32

147 8 0
                                    

Siedziałam sobie jeszcze z jakiś czas dopóki nie przyszedł Jack. Spojrzał na mnie przelotnie, a ja westchnęłam. Przez chwilę była niezręczna cisza dopóki nie postanowiłam iść do parku. Założyłam buty, wzięłam torebkę i wyszłam. Włożyłam sobie słuchawki do uszu i puściłam pierwszą lepszą piosenkę. Wiatr delikatnie kołysał moje włosy, a słońce ogrzewało mi przyjemnie twarz. W między czasie dostałam wiadomość od Lisy.-

Lisa: Hej mała, gdzie tak nagle zniknęłaś?  - odpisałam jej od razu i schowałam telefon do kieszeni.-

Lily: Hej, poszłam do parku trochę się przewietrzyć. Jakoś nie chce mi się siedzieć w domu. Jak chcesz to możesz wpaść. 

Lisa: A Jonah też może przyjść?  - uśmiechnęłam się i odpisałam.- 

Lily: Jasne! Siedzę na naszej ulubionej ławce w parku. - słuchałam piosenek obserwując mijających mnie ludzi. Po jakiś... dwudziestu minutach przyszli Lisa z Jonahem.- 

- Witam moje gołąbeczki.- powiedziałam uśmiechając się.- 

- Hejka.- odpowiedzieli i poszliśmy pochodzić sobie gdzieś.- 

- Ty chodziłaś kiedyś na jakieś zajęcia taneczne? - zapytał Jonah, a ja odpowiedziałam nie mal od razu.-

- Tak, przez całą podstawówkę. 

- Ona chodziła na tańce, jeździła konno, pływała, biegała.- powiedziała moja przyjaciółka śmiejąc się.-

- Na prawdę? 

- No bez przesady... co prawda trochę tego jest, ale to tylko hobby.

- A brałaś udział w jakiś zawodach? 

- Aby to raz.- odpowiedziała za mnie Lisa uśmiechając się.-

- To nieźle. Widzę, że mamy utalentowaną osobę w domu.- uśmiechnęłam się zakładając kosmyk za ucho.-

- Dobra koniec o mnie. Co tam u was moje gołąbeczki? 

- Jakoś leci. Fajnie bawiłaś się z Zachem? 

- Poniekąd tak...- westchnęłam ciężko przypominając sobie sytuację z Zaynem i jego ferajną. Moja przyjaciółka spojrzała na mnie zaciekawiona.-

- Jak to ''poniekąd''? - zapytał Jonah poprawiając sobie okulary przeciwsłoneczne.-

- Znów spotkałam tych debili 

- I co powiedzieli?  

- No cóż... jak to on ujął '' pokłóciłam się z loczkiem i teraz zabawiam się z jego kolegą ''. 

- Jaki...

- Zayn też tam był i to chyba on powiedział Liamowi o naszej małej sprzeczce.- Lisa położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się pocieszająco.-

- Po prostu nie słuchaj tego frajera. Miej go w poważaniu i nie zwracaj uwagi na nic. Jeśli chodzi o twojego współlokatora to nie wiem o co mu chodzi.- powiedział Jonah jedną ręką obejmując Lisę.-

- Po prostu myślał, że będzie coś więcej, a skoro go spławiłaś to chce to teraz wykorzystać.- Lisa skradła pocałunek od swojego chłopaka chichocząc przy tym.-

- Wiecie jak się fajnie na was patrzy kiedy jesteście tacy radośni? - Lisa dźgnęła mnie palcami w żebra tak, że pisnęłam tym samym wywołując śmiech Jonaha.-

- A to za co? - dziewczyna wzruszyła ramionami i powoli zaczęliśmy iść w stronę domu. Szliśmy rozmawiając o tematach które wpadły nam do głowy. Co jakiś czas ocierałam oczy od łez które pojawiły się od śmiechu. Kiedy byliśmy coraz bliżej domu tym bardziej mina mi rzedła. Lisa rozmawiała o czymś z Jonahem natomiast ja się wyłączyłam. Rozmyślałam nad tym co działo się na moich urodzinach. Jak wszyscy się super bawiliśmy. Potem zaczęłam myśleć nad wypadkiem oraz nad tym jak Jack mnie odwiedzał codziennie. I pomyśleć, że przez jedną rzecz nasze relacje się popsuły...Westchnęłam ciężko poprawiając kosmyk który opadł mi na oko. Lisa spojrzała na mnie i uśmiechnęła się nieśmiało.-

- Nad czym tak myślisz? - zapytała, a ja uśmiechnęłam się z grymasem i spojrzałam na przyjaciółkę.-

- Nad tym jak moje relacje z Jackiem i Zaynem szybko się rozbudowały i tak samo szybko zniszczyły.

- Zobaczysz wszystko będzie dobrze.

- Taa...- weszliśmy do budynku w którym mieszkali chłopacy i pojechaliśmy windą na właściwe piętro. Gdy byliśmy już w mieszkaniu poszłam do kuchni coś przekąsić i natknęłam się na Jacka...-

- Hej.- odparłam jedynie sięgając po sok oraz szklankę.-

- Hej, co tam? - zapytał opierając się o blat stołu.-

- Dobrze.- chłopak poprawił swoje włosy, a ja stanęłam naprzeciwko niego.-

- Dalej będziemy się unikać? - zapytał, a ja wzięłam łyk swojego napoju patrząc gdzieś za nim.-

- Ja bym tego nie chciała, więc to zależy od Ciebie.

- Wiesz, że tam to co powiedziałem wtedy... to było w przypływie złości? - spojrzałam na niego nie bardzo rozumiejąc do czego zmierza.-

- Rozumiem.

- Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem wtedy.- zatkało mnie, ale gdy dotarło to do mnie uśmiechnęłam się i odparłam.-

- Ja też Cię przepraszam.- przytuliłam się do chłopaka czując wielką ulgę. Zobaczyłam jak Lisa pokazuje mi kciuki do góry, a ja jedynie uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.-

---
Jeej! Mamy zgodę! Od razu piszę, że wszystkich fanów Liama  oraz Harrego przepraszam za to jak potraktowałam ich w tej książce 😅😁



Walcz dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz