POV. DORCAS MEADOWS
Poszłam do biblioteki tego wieczoru, lecz kompletnie nie byłam przygotowama na to, co się tam wydarzyło. Zrobiłam to zupełnie impulsywnie, bo gdybym chociaż chwilę pomyślała, nie doszłoby do tego, a ja zostawiłabym ten głupi list w spokoju.
Przechodziłam koło jednego ze stolików, kiedy zauważyłam otwartą torbę, a w niej kopertę z wielkim napisem 'Do Tajemniczej Dziewczyny'. Moja ciekawość przejawiła się tym, że porwałam ją w swoje ręce, chowając za plecami i pędząc do pokoju wspólnego, by przeczytać, co znajdowało się w liście.
* * *
- Jakim prawem go wzięłaś skoro nie był do ciebie? - Mary wyrwała mi pergamin z ręki, obrzucając wściekłym spojrzeniem.
Teraz, kiedy ona i Marlena naskoczyły na mnie z powodu listu, wiedziałam, że myśl, która krążyła mi wcześniej z tyłu głowy o tym, iż postępuję źle była słuszna i powinnam wcześniej się nad tym zastanowić.
- Nie mam pojęcia, chciałam zobaczyć co w nim jest. - wzruszyłam ramionami.
- To jest poważna sprawa, Dor. - upomniała mnie Marlena, jak miała w zwyczaju. Uważała, że jest najbardziej dojrzałą osobą w naszym dormitorium. - Nie lekceważ tego, bo list serio mógł być ważny.
- Nie zaczynaj z tymi swoimi mądrościami, McKinnon. - mruknęłam pod nosem, a ona słysząc to (skubana, ma dobry słuch) zaczęła rozwodzić się o tym, że prawie zawsze jej przypuszczenia się sprawdzają. - Nie bądź taka pewna swego.
- Ej, przestańcie. - ucięła Mary. Widziałam po niej, że była zniecierpliwiona napięciem, które panowało między mną a Marleną, lecz z jej twarzy dało się wyczytać coś jeszcze. Szlag niech trafi to, że nie potrafię odczytać emocji po minach ludzi, ale jej głos drgał ze zdenerwowania. Tylko pytanie, czym może stresować się idealna (według wszystkich i według siebie) Mary McDonald? - Oddaj mi list.
- Możesz pomarzyć. - prychnęłam i schowałam go za plecami, by nie mogła po niego sięgnąć, a zauważyłam, że się do tego przymierzała. - Oddam go nadawcy, nie tobie.
- Ale ja jestem adresatem! - zawołała i zaraz zasłoniła sobie usta ręką. Marlena spojrzała na nią wrogo, zacisnęła usta, po czym wybiegła czym prędzej z pokoju trzaskając drzwiami.
- Słuchaj... - zacięłam się, nie wiedząc co powiedzieć. - Nie mam pojęcia o co tu chodzi, ale oddam list w ręce Lupina. On będzie wiedział, co z nim zrobić.
- Teraz już rób co chcesz. - machnęła ręką swobodnie, jakby sytuacja sprzed chwili nie miała znaczenia. Albo w ogóle się nie wydarzyła. - Ale zrób to szybko. Zanim wróci McKinnon.
Między nimi musiało wydarzyć się coś złego, bo jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby Mary mówiła do niej lub o niej po nazwisku.
- Grubo. - szepnęłam, kiedy przekroczyłam próg pokoju wspólnego. Na kanapie siedziała Emillie, w kącie pomieszczenia kilku starszych uczniów, których nie znałam, a na fotelu para całujących się nastolatków.
- Hej, widziałaś Remusa'?
Sinistre uniosła palec wskazujący dając mi znak, żebym poczekała moment, po czym przytknęła go do kartki, by zaznaczyć linijkę, którą czyta i zerknęła na mnie.
Po tym, jak zaprzeczyła ze schodów zszedł poszukiwany przeze mnie chłopak, więc złapałam go jeszcze zanim zdążył wyjść z salonu. Wetknęłam mu list do ręki i uciekłam do swojego pokoju.
POV. EMILLIE SINISTRE
Kątem oka obserwowałam Lupin'a, który niepokojąco rozglądał się po pomieszczeniu i powolutku zmierzał do kominka. Udałam, że jestem na tyle zaabsorbowana lekturą, iż nie zwracam na niego uwagi, a tymczasem on zajął więcej moich myśli niż jakakolwiek książka do tej pory.
CZYTASZ
𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛 • 𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟
RandomTrzynastoletni Remus Lupin od kilku miesięcy otrzymuje od nieznajomej mu dziewczyny tajemnicze miłosne listy. Zawarte są w nich między innymi wskazówki mające pomóc chłopakowi w odnalezieniu adoratorki. *** ...