34

120 5 0
                                    

Gdy się obudziłam dalej siedziałam na kanapie. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegar który wisiał na ścianie. Była godzina dwudziesta. Powłóczyłam nogami do pokoju i po przebraniu się od razu poszłam spać. Gdy się obudziłam byłam w bardzo dobrym humorze. Poszłam na dół na śniadanie i natknęłam się na wszystkich domowników.-

- Ooo nasz śpioch przyszedł! - powiedział Zach poklepując miejsce obok siebie. Usiadłam obok niego oraz obok Daniela i wzięłam się za naleśniki.-

- Mam coś na twarzy? - odparłam gdy Jack oraz Zach przyglądali mi się. Obaj się uśmiechnęli.-

- Nie, znaczy tak. Masz syrop na nosie.- wzięłam chusteczkę i przetarłam nos robiąc przy tym śmiechną minę.-

- Lepiej? - odparłam gdy uznałam, że wszystko już starłam.-

- Tak.

- Przez chwilę wyglądałaś jak Rudolf.- odparł pierwszy z chłopaków na co dostał ode mnie z chusteczki.-

- Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Daniel, a ja oparłam się wygodnie na krześle popijając kawę.-

- Ja chcę dzisiaj jechać do mamy i trochę pochodzić po starych śmieciach.- powiedziałam patrząc na innych.-

- Ja dzisiaj nic nie robię.- odpowiedziała Lisa, a reszta jej zawtórowała. Gdy zjadłam śniadanie posprzątałam po sobie i poszłam się przebrać. Założyłam czarną koszulę którą kupiłam razem z Zachem oraz szare jeansy. Zeszłam na dół i włożyłam buty. Włosy przeczesałam szybko ręką, spryskałam się perfumami i po pożegnaniu się z wszystkimi wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam playlistę. Stałam na przystanku czekać z dobre piętnaście minut na autobus dopóki nie przyjechał. Zapłaciłam za swój bilet i usiadłam na wolnym miejscu. Patrzyłam na widoki za oknem co jakiś czas patrząc jak ktoś wchodzi. Poczułam wibracje w kieszeni, więc sięgnęłam po telefon.-

Zach: Hejka, chcesz popisać? trochę mi się nudzi...

Lily: Jasne, co tam?  

Zach: Dobrze, siedzę teraz z Corbynem w domu bo reszta gdzieś pojechała.

Lily: A ja dopiero co wsiadłam do autobusu. *przesłano zdjęcie* - zrobiłam sobie szybko zdjęcie ze śmieszną miną.-

Zach: Fajnie ci w tej koszuli.- uśmiechnęłam się szeroko i odpisałam.-

Lily: Dzięki :* - jakaś starsza kobieta wsiadła do autobusu, a gdy spostrzegłam, że nie ma już miejsc podniosłam się.-

- Może chce pani usiąść? - zapytałam się kobiety, a ta spojrzała na mnie z uśmiechem.-

- Nie, dziękuję. Siedź sobie.- usiadłam z powrotem na miejscu dalej słuchając muzyki. Pani spojrzała na swoją koleżankę która siedziała blisko niej i pokręciła głową.-

- Widzisz jaka ta młodzież jest? Nawet nie mogą ustąpić miejsca.- spojrzałam na kobietę zdziwiona.-

- Może jednak chce pani usiąść? 

- Ty się jeszcze nastoisz, siedź sobie.- gdy na początku niektórzy rozmawiali tak teraz w całym autobusie była cisza. Kobieta znów zwróciła się do swojej koleżanki.-

- Ja nie rozumiem tej młodzieży. Nie pomagają nikomu, nawet miejsca nie umieją ustąpić, a co dopiero wiedzieć coś o życiu.- nie wiem dlaczego, ale coś się we mnie gotowało.-

- Może jednak? - kobieta zgodziła się jednak nie poczekała, aż ja wstanę tylko popchnęła mnie do tyłu i wepchała się na moje miejsce. Przez chwilę nie wiedziałam co się stało, aż jakiś chłopak nie stanął w mojej obronie.-

- Co pani robi! przecież pytała się czy pani chce usiąść, a kiedy pani się w końcu zgodziła to jeszcze popchnęła tą dziewczynę.- uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka rozmasowując obolałe ramię. Wybrałam numer do Lisy i uśmiechnęłam się złośliwie. Gdy dziewczyna odebrała za którymś razem patrząc na tą kobietę zaczęłam mówić.-

Halo? 

- Hejka, wiesz co się stało? 

No co opowiadaj!

- Siedzę sobie spokojnie nie? I jakaś pani weszła.- patrzyłam na tą kobietę mając całkowitą pewność, że wszystko słychać co mówię.-

No i co dalej?

- No i wszystko normalnie. Proponuje aby ta pani usiadła, lecz odmówiła. No to okej, siedzę dalej nie? 

Wiem o co ci chodzi.- powiedziała śmiejąc się.- I co dalej? 

- Zaczęła mówić jacy to my nie kulturalni itp., więc znów jej zaproponowałam, aby usiadła. Znów odmówiła.

Co dalej? 

- Znów zaczęła nas obrażać, więc się wkurzyłam i jeszcze raz się zapytałam tym razem się zgodziła

Oooo!!

- Nom, ale nie, to nie było takie zwykłe. Wiesz, że ja przejdę dalej, a ona usiądzie. Nie! Pociągnęła mnie za ramię i popchnęła. Rozumiesz to?

Ale jaja

- Niby są starsi i należy im się szacunek co? A sami nie są lepsi.- spojrzałam na kobietę która była cała czerwona.-

Co rajca to racja. 

- No mówię ci! Po prostu jakaś masakra. Dobrze, że chociaż jakiś chłopak stanął w mojej obronie. 

Przystojny? - powiedziała śmiejąc się, a ja spojrzałam na tego chłopaka.-

- No nawet.

--- 

Mam nadzieje, że jest git haha 


Walcz dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz