67

755 35 0
                                    

Yoongi, Taehyung, Jimin i Jungkook siedzieli w salonie Kimów i ogladali telewizję. Najstarszy z nich był umówiony z Namjoonem, ale specjalnie przyszedł wcześniej, żeby posiedzieć chwilę z Tae. Nie spodziewał się jednak, że u kosmity będą jego przyjaciele, i że zamiast posiedzieć z chłopakiem i porozmawiać, będą oglądać jakiś film. Zarówno Tae jak i Suga żałowali, że nie mogą się bezkarnie przytulać, ale nie byli przecież razem, a Seokjin był bardzo opiekuńczy wobec swojego młodszego braciszka. Dlatego obaj uznali, że będą się powstrzymywać przed czułościami przy innych, chociaż  tego nie uzgodnili. Nawet, jeśli wszyscy dookoła widzieli związek między nimi, oni nie umieli się do tego przyznać przed sobą.
- Obrzydliwe...
Mruknął nagle Yoongi. W filmie była właśnie scena męskiego porodu. W ostatnich latach odkryto mutacje, która pojawiała się u niektórych mężczyzn, i która pozwalała im na noszenie dziecka. Niewiele osób posiadało ten gen, nie został nawet dobrze nazwany, bo wszystkie proponowane nazwy szły w niepamięć. I choć większość uznawała, że to ewolucja i pozwoliło to na zalegalizowanie związków homoseksualnych w niemal wszystkich krajach (bo przecież natura się na to zgadza), to nadal byli tacy, którzy uznawali to za chorobę lub wybryk natury. Nawet homoseksualisci nadal byli w jakiś sposób dyskryminowane. Takich zachowań było coraz mniej, ale jednak się zdarzały.
- Słucham?
Jimin zmarszczył brwi. Spojrzał na Tae z niepokojem. Kim zaś zesztywniał przerażony, choć starał się udawać wyluzowanego. Dawno nie słyszał, żeby ktoś z jego otoczenia nie uznawał ludzi z genem.
- No faceci, którzy mogą zajść w ciążę... To mutanci. Obrzydliwe... Dobrze, że jest ich tylko 5% na całym świecie i mała szansa, że któregokolwiek spotkam.
Yoongi nie zauważył łez napływających do oczu Tae. Był za bardzo skupiony na filmie i oburzony sceną.
- Co byś zrobił, gdybyś się dowiedział, że któryś z Twoich znajomych ma ten gen?
Suga wzruszył ramionami. Nie rozumiał pytania. Dla niego odpowiedź była oczywista. Nie przeszło mu nawet przez myśl, że któryś z nich mógłby być zmutowany. Przecież w jego oczach byli normalni.
- Zależy kto by to był, ale na pewno ograniczyłbym kontakt, a o związku już w ogóle nie ma mowy.
Jungkook dyskretnie przytulił Taehyunga. Obaj z Jiminem wiedzieli, że w tej chwili świat ich przyjaciela na chwilę się zawalił. Nie codziennie słyszy się, że osoba, w której się podkochujesz, jest nietolerancja. Nagle Tae podniósł się i z uśmiechem na ustach wziął pustą już miskę z popcornem. Yoongi nie zauważył, że za tym uśmiechem kryje się ogromna rozpacz.
- Masz rację, hyung, oni są obrzydliwi... Zaraz wrócę. Ktoś chce jeszcze herbaty? Czy przynieść tylko popcorn i sok?
- Zostaw to na razie, Taeś.. Chodź do mnie, zaraz wychodzę z Namem...
Yoongi zdziwił się, gdy Tae nie posłuchał i po prostu wyszedł, ale zignorował to... Nie wiedział, że to był już jego drugi błąd tego dnia, przez który tracił tego malca.

-----
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie... 👼😇

Don't Lose My Trust [Taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz