47

113 4 0
                                    

Lily

Siedziałam właśnie w salonie czekając na Lisę i Jacka. Po jakimś czasie przyszli z uśmiechami od ucha do ucha.-

- I jak było? - zapytałam robiąc miejsce dla nich na kanapie.-

- Fajnie, myślałam, że będzie gorzej, ale było nawet dobrze.- uśmiechnęłam się do rodzeństwa i spojrzałam przed siebie.-

- A jak poszła rozmowa? - zapytał Jack, a ja wzruszyłam ramionami.-

- Nijak. Przeprosił mnie i prosił o to, abym mu wybaczyła.- dostałam wiadomość z starego numeru mojego taty co mnie bardzo mocno zdziwiło.-

Tata: Możemy się spotkać? - popatrzyłam parę razy na numer i odpisałam.-

Lily: Ale kto piszę? 

Tata: Za dwadzieścia minut przy fontannie w centrum.- nie wiedziałam czy mam iść zobaczyć kto do mnie pisze. Jednak ciekawość i tak brała górę.-

- Coś nie tak kochanie? - zapytał Jack patrząc na mnie, a ja pokazałam dla niego oraz dla Lisy wiadomości od ''taty''.-

- Moim zdaniem nie powinnaś tam iść.- odpowiedziała Lisa przyglądając się wiadomości.-

- A co jeśli miałam rację i mój ojciec żyje? - powiedziałam wstając z kanapy.-

- Przecież byłyśmy na jego pogrzebie i widziałaś go w trumnie.- powiedziała Lisa, a ja poczułam jakby ktoś mi dał w policzek.-

- Masz rację.- coś mocno ścisnęło mnie w sercu.-

- Dobra, ale idę z tobą.- powiedziała moja przyjaciółka.- Nie chce, aby znowu coś ci się stało.

- Dzięki.- założyłyśmy buty, dałam szybkiego buziaka dla Jacka i wyszłyśmy z domu. Nie chciałam nic mówić dla Corbyna ponieważ nie wiem czy to prawda, a nie chce dawać nikomu nadziei. Do centrum miałyśmy parę minut z buta tak, więc po drodze rozmawiałyśmy głównie o tym co kupimy dla Corbyna na urodziny które dość szybko się zbliżały. Gdy byłyśmy już prawie na miejscu nie widziałam nikogo znajomego.-

- Widzisz kogoś znajomego? - zapytałam Lisę, a ona jedynie pokręciła przecząco głową. Poczekałyśmy jeszcze chwilę gdyż byłyśmy trochę za wcześnie. Gdy była godzina spotkania jeszcze raz się rozejrzałam, ale znów nikogo nie zauważyłam.-

- Lily... - powiedziała dziewczyna trochę przestraszonym tonem.-

- Tak? - spojrzałam na nią która wskazała mi miejsce gdzie stał pewien mężczyzna. Gdy zaczęłam mu się przyglądać zaniemówiłam. Mężczyzna zauważył nas i podszedł do nas.-

- Cześć Lily, Witaj Liso.- to był on. Miałam rację! On żyje! Patrzyłam na mojego tatę nie mogąc uwierzyć w to co widzę.-

- Ale jak to... przecież ty...nie żyjesz.-powiedziałam ze łzami w oczach.- 

- To nie tak...- opowiedział nam wszystko to co się stało, a ja nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.-

- Nie mogłeś dać znaku życia? Chociaż powiedzieć, że nic ci nie jest? Wszyscy myśleli, że nie żyjesz! - krzyknęłam tak, że parę osób się obejrzało. Lisa też nie wytrzymywała emocji.-

- Wie pan przez co ona przeszła jak dowiedziała się o pana śmierci? - zapytała moja przyjaciółka.-

- Proszę Lisa nie wtrącaj się.

- Nie! Ta dziewczyna to osoba która po twojej ''śmierci'' dała mi najwięcej miłości niż kiedykolwiek mogłam dostać. To ona pomogła wstać mi na nogi w czasie depresji oraz po próbie samobójczej. Ona wpiera mnie we wszystkich złych chwilach oraz daje mi kopa w dupę jak tylko trzeba. To jest moja siostra której nigdy nie miałam, więc nie waż się tak do niej mówić.- powiedziałam, a dziewczyna nie mogła powstrzymać emocji i przytuliła się do mnie.-

- Czy ja dobrze słyszałem? Próba samobójcza? - powiedział smutnym tonem.-

- Tak. Dobrze słyszysz. Gdyby nie ona to zapewne leżałabym obok Ciebie na cmentarzu. 

- Nie chciałem aby to tak wyszło...- przypomniałam sobie wszystko gdy dowiedziałam się o śmierci mojego taty i rozpłakałam się. Ojciec przytulił mnie do siebie i chwilę tak staliśmy dopóki się nie uspokoiłam.-

- Skąd w ogóle wiesz gdzie mieszkam? 

- Z twoich social mediów. 

- A no tak...

Walcz dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz