3.

360 13 6
                                    

Obudziłem się bardzo wcześnie spojrzałem na zegarek który pokazywał 4.45,nigdy o tej godzinie się nie budziłem o co chodzi? Eh...dobra nie ważne, nagle poczułem na sobie czyjś wzrok, zacząłem się rozglądać i zobaczyłem za oknem czarnego kruka, ale gdy mrugłem jego już nie było...

-Chyba mam jakieś zwidy...
Powiedziałem do siebie nadal patrząc na okno...

-Czy aby na pewno?
Usłyszałem jakiś męski głos i to nie był Michael, znowu zacząłem się rozglądać, a przede mną siedział jakiś chłopak na oko 19 lat, miał czerwone oczy, czarne włosy, czarne ubrania i kolczyk w dolnej wardze...

-K-kim jesteś?
Zapytałem, a on się uśmiechnął i wstał

-Jestem Alex...a ty?
Zapytał podchodząc do mnie...

-J-ja jestem L-Lucas, a co to b-był za kruk?
Zapytałem, a Alex siadł obok mnie na łóżku

-To ja nim byłem...
Szepnął mi do ucha, a ja się przeraziłem

-Widzisz Lucas...masz własne magiczne moce...mogę cię na uczyć jeśli chcesz...
Powiedział, a ja normalnie bym zwariował...

-No...okey...
Odpowiedziałem, a on się uśmiechnął...

-Tylko musisz też coś dla mnie zrobić...
Powiedział, a ja troszkę podirytowany kiwnąłem głową żeby mówił dalej...

-Musisz zabić swoją ciocię...
Powiedział, a mnie zatkało, zabić własną ciocie? Jego chyba do reszty pojebało!

-Nie ma takiej opcji!
Krzyknąłem, a nagle do pokoju wparował Michael

-Co tu się do chole...
Nie dokończył gdy zobaczył mnie i Alex'a

-ry dzieje...
Dokończył, a Alex się uśmiechnął

-Witaj Michael...

-Alex, co ty tu robisz?
Zapytał się Michael, ale skąd oni się znali?

-Nie pamiętasz? Przecież zabiłeś swoich rodziców, a teraz twój młodszy brat zabije waszą ciotkę, ponieważ on też ma moce jak ty i ja!
Krzyknął,a mnie zamurowało mój brat zabił rodziców?!

-Nie ma takiej opcij!
Krzyknąłem i wstałem z łóżka, moje niebieskie oczy stały się czarne, włosy białe, w moich rękach pojawiły się niebieskie ognie, rzuciłem nimi w Alex'a który po chwili wyparował, upadłem na kolana, a Michael podbiegł do mnie i mocno przytulił...

-Czemu?
Zapytałem...

-Nie wiem...po prostu byłem głupi...
Odpowiedział, spojrzałem w jego oczy, jego oczy wyrażały smutek

-Przepraszam...
Szepnął i pocałował mnie w czoło...

-Nie przepraszaj to co było to już nie naprawisz...
Powiedziałem i wstałem

-Gdzie idziesz?
Spojrzał na mnie, a ja na niego

-Masz stąd wyjść, nie chce cię znać!
Krzyknąłem na niego

-Ale.........
Pojawiły się mu łzy w oczach

-Nie ma żadnego ale! Wynoś się stąd! Ale to już!
Michael wstał i wyszedł, zamknąłem drzwi, przebrałem się w czarne ubrania i wyszłem przez okno i szłem, nie chciałem mu tego powiedzieć ale to wszystko było przez nerwy, zacząłem biec, a po moich policzkach płynęły łzy, wybiegłem na ulicę, usłyszałem pisk opon, a potem ciemność

Pov Michael

Usłyszałem pisk opon więc wybiegłem z domu, zobaczyłem mojego kochanego brata, leżał potrącony, ktoś go reanimował, nagle przyjechała karetka i zabrała Lucasa, to wszystko działo się tak szybko, nie wiedziałem co mam teraz zrobić, zacząłem biec za karetką ale oni byli szybsi, stanąłem w miejscu i patrzałem na odjeżdżający ambulans, zacząłem płakać........

*Tydzień później*

Siedziałem w swoim pokoju, nie wychodziłem z niego od tygodnia, cały czas obwiniam że to moja wina że on leży w tym cholernym szpitalu, po chwili wyciągnąłem kartkę i napisałem
,,Zapamiętajcie że jeśli mnie już nie ma na tym świecie zawsze będę was kochać,,
Wyciągłem nóż z pod poduszki i wbiłem sobie w brzuch, po chwili odpływałem i nastała ciemność.........
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PAM PAM PAM
Jak myślicie czy Michael przeżyje? Ale to dowiecie się w następnym rozdziale

Do następnego

★Czy tylko ja mam magię?★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz