rozdział 57

358 25 0
                                    

*pov. Dracona*

Kolejne dni mijały mi i reszcie tak samo. Ale co się dziwić. Jedyna rzecz co mnie pocieszała to, to że jutro Gryfoni ale Hufflepuff grają mecz. I przynajmniej sobie odpocznę. Ale po chwili zmieniłem zdanie. Gdy moja moja siostra przypomniała mi i reszcie o esejach. Ta chyba kocha mnie dobijać. Ale i tak nie przybyła w tym tygodniu pierwszaków. Którzy myśleli że jako jedyni nie będą musieli pisać. A było odwrotnie. I najbardziej byli załamani. Ale i tak nie pobili trójki Gryfonów, którzy do teraz są załamani że ich rodzice też poznają oceny. A ja miałem z tego znakomity humor. 


*pov. Hermiony*

W drodze do sali od Historii Magii rozmawiałam z siostrą. Gdy nagle zaczepili nas Ron, Dean i Seamus którzy od razu zaczęli nas obrażać. Nie świadomi tego że za nimi stoi nasz ojciec. Który oświadomił ich o tym po jakimś czasie. I ci próbowali uciec ale coś im nie szło, ponieważ ktoś na ich nogi rzucił zaklęcie i owa trójka się przewróciła. Tym kimś był ojciec moich przyjaciół. Który akurat koło nas przechodził. A Harry wraz z Aleksandrem mieli z tego dobry ubaw, ponieważ widzieli jak ten to robił. A ja nie wiedziałam czy mam przeklinać. Gdy przestałam o tym myśleć to zauważyłam że inni też mieli z tego bardzo dobry ubaw. Ale szybko się ogarnęli bo ojciec dał tamtym szlaban i trzeba było udać się testy. 


*Pov. Toma*

Po skończonym przez mojego syna egzaminie poprosiłem aby na chwilę został w mojej klasie, ponieważ chciałem z nim o czymś porozmawiać. Gdy ten zajął miejsce na kanapie. To zadałem mu pewne pytanie.

- Jaką karę otrzymali Gryfoni.

- Miesięczny szlaban z samym Lucjuszem. Na domiar złego o tym ma się dowiedzieć się Minister Magii jak i rodzice pewnej trójki Gryfonów. 

- Dobrze wiedzieć.

- Mało tego do końca roku szkolnego mają nosić magiczne czapki z napisem że są rodzinnymi osłami. Nawet jak wrócą na święta to im nie zniknie. Dopiero w drugim miesiącu wakacji. Ale też nie do końca, ponieważ jak pójdą na pokątną nawet w sierpniu. To i tak będę mieli ją na głowię a ta będzie śpiewała po drodze że są osłami. 

Gdy tylko ten mi to opowiedział to zacząłem się od razu z tego powodu śmiać. Po chwili mój syn się zemną pożegnał, ponieważ za chwilę będzie miał egzamin z eliksirów.


*Pov. Harry'ego*

Po rozmowie z ojcem udałem się do sali od Eliksirów. Gdzie czekała już na mnie Hermiona która była ciekaw o czym rozmawiałem z ojcem. To jej wytłumaczyłem. Wtedy też drzwi się otworzyły i wszedłem wraz z innymi do sali. Dobrze wiedząc że tata wszystko słyszał. Po zajęciu miejsca i przygotowaniu pióra pojawiły się egzaminy. I wraz z innymi zacząłem je wypełniać. Gdy skończyłem to wraz z innymi udałem się na obiad. Po drodze wyznałem bratu o rozmowie z ojcem. A ten się z tego śmiał. Ale mu się nie dziwiłem.


*pov. Aleksandra*

Gdy wraz z młodym wszedłem do Wielkiej Sali to czekała tam na nas wielka niespodzianka.  Okazało się bowiem że ktoś zmienił ubranie dyrektorowi i jego wygląd. Tak samo jak i Ronowi, Deanowi oraz Seamusowi. Ale co się dziwić. Jedyna rzecz która mnie i innych ciekawiła to fakt, kto to zrobił. Nie wiedząc czemu miałem wraz z młodym przeczucia że to ojciec. Po skończonym posiłku udali się wraz z młodym i resztą do Pokoju Wspólnego. Gdzie po zajęciu miejsca zaczęliśmy pisać eseje, ponieważ chociaż piszemy egzaminy, to co niektórzy profesorowie zadali nam eseje abyśmy się chyba nie nudzili. Zajęło nam to czas aż do kolacji. Po skończonym posiłku bez wahania udałem się do swojego Dormitorium spać a wraz ze mną Harry. 


*pov. Ron*

Wraz z Deanem i Semusem przeklinałem profesorów i pewnych uczniów którzy są na pewno winni tej sytuacji. Gdy przestaliśmy marudzić. To usiedliśmy na łóżkach i zaczęliśmy pisać teraźniejsze eseje. Na domiar złego jutro nie będziemy mogli iść na mecz, ponieważ będziemy odrabiać jakże cudowny szlaban z Malfoy'em.


*Pov. Harry'ego*

Gdy wraz z bratem wszedłem do Wielkiej Sali to mogłem usłyszeć rozmowy o tym kto wygra dzisiejszy mecz. Ale cos się dziwić jak bliźniacy robią zakłady. Gdy nasz dom to usłyszał to wszyscy się z tego śmiali. A żeby było śmieszniej bliźniacy wyznali mi że kazali zapłacić pewnej trójcę gryfonów większą sumkę niż innym. Gdy to usłyszałem to wyznałem bratu i oboje się z tego śmialiśmy. Gdy się uspokoiłem to zjadłem śniadanie i wraz z bratem udałem się na boisko aby obejrzeć mecz Quidditcha.


*Pov. Aleksander*

Gdy wraz z innymi zająłem miejsce to obie drużyny wzbiły się w powietrze i rozpoczął się mecz. Przez prawie cały czas komentowałem go sobie wraz z bratem. Ale nie mieliśmy za bardzo co, ponieważ gdy jedna drużyna zdobywała punkt przewagi to druga po chwili nadrabiała. I tak w kółko. Dopiero po godzinie zaczęło się coś dziać, ponieważ pojawił się złoty znicz. I takim też sposobem Puchoni wygrali mecz, ponieważ ich ścigający pierwszy zdołał go złapać. I Ślizgoni, po raz kolejny przegrali.


Narrator

W tym czasie Ron, Dean i Seamus spędzali czas na szlabanie z Lucjuszem Malfoy'em. Jak się również okazało mieli go na długo zapamiętać. Po wysprzątaniu całej sowialni udali się do Wielkiej Sali nie wiedząc jeszcze co ich tam na nich czeka. Gdy tylko wszyscy zajęli miejsca przy stołach. To do Wielkiej Sali w zielonych sukienkach, łysych głowach weszli dumnie Dean, Ron i Seamus. Cała sala bez wyjątku zaczęła się od razu śmiać. Ale co im się dziwić. Na początku owa trójka nie wiedziała o co im wszystkich chodzi. Ale gdy tylko McGonagall wyczarowała przed nimi lustra to od razu uciekli z Wielkiej Sali. Dyrektor próbował ich wszystkich uspokoić ale to się nie udawało. Nawet nie mógł zagrozić im szlabanem, ponieważ nie mógł nic wypowiedzieć przez swoje usta. Po jakimś czasie prawie że wszyscy wrócili do Pokojów Wspólnych, ponieważ byli i takie wyjątki którzy udali się na Błonę lub do biblioteki.


*Pov. Albusa*

Po skończonym obiedzie wróciłem do swojego gabinetu gdzie zastanawiałem się jak mam pozbyć się najmłodszego Riddle. Tak aby nikt tego nie zauważy. Najbardziej Tom który od razu może się domyślić o co chodzi i kto za tym wszystkim stoi. Ten sam problem mam z siostrami Malfoy. Ale się nie poddawałem i zastanawiałem się co mogę w tym przypadku zrobić. Po jakimś czasie podjąłem decyzję że udam się do męża i tam z jego pomocą może coś genialnego wymyślę. I zrobię wszystko aby nic nie wyjdzie z mojego gabinetu. Gdy tylko zniknąłem to nie wiedziałem że Fineas udał się do Riddle'ów aby im o tym powiedzieć i cały czas po drodze się ze mnie śmiał.


*pov. Fineasza*

Po tym jak opuściłem obraz to udałem się do Riddle'ów i opowiedziałem im czego się dowiedziałem. I że gdy tylko się czegoś więcej dowiem to od razu ich o tym poinformują. Po tych słowach wróciłem do siebie.


*pov. Molly*

Od rana żałowałam że wysłałam ten list do dyrektora. Nadal nie mogę spojrzeć w lustro czy usiąść po tym co zrobił mi dyrektor. Cos czułam że tak samo mają rodzicielki Deana i Seamusa. Następnym razem chyba wszystkie trzy pomyślimy kilkanaście razy przed zrobieniem takiego czegoś ponownie. 

Harry Riddle - początek (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz