Rozdział 73

263 19 0
                                    

*pov. Toma*

Niestety przegrałem wojnę ze swoją szwagierkę i dzisiaj wraz ze swoją rodziną przeniosłem do Nott'ów. Na szczęście chłopcy nie musieli sprzątać. Jak się okazało to oprócz nas mieli się pojawić również Malfoy'owie, Zabini, Blackowie, Lestrangowie i Lupinowie oraz mój szwagier bo tak zdecydowały panie. Dlatego też gdy wszyscy się pojawili to Klara pokazała nam pokoje i rozkazała abyśmy się rozpakowali. A później mieliśmy czas dla siebie. Na co mój szwagier że to nie oznacza że mam wraz z mężem spędzić ten czas w sypialni. Co śmieszyło naszych synów. A moja szwagierka spojrzała się na mnie spod byka. Gdy tylko wszyscy skończyliśmy się rozpakowywać. To młodzież zapytała się czy nie może spędzić trochę czasu na dworze. Na co ja od razu przystałem tak samo jak i reszta. Ale mieli na siebie uważać. 


*pov. Harry'ego*

Wraz z innymi dobrze się bawiłem. Ale musieliśmy niestety zakończyć naszą zabawę i udać się do swoich pokoi aby się przebrać oraz odświeżyć. Gdy tylko to uczyniłem to wraz z innymi udałem się do jadalni aby zjeść kolację. Po skończonym posiłku wszyscy udaliśmy się do swoich  pokoi spać. A że nie byłem śpiący to udałem się do pokoju brata i razem graliśmy w szachy. Na szczęście rodzice nam nie przeszkodzili. Ale dobrze wiedzieliśmy że są do tego niestety zdolni. Ale oboje nie chcemy się przekonać czy mam rację. Bo wiemy jak to by się skończyło. 


*Pov. Rona*

 Chociaż nie chciałem za bardzo pomagać rodzicielce w przygotowaniach. Bo widziałem jak moja rodzicielka cierpi przez tą całą sytuację. Jak jej najstarsi synowie się wyprowadzili i wyrzekli się jej. Mój brat przez to że ślepo zaufał Albusowi. Teraz siedzi i cierpi w samotności w Azkabanie. I nie wiadomo kiedy z niego zostanie wypuszczony. I czy w ogóle kiedykolwiek wyjdzie na wolność. A bliźniacy nawet się do mnie nawet nie odzywają. Takim też sposobem oboje nie mają z nimi kontaktu. A moja rodzicielka dobrze wiedziała że zawiodła na całego i gdyby moi wujkowie to dali by jej wykład. Tak jak zawsze robili to w młodości. 


*Pov. Albusa*

Rano dowiedziałem się że to właśnie Tom stał za tym że uczniowie wróciły do domu dzień wcześniej. Dlatego też byłem wściekły, ponieważ nie wiedziałem gdzie on i reszta mieszkają. Dlatego też nie mogę ich nawet zaatakować czy wysłać listu, ponieważ zablokowali ode mnie pocztę jak i od moich ludzi. Na domiar złego Molly też się ode mnie wraz z synem odwróciła i muszę sam wszystko przygotować na święta. Kto by to widział aby ja Albus Dumbledore sam przygotowywał wszystko na święta.


*pov. Percy'ego*

Od momentu gdy przeczytałem artykuł to nie mogłem zrozumieć gdzie popełniłem błąd. Myślał że osoba  za którą podążam wraz z matką, ojcem i bratem nigdy go nie okłamywała. A tutaj się okazało że on wraz z innymi którzy mu całkowicie wierzyli i ufali w ogóle go nie znali. Jak to możliwe że taka osoba mogła być taka dwulicowa. Przez niego teraz wiele osób cierpi, ponieważ myślało że to on tak naprawdę jest po stronie dobra. A okazuje się że właśnie nie. Ale co się dziwić jak nigdy go nie podejrzewał o takie rzeczy. Nie raz nam pomagał. Ale to było na zmyłce żebyśmy mu całkowicie ufali. 


*Narrator*

Gdy wszyscy mieszkańcy Nott Manor wstali. To od razu wykonali poranne czynności. Gdy je skończyli to od razu udali się do jadalni aby zjeść śniadanie Wielkanocne. Po zajęciu przez wszystkich miejsc. Gdy tylko je zajęli to od razu pojawiło się jedzenie. Dlatego też po złożeniu przez wszystkich życzeń. To zaczęli jeść śniadanie. Po skończonym posiłku każdy po kolei dostawał prezenty. Po jakimś czasie za zgodą rodziców młodzież wyszła na dwór gdzie zagrała w mecz Quidditcha. A ci co nie chcieli to się mu przyglądali albo czytali książki. W tym czasie dorośli sobie rozmawiali albo w przypadku pań były zajęte najmłodszymi. Po jakichś trzech godzinach gdy zbliżała się pora obiadowa młodzież wróciła do posiadłości. Gdzie od razu skierowali się do swoich łazienek aby się umyć i przebrać. Po wykonaniu przez co niektórych tych czynności wszyscy wrócili do salonu gdzie znajdowali sami dorośli bo najmłodsi spali w sypialniach swoich rodziców. Gdy młodzież weszła do salonu to dorośli poinformowali ich że w wtorek udadzą się wszyscy na zakupy do Włoch. Po tej wiadomości pojawili się skrzaty aby poinformować ich że za dziesięć minut zostanie podany obiad w jadalni. Po skończonym obiedzie resztę dnia spędzili wspólnie rozmawiając i słuchając jacy w młodości byli ich rodzice.


*pov. Molly*

Gdy wraz z synem wstała to od razu udałam się do kuchni aby zjeść śniadanie. Po skończonym posiłku podarowałem synkowi małą paczuszkę gdzie znajdował się dla niego prezent. Prawie podobną paczkę dosłała ja tylko że był troszeczkę większy. Po rozpakowaniu prezentu oboje spędziliśmy trochę czasu razem rozmawiając o tym co się dzieje dookoła nich. Oboje zastanawialiśmy się czy zobaczymy jeszcze Percy'ego na wolności. W co niestety zaczęliśmy powoli wątpić z powodu tego co się dzieje dookoła. Znając życie jak i samego Percy'ego będzie na pewno bardzo trudne. Po jakimś czasie zjedliśmy obiad. Gdy tylko go skończyliśmy to od razu zaczęli dalszą rozmowę aż do kolacji. Po której poszliśmy od razu spać.


*pov. Albusa*

Od rana mocno przeżywałem to co się dzieje dokoła, ponieważ nie miałem oni czym pojęcia. Nie wiedziałem nawet kiedy młodzież wraca do szkoły. Dopiero wczoraj dowiedziałem się że młodzież wróciła już do swoich posiadłości aby spędzić ze swoimi rodzinami święta. Mało tego nikt z Zakonu oprócz Moody'ego się ze mną nie kontaktuje. Wszyscy za pomocą listów poinformowali mnie że już mnie nie popierają i odchodzą z Zakonu. Co go bardzo mocno zdenerwowało. Gdy próbowałem zaatakować ich posiadłości i nie tylko to okazało się że nie mogę się do nich teleportować ani zaatakować. Od razu domyśliłem się że jest coś nie tak. Ale nie mogłem na tą chwile zrozumieć o co może w tym wszystkim chodzić. Nadal po mojej głowie chodziły słowa które w wyjcu wykrzyczała mi Molly. Ja nie wiem skąd się dowiedziała o swoich braciach. Od samego początku gdy byłem dyrektor dobrze wiedziałem. Że gdy ta pozna prawdę to odejdzie z Zakonu. Ale do końca miałem nadzieje że nigdy takie coś nie będzie miało miejsce. Po jakimś czasie gdy przestałem o tym myśleć to udałem się na kolację. Po której poszedłem spać.

Harry Riddle - początek (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz