszą lepszą książkę, którą zobaczyłam i wraz z nią usiadłam na krześle przy podłużnym stole stojącym na środku pomieszczenia.

Siedziało przy nim kilka osób. Rudowłosa dziewczyna z uroczym pieprzykiem na środku nosa, blondynka, która zajmowała miejsce obok niej, brunet w okularach oraz szatynka z grzywką opadającą na czoło i wyraźnymi niebieskimi oczami.

Obejrzałam okładkę mojej książki — była błękitna jak niemalże wszystko w tej szkole. Miała pozłacaną obramówkę, a na środku widniał napis w tym samym kolorze "Panie przodem".

Mój wybór nie okazał się jednak tak trafny jak przypuszczałam po przeczytaniu tytułu. Książka okazała się mieć zbyt wiele szczegółów, nudne opisy i nieciekawe postaci. "Akcja" była chyba pojęciem, którego autorka książki nigdy nie poznała.

Zrezygnowana odłożyłam książkę na bok. Może jeszcze do niej wrócę, choć nie sądzę. Wypakowałam z torby moje podręczniki i zestaw ćwiczeń, które przygotowałam dla mnie i Edouard'a na dzisiejszą wspólną naukę. Sama układał pytania dla nas i poświęciłam na to cały wczorajszy wieczór, więc oby cześć informacji zostało nam w głowach.

Edouard dotarł na miejsce chwilę przed tym, jak zegar znajdujący się nad masywnymi drzwiami biblioteki, pokazał godzinę siedemnastą. Mieliśmy dokładnie dwie godziny do zamknięcia, więc musieliśmy pospieszyć z materiałem. Szło nam nieźle, dopóki chłopak nie zaczął się nudzić i mnie rozpraszać.

- Emillie, masz piękne oczy. - powiedział mi, kładąc głowę na moim ramieniu. - Cała jesteś ładna, ale tylko wtedy, kiedy się nie uczysz.

- Edouard. - jęknęłam zrezygnowana. - Mieliśmy się uczyć. Nie po to wczoraj się z wami nie spotkałam, żeby dzisiaj nie wykorzystać wszystkich pytań. A więc, proste pytanie: do którego wieku trwały Wojny Olbrzymów?

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz