110

632 20 9
                                    

Taehyung i Aleks spacerowali już jakiś czas po mieście i rozmawiali. Tae był jednak cały czas smutny i osowiały. Wiedział, że przy nim nie musi udawać więc jego maska spadła. Już raz dostał od niego kazanie na ten temat. Powstrzymywał jedynie łzy. Nie chciał płakać. Płakał cała noc i uważał, że to za dużo... Przecież to tylko jego miłość zniszczyła mu samoocenę, zepchnęła do stanu, w którym strach przejął kontrolę.
W koncu Aleks nie wytrzymał. Kazał usiąść Tae na jednej z ławek w parku, a sam kucnął przed nim i ujął jego dłonie w swoje.
- Mój książę, co się dzieje?
Tae spojrzał przyjacielowi w oczy. Nie wytrzymał. Po jego policzkach spłynęły łzy.
- J.. Ja... Jestem obrzydliwy.
Tae pociągnął noskiem, a Aleks z czułością odgarnął z jego twarzy kilka zbłąkanych kosmykow.
- Można powiedzieć o tobie różne rzeczy, ale na pewno nie jesteś obrzydliwy.
Gładził uspokajająco jego policzek nadal patrząc na Koreańczyka z dołu.
- Nie znasz prawdy... Dlatego tak sądzisz.
Aleks westchnął.
- Zabiłeś kogoś? Zgwałciłeś?
- Co?! Nie!
Oczy młodszego rozszerzyły się w szoku. Na chwilę przestał płakać zaskoczony sposobem myślenia przyjaciela. Co mu strzeliło do głowy? Po chwili jednak jego łzy znów zaczęły płynąć. Znów nie potrafił ich powstrzymać. Czuł się słaby, bezużyteczny, obrzydliwy.
- J.. Ja... Mogę rodzić dzieci.
Załkał, wyrwał swoje ręce z Aleksowych i ukrył twarz w dłoniach. Nie chciał widzieć wyrazu obrzydzenia na tej twarzy. Skoro nawet osoba, którą pokochał, brzydziła się takimi jak on, dlaczego Aleks miałby go zaakceptować? Nie potrafił uwierzyć, że ktoś oprócz jego najbliższych, którzy już się z tym pogodzili, mógłby chcieć się z nim zadawać po takiej informacji. Yoongi go w jakiś sposób zniszczył swoją postawą. Tae potrzebował żeby ktoś go naprawił... Ale nie wierzył w to, że ktokolwiek oprócz rodziny, że chciałby chociaż na niego spojrzeć.
- W takim razie ja też jestem obrzydliwy.
Tae odsłonił twarz i spojrzał na Aleksa nic nie rozumiejąc. Przecież Aleks był idealny. Inteligentny, zadbany, bez żadnych skaz. Dlaczego ktoś taki jak on miałby być obrzydliwy?
- Byłem już w związku z osobą, która ma gen. I nadal chce być z kimś takim jak ty, Tae.. I chce żeby ktoś taki jak ty urodził mi dzieci. Skoro męska ciąża jest obrzydliwa, to ja też jestem, bo cholernie mi się to podoba.
- Aleks.. Ja..
- Nie mówię, że to będziesz ty. Podobasz mi się, ale to jeszcze nie jest miłość. Spokojnie. A nawet jeśli ja się zakocham, a ty nie... Nadal będziemy przyjaciółmi.
Usiadł obok chłopaka, a po chwili posadził go sobie na kolanach, obejmując mocno jego drobne ciałko. Chciał go chronić, bo w tym momencie chłopak wyglądał jak najbardziej krucha istota na ziemi. Miał wrażenie, że nawet silniejszy podmuch wiatru mógłby zrobić mu krzywdę.
- Dziękuję, Aleks... Nie zasłużyłem na ciebie.
Tae wtulił się w silne ciało przyjaciela szukając schronienia w jego ramionach. Ktoś go zaakceptował. Ktoś nowy. Może jeszcze była dla niego nadzieja?
- Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, Taeś. A teraz powiedz, kto sprawił, że na tej anielskiej buźce pojawiły się łzy.
I Tae powiedział. Opowiedział o wakacjach z Yoongim i jego obrzydzeniu na samą myśl o męskiej ciąży. Powiedział też o ostatniej nocy, podczas której jego serce zostało złamane na miliony kawałków. A Aleks słuchał, pocieszał i po prostu był. Dla niego, dla Tae. Chciał być zawsze, a to im obojgu dawało siłę. Bo Aleks nie wiedział, że już pokochał tego chłopaka, a Tae nie sądził, że akceptacja może być początkiem drogi do czegoś więcej.

______
Suga zatrzymał Kooka i Jimina z wyraźną złością w oczach. Jin i Nam poszli się zdrzemnąć, a Hoseok brał prysznic więc miał chwilę żeby pogadać z nimi na osobności.
- Co wy wyprawiacie?! Podobno jesteście po mojej stronie.
Kook uniósł brew zdezorientowany.
- Po twojej stronie?
- Tak. Na początku pomagaliscie mi z Tae, żebym mógł z nim być  a teraz pchacie go w stronę jakiegoś Aleksa!
Jimin przeczesał włosy palcami i uśmiechnął się słodko, niewinnie.
-Byłeś zbyt wolny, hyung. Miałeś całe wakacje na to żeby mu powiedzieć, że chcesz spróbować mimo odległości. Skoro tego nie zrobiłeś, to dlaczego masz pretensje o to, że on chodzi na randki? My chcemy tylko żeby był szczęśliwy.
- Wy mu ciągle kogoś podsuwacie! Co z tego, że chce, skoro ja jestem daleko, a te dupki tutaj!?
Warknął Suga i Kook musiał odsunąć od niego Jimina, bo starszy sprawiał wrażenie, że zaraz kogoś uderzy.
- Za późno się zorientowałeś. Tae by spróbował, byłby cały twój, bo mu się podobasz. Ale on już zdecydował, że jesteście przyjaciółmi. I szuka miłości tutaj... Co prawda możesz próbować to naprawić, ale wątpię żeby coś poza przyjaźnią zostało w myślach Tae.
Yoongi uśmiechnął się mimowolnie. Wiedział, że Tae go pragnął. Miał więc mimo wszystko szansę.
- Ta... Tylko nie pchajcie go w ramiona innych.
Mruknal krzywiac się.
- Nie musimy tego robić. Tae ma zbyt wielu adoratorów. Sam sobie z randkami świetnie radzi.
Mruknal Kook i pocałował Jimina w policzek. Bez słowa poszli do ich pokoju. Jimin był wystraszony, a Kook zły. Yoongi zaś nadal był zazdrosny. A teraz do całej jego złości doszła złość na sobie. Przecież mógł mieć tego chłopaka. Mógł, prawda?

______
Nie wiem czy mi ten rozdział wyszedł. Sprawdzałam go na wszelkie sposoby, myślałam czy coś dopisać, ale musi zostać tak jak jest... Może kiedyś jeszcze coś poprawie 😇

Pamiętajcie o pytankach! Jutro mini maraton, a ostatni rozdział, jaki wstawię, będzie zawierał to "q&a"! 😇👼👼

Miłego dnia! 😍 💜

Don't Lose My Trust [Taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz