133

564 21 5
                                    

MinSuga:
Chcesz się spotkać?... Chyba powinniśmy pogadać

TaeTae:
Przecież rozmawiamy...

MinSuga:
Taehyung...

TaeTae:
Beomgyu teraz śpi więc możesz wpaść, nikogo nie ma w domu... A jak Gyu wstanie będziemy mogli gdzieś wyjść... Jeśli nie będę mieć cię dość

MinSuga:
Mam nadzieję, że nie będziesz.. Bo ja Ciebie nigdy nie mam dość

TaeTae:
Nie kłam

MinSuga:
Nie kłamie. Cały czas za tobą tęsknię. Żałuję, że nie umiem rozmawiać o uczuciach.

TaeTae:
Przestań, Yoongi

MinSuga:
Będę za pół godziny, dopiero wyszedłem z pracy

TaeTae:
Jasne...

Tae patrzył na telefon i westchnął. Cały czas miał słabość do starszego i to go przerażało. Od ostatnich kilku dni widział, że Yoongi stara się z nim pogadać, ale zawsze byli z kimś. To cieszyło Kima. Było łatwiej... No i świadomość, że jest Aleks też bardzo mu pomagała. Dzięki temu nie ulegał temu kuszacemu spojrzeniu, ustom... Całej osobie Mina. Czasem zastanawiał się jak jego mąż może żyć ze świadomością, że Tae nadal coś czuje do Sugi. Co prawda kochał Aleksa, ale... Nie umiał tego wyjaśnić. Po prostu... MIN BYŁ JEGO SŁABOŚCIĄ. PIERWSZĄ PRAWDZIWĄ WIELKĄ MIŁOŚCIĄ. Ciężko było o tym zapomnieć.

Otworzył drzwi i wpuścił Yoongiego do środka.
- Robię właśnie obiad. Zjesz?
Skierował się do kuchni. Robił ryż z warzywami i kurczakiem, żeby Jin i Nam mogli zjeść coś dobrego jak wrócą z pracy. Nie chciał żeby Jin musiał gotować w domu, gdy on mógł to zrobić. Może Jin to lubił, ale po całym dniu w kuchni, w końcu pracował w restauracji, mógł mieć dość.
- Em.. Mogę..
- Mam nadzieję, że będzie Ci smakować. Ostatnio moja kuchnia jest bardzo uzależniona od Gyu i Jimin z Kookiem narzekają, że muszą sobie doprawić bo za bardzo się do tego przyzwyczaiłem.
Yoongi uśmiechnął się lekko widząc, jak Tae krząta się po kuchni tak, jakby wcale stąd nie wyjeżdżał. Pamiętał położenie wszystkiego w tym domu.
- Spokojnie, na pewno będzie pyszne...
Tae zaśmiał się cicho.
- Nie mów hop. Nie wiesz, jak gotuję.
Spojrzał na zegarek. Gyu powinien się zaraz obudzić. Tae starał się pilnować, żeby jego syn jadł mniej więcej o tych samych porach. To pozwalało im utrzymać rytm dnia. Odłożył cześć warzyw do pojemniczka, a resztę zaczął delikatnie doprawiać. Ale też nie duzo, żeby w razie gdyby Beomgyu chciał, mógł zjeść z wujkami. Potem pokroił na drobne kawałki banana, sliwke i jabłko. Cały czas przy tym milczeli. Obaj nie wiedzieli od czego zacząć.
- Przepraszam, że cię odtrąciłem, Tae... Byłeś dla mnie wszystkim.. A potraktowałem cię jak gówno...
- W... Wszystkim?
Tae zamarł. Zdawał sobie sprawę z tego, że obaj byli zauroczeni, ale najwyraźniej uczucia Sugi były głębsze niż się spodziewał.
- Tak... Tae... Wiem, że nie mam u ciebie szans, że jesteś szczęśliwy, a ja zjebałem na całej lini. Nie mogę Cię za nic winić. Wiem, że bałeś się mojej reakcji... jak widać słusznie, bo zerwałem praktycznie kontakt... Ale chcę to naprawić...
Tae odwrócił się w jego stronę i westchnął.
- Nie musisz się zmuszać do kontaktu ze mną, Yoongi... Między nami było uczucie, ale moja natura nie pozwoliła nam na pogłębienie tego... No i ja nadal jestem tym kim jestem. Nadal jestem mutantem... Wiem, jak cie to brzydzi, rozumiem to. Dla mnie to normalne, dla innych być takie nie musi. Nie Ch...
- Tae, nie słuchasz mnie.
Przerwał mu Yoongi.
- Chcę wszystko naprawić, zrozumiałem swój błąd i chcę... Wiem, że nie mogę liczyć na nic więcej, dlatego chcę być znów twoim przyjacielem. Tęsknię za tobą, chce uczestniczyć w twoim życiu... Proszę, daj mi szansę...
- Nigdy nie straciłeś szansy na przyjaźń, Yoonie...
Suga spojrzał na niego w szoku i uśmiechnął się lekko. Naprawdę miał przed sobą anioła. Zranił go, a on i tak mu wybaczył. Nie mógł się powstrzymać. Wstał, podszedł do niego i mocno go przytulił.
- Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy...
Mruknął starszy, delektując się bliskościa swojego skarba.
- Wyobrażam sobie... Ja też się cieszę, że... Mnie zaakceptowałeś. Em...
Odsunął się lekko i zagryzł wargę.
- Skoro już wszystko sobie wyjaśniamy... Musisz o czymś wiedzieć...
Speszył się Tae. Uciekał wzrokiem.
- Beomgyu to mój syn, tak?
Tae spojrzał na niego w szoku.
- T.. Ty pamiętasz?.. Myślałem... Byłeś taki pijany...
Suga odetchnął z ulgą i uśmiechnął się lekko.
- Miałem nadzieję, że jest mój. Pamiętam część... Nie rozumiem tylko dlaczego mi nie powiedziałeś...
Tae znów odwrócił wzrok.
- Więc naprawdę niewiele pamiętasz... Mówiłeś... Nie raz mówiłeś, że nie chcesz dzieci, że ich nie lubisz... Ale... Gdyby to było tylko to... Powiedziałbym Ci... Przecież nie musiałbyś się nim zajmować. Dałbym sobie radę sam... Mam Aleksa, Jimina, Kooka... Ich wszystkich. Pomagają mi wiec nie musiałbyś...
- Tae... Co zrobiłem?
- Powiedziałeś, że dasz pieniądze na zabieg... Że kazałbyś mi usunąć moje... Nasze dziecko.

------
4/4

Czekaliście na to xD

Koniec na dziś, na reakcję Sugi trochę poczekacie bo nie wiem o której jutro znajdę chwilę na sprawdzenie i publikacje rozdziału 😇😇

Miłego dnia 🐯

Don't Lose My Trust [Taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz