Rozdział 58

301 24 0
                                    

*pov. Harry'ego*

Na szczęście w tym tygodniu dyrektora ze swoimi chłopczykami nic nie wymyślił. Co mnie i resztę cieszyło. Ale to może być cisza przed burzą. A w przypadku dyrektora, Rona, Deana i Seamusa jest to możliwe. Z takimi myślami udałem się do Pokoju Wspólnego aby zacząć wraz z innymi pisać eseje. 


*Pov. Syriusza*

Niestety kilka dni temu okazało się że młody wdał się bardziej we mnie. Co kilkanaście razy dziennie upomina mnie mój mąż. A dzisiaj już zdążył nawet dziesięć razy. Chociaż dopiero od dwóch godzin nie śpimy. Na co ja że co złego to właśnie ja. Na co mój kociak że kto inny. Próbowałem go okłamać ale lustro mnie zdradziło. Od dzisiaj będę spał na kanapie. Lepsze to niż żeby Remus zamieszkał z młodym u swojego brata lub kuzyna, ponieważ miałbym nie zapowiedzianych gości i nie przyjemny wykład. A Regi na pewno by się dołączył. Gdy tak o tym myślałem to nie dopilnowałem młodego i ten właśnie spadł z łóżka i ma złamaną rękę. I żeby było śmieszne to mam zakaz zbliżania się do małego żartownisia. A ten ma z tego dobry ubaw. Po jakimś czasie gdy leżałem na kanapie rozniósł się krzyk Remusa i od razu pobiegłem do pokoju młodego. 


*pov. Remusa*

Gdy wszedłem do pokoiku Jamesa to okazało się że ma ten gorączkę i kłopoty z oddychaniem. Dlatego też od razu zawołałem męża. Który zdążył wezwać już mojego kuzyna nie wiedząc nawet o co chodzi. I takim też sposobem oboje pojawili się w tym samym czasie. Na szczęście okazało się ze to angina. I gdy mój kuzyn skończył badać młodego podał mi eliksiry z karteczką jak powinienem podawać młodemu. A sam wrócił do siebie. A ja wysłałem męża do Severusa aby dowiedział się gdzie można dostać eliksiry. I jak wróci to pozwolę mu spać w naszej sypialni. 


*Pov. Severusa*

Akurat rozmawiałem z mężem gdy nagle pojawił się nie kto inny jak nasz były żartowniś Syriusz Blacka. Chciałem mu troszeczkę po dogryzać ale mój mąż mi na to nie pozwolił. I musiałem od razu go wysłuchać a mój mąż się ze mnie z tego powodu śmiał. Gdy Black wyznał o co chodzi to wziąłem kartkę i sprawdziłem czy mam eliksiry. Na szczęście okazało się że tak. Co mnie bardzo  cieszyło. I jak najszybciej podałem je Blackowie i wysłałem go do domu. A mój mąż się ze mnie otwarcie śmiał. Uspokoił się dopiero kiedy zagroziłem mu że będzie spał na kanapie. A dobrze wiedziałem że tego nie lubi. A ja miałem satysfakcję. I temu uśmiechnięty udałem się na obiad. 


*pov. Hermiona*

Pisanie esejów szło nam na prawdę bardzo dobrze że nawet nie zauważyłam jak mieliśmy się udać na obiad. Gdy szliśmy to wszyscy oprócz mnie uzgodnili że jutro dokończą resztę esejów. A ja żeby nie było się z nimi od razu zgodziłam. Po skończonym posiłku wraz z innymi wróciłam do Pokoju Wspólnego gdzie spędziłam czas z przyjaciółmi aż do kolacji.


*Pov. Albusa*

Ja w to nie wierzę za jakie grzechy musiałem przyjąć Snape. Przez to teraz Gryfoni w ogóle nie mają lekcji ze Ślizgonami. I co za tym idzie jego szpiedzy nic nie mogą mu przekazać. Niestety uczniowie innych domów po ostatnich sytuacjach mi nie ufają. Po Ślizgonach się tego spodziewałem. Ale że Hufflepuff i Ravenclaw też tego się akurat nie spodziewałem. Po jakimś czasie musiałem wyjść niestety z gabinetu aby udać się na obiad. Wkrótce miałem zostać poinformowany czy będę dalej dyrektorem dzięki mojej wtyczce. Tylko że zrobiłem maluszki błąd przed chwilą, ponieważ powiedziałem kto nim jest i mam nadzieje że do Ministerstwa to jakimś sposobem nie dotrze bo pomnie. 


Pov. Toma*

Po obiedzie do gabinetu męża zawitał mój szwagier i Lucek. Gdy tak sobie we czwórkę rozmawialiśmy pojawił się Filius. Który miał dla nas ciekawe wiadomości. Dlatego też wezwałem Oriona i Abraxas. Gdy ci się pojawili to najstarszy Black wyznał co się dowiedział. Jak skończył to Orion i Abraxas od razu udali się do Ministerstwa aby wsadzić szpiega do Azkabanu. Co z wiadomości się im udało. Na szczęście reszta dnia minęła spokojnie. 


Harry Riddle - początek (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz