*Narrator*
Czas mijał wszystkim bardzo szybko. Nikt nie mógł uwierzyć że, już za trzy tygodnie rozpoczną się wakacje. Dlatego też nikt dzisiaj nie nastawiał budzika, ponieważ jest sobota. Ale nauczyciele chyba za pomnieli że rok szkolny się kończy i zaczną się wakacje, ponieważ nadal bardzo dużo zadają. Ale nie wszyscy śpią, ponieważ pewna piątka Gryfonów w tym czasie zastanawiała się co będzie robiła w te wakacje. Dla wszystkich zacznie się wtedy jakby inny rozdział gdzie nie będą musieli udawać kogoś kim nie są. A Harry, Hermiona i Ginny będą mogli spędzić ten czas ze swoimi bliskimi i lepiej ich poznać. Po jakimś czasie Pokoju Wspólnym zaczęła się pojawić inni mieszkańcy Domu Lwa. Dlatego też udali się do Wielkiej Sali na śniadanie.
Jeśli chodzi o braci Weasley to ci bardziej byli ciekawi jak to ich rodzicielka przyjmie, ponieważ dwa dni przed zakończeniem miało się pojawić wiadomość o ich zmianie nazwiska jak i prawnych opiekunów. Po jakimś czasie przemyśleń wiele uczniów przerwał Albus Dumbledore. Mężczyzna ten był dzisiaj bardzo wściekły i zdenerwowany.
Ale wróćmy do sobotniego śniadanie. Gdzie swoją jakże ciekawą przemowę jak prawie codziennie musiał ogłosić Dyrektor. Gdy tylko skończył to uczniowie wszystkich domów udali się do swoich Pokoi Wspólnych, biblioteki albo na dwór, ponieważ była bardzo ładna pogoda.
Po dotarciu na Błonie Harry wraz z przyjaciółmi zajęli miejsce pod drzewem. Po jakimś czasie przyszli również Ślizgoni oraz inni uczniowie. Po jakimś czasie musieli niestety wrócić do Hogwartu, ponieważ przyszła pora na obiad
W drodze do Wielkiej Sali nic złego się na szczenię wydarzyło, no może oprócz tego że przednimi szli zbroje które jak zauważyły Albusa, Deana, Seamusa i Rona zaczęły im się dziwnym trafem oświadczać. Ale najdziwniejsze w tym wszystkim było to że naprawdę to nie była ich sprawka.
Gdy tylko skończyli posiłek to do Harry'ego podeszła Minerwa z jakąś kartką. Okazało się że jest ona od jego rodziciela. Dlatego też po skończonym obiedzie Harry udał się od razu do Gabinetu swojego rodziciela.
*Pov. Harry'ego*
Gdy tylko dotarłem na miejsce i wszedłem do środka. To rodziciel od razu zaprosił mnie do salonu. Jak się okazało tam też znajdował się również mój ojciec. Gdy tylko wszyscy zajęliśmy miejsce pierwszy odezwał się tata a w tym czasie ojciec miał sprawdzić pewne wspomnienie z tego dzisiejszego wydarzenia.
- możesz nam wytłumaczyć co to miało być za wejście?
~ To nie moja sprawka ani moich przyjaciół
- To kogo?
~ Nie wiem ja przed obiadem wraz z przyjaciółmi byłem na Błoniach i nawet Ślizgoni mogą to potwierdzić.
- Ale mogłeś to zrobić jak wracałeś?
~ Może mógłbym. Ale jak weszliśmy do budynku to zbroje już zaczęły iść przed nami, a na dodatek za nami na potwierdzenie tych słów szli twoi podopieczni.
- Po chwili się odezwał się Tom że młody nie kłamie.
~ No widzicie. Przecież sami kazaliście nam przed powrotem abyśmy uważali na to co robimy bo Dyrektor będzie chciał bez powodu nas wezwać.
- Wiem to Harry i przepraszamy że nie chcieliśmy uwierzyć ale zrozum Huncwoci cię niestety wychowywali.
~ No właśnie gdybym to ja zrobił. To na pewno by przede mną nie szedł tylko od razu na przykład za nimi.
- Tu masz rację.
Po chwili pojawił się Remus który poinformował nas że to Syriusz zrobił i że coś u nie wyszło ponieważ zbroje miały jeszcze marsz weselny śpiewać. Gdy w końcu opanowaliśmy się po śmiechu to pożegnałem się z rodzicami, ponieważ musiałem jeszcze trochę się po uczyć. Dlatego też z nimi się pożegnałem a przed wyjściem usłyszałem tylko że ci mieli się przenieść do posiadłości Potterów gdzie znajdował się Syriusz.
*Pov. Toma*
Gdy pojawiliśmy się w posiadłości to Black już chciał uciekać ale byłem szybszy i rzuciłem na niego zakręci że on wylądował głośnym hukiem pod ich nogami. Jęcząc przy tym że teraz nie będzie mógł w ogóle siedzieć i spać. Na to Remus że i tak będzie spał za karę na niewygodnej kanapie. Po zajęciu miejsca wraz z mężem zacząłem dawać Syriuszowi wykłady w międzyczasie przybył Regulus którego poinformowała Dora który do nas dołączył . Gdy tylko przestaliśmy mu dawać wykład to za zgodą Remusa uderzyłem go w głowę, aż dziesięć razy. Gdy to uczyniłem to nie spodziewanie Remus zaczął rodzić. Już po chwili w posiadłości pojawił się Marcus który bezpiecznie przeniósł ich do szpitala.
*Narrator*
Po pojawieniu się w szpitalu Remus od razu został zabrany do sali porodowej. W tym czasie Syriusz oskarżał Toma że to jego wina za co dostał w tym razie w głowę od swojego brata. Po chwili pojawił się Amos który został poinformowany o wszystkim przez Severusa. Po jakiejś godzinie wszystko się uspokoiło Chyba na szczęście, ponieważ Black musiał w głowę oberwać aż trzydzieści pięć razy bo zaczął się żalić że za długo już tu siedzi, z na przemian że boli go głowa. Gdy lekarz powiedział że dziecku i ojcu się nic nie stało to od razu Syriusz wszedł do sali. Gdy tylko spojrzał na Remus dostał znak że tak jak podjęli nazwą synka. To przestawił wszystkim Jamesa Syriusza Blacka.
*Następnego dnia*
Do Harry'ego jak i Aleksandra przyleciały sowy z wiadomością że Remus Black wczoraj urodził. Jak się dalej okazało to maluszek dostał na imię James Syriusz Black. Po posiłku Harry niespodziewanie wychwycił Dafne i Blaise którzy szli do biblioteki i wraz z Ginny oraz Hermioną poinformowali o przyjściu na świata małego Blacka. W tym samym czasie Aleksander poinformował o tym resztę. Gdy dwójka Ślizgonów wróciła do Pokoju Wspólnego to opowiedziała o tym reszcie. Reszta dnia minęła im spokojnie oraz na powtórkach.
CZYTASZ
Harry Riddle - początek (zakończona)
FanfictionDawno, dawno temu w świecie magii było sobie młode małżeństwo Tom Riddle i Severus Snape. Którzy byli czarodziejami i wampirami. Mieli oni dwóch synów Aleksandra i Harry'ego. Gdy ich młodszy syn miał zaledwie dwa lata został porwany przez Albusa Dum...