Rozdział 22

780 40 26
                                    

POV. EMILLIE SINISTRE

Wróciłam do dormitorium, a spotykając tam Suzanne od razu przypomniały mi się jej słowa. Siedziały mi w głowie tak uparcie, że postanowiłam zrobić cokolwiek, co udowodniłoby jej, że wcale nie jestem taka poważna jak sądzi.

Tak szybko jak tam przyszłam, tak szybko też stamtąd wyszłam. Nie mając pomysłu, co szalonego mogę zrobić, udałam się do chłopców, którzy zawsze mieli jakieś rady jeśli chodzi o dowcipy.

Nie zamierzałam zdradzić moich planów Jamesowi, bo jemu ufałam chyba najmniej ze wszystkich moich znajomych, więc poprosiłam Remusa i Syriusza o rozmowę na osobności. Poszliśmy na Wieżę Astronomiczną, tam nikt nie mógłby nas podsłuchać. Mało kto tam przychodził, a jeśli już były to zakochane pary, które równie dobrze mogłyby się spotykać w dormitoriach.

Już na samym początku rozmowy uprzedziłam Syriusza, by był dyskretny i nie wygadał się Potter'owi.

- Czekaj, zakładasz, że ja mogę coś wygadać? - obruszył się Black.

- Jeszcze niedawno słyszałam twoje głośne zapewnienia, że James jest dla ciebie jak brat i nie masz przed nim sekretów... - uniosłam brew.
- Potrzebuję jakiegoś pomysłu na żart. Albo cokolwiek, co pokaże, że nie jestem mega poważna. - wyjaśniłam szybko.

- Dobrze się składa, bo mam w planach zemścić się na James'ie jakimś dowcipem, więc możemy zro...

- Chwilunia. - przerwał mu Syriusz. - Za co chcesz się na nim mścić?

- Bardzo źle potraktował moją dobrą znajomą. Musi dostać za swoje. - odpowiedział, a mi zabrakło powietrza.

- Co zamierzasz zrobić? - zapytałam opierając się ręką o barierkę, a na dłoni kładąc policzek. Patrzyłam na Remusa, oczekując odpowiedzi, która nie nadeszła zbyt prędko. Długo głowił się nad tym, co mi odpowiedzieć. - Nie masz jeszcze planu?

- Jeszcze nie, ale pracuję nad tym. - speszył się jakby było to coś złego.

- Radzę wam się pośpieszyć. - podrzucił Black, na co spojrzeliśmy na niego niezrozumiale. - Niedługo ferie zimowe. Nie pamiętacie? Cała szkoła o tym trąbi! Nie mogę się doczekać...

- Ach tak, słyszałem o tym od Petera. - przytaknął Lupin. Ja natomiast byłam zszokowana. Wszystko dzieje się tak szybko.

- Och... - wydusiłam tylko i spuściłam wzrok na buty. Był już początek grudnia, ferie nadchodzą.

Razem z tematem ferii przyszło mi do głowy pytanie, które zadałam Syriuszowi zanim jeszcze się zastanowiłam:

- Jedziesz do domu czy zostajesz w zamku?

Zawstydził się, drapiąc po karku. Dotarło do mnie, że moje pytanie było nietaktowne zważywszy na jego sytuację, o której zapewne nie chciałby, żebym mu przypominała. A jego to najwyraźniej rozproszyło. Jestem mistrzynią w kwestii wprowadzania niezręczności w spotkania z ludźmi. Próbowałam się więc zreflektować:

- Wybacz, nie pomyślałam...

- Nic nie szkodzi. - wziął oddech. - Znów jadę do James'a. Czuję się źle z tym, że on tak mi pomaga, a ja nie robię nic dla niego. On nawet nigdy nie był w moim domu! Nie mam możliwości, by zaprosić go do siebie. Właściwie to wolałbym oszczędzić mu spotkania z moją rodzinką...

Miko delikatnego żartu na koniec widziałam, że nie jest mu do śmiechu. Okropnie mu współczułam.

- James na pewno nie ma ci tego za złe. - położyłam dłoń na jego ramieniu w pocieszającym geście. Uśmiechnął się blado.

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz