28.

2.4K 93 0
                                    

Po lekcji podszedł do mnie Scott. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Cześć. Coś się stało?- spytałam.
- Liam zniknął. Podejrzewam, że to sprawka Garetta.
- Zabił go?
- Nie....mam taką nadzieję, ale zapewne gdzieś go zabrał.
- Kto ostatni go widział?
- Mason. Rozmawiałem z nim.- wyprzedził moje pytanie.- Biegali w lesie, Liam przyspieszył, a później już go nie widział.
- Kurcze...mówiłeś reszcie?
- Tak, ale Lydia i Stiles pojechali do Meredith.
- Po co?
- Sądzą, że może nam pomóc odkryć ostatnią część listy.
- Czyli mam ci pomóc?- spytałam, a chłopak spojrzał na mnie błagalnie.- Zacznijmy od węchu. Może dasz radę go wywąchać...w końcu to twój beta.
- Dzięki.- uśmiechnął się, a jego telefon zaczął dzwonić. Na ekranie wyświetliło się LIAM. Spojrzałam wymownie na Scotta.- Halo?- spytał chłopak, a w telefonie ktoś odpowiedział.- Czego chcesz?...Spotkajmy się na parkingu dla autobusów.- powiedział i się rozłączył.
- To Garett?- chłopak kiwnął głową.- Co powiedział?
- Zatruł Liama wilczym zielem i ma mało czasu. Chce żebym pomógł mu odbic Violelet i oddał mu gotówkę.
- Nie możesz tego zrobić. Nie dotrzyma słowa. A jeśli nawet to oni dalej będą zabijać.
- Muszę uratować Liama.
- Wiem, ale nie w taki sposób.
- Nat, on może być wszędzie.
- Biegali w lesie? Pewnie daleko go nie zabrał. Opcje są takie: albo ukrył go gdzieś w lesie, albo w domu...aucie, czy co on tam ma. Chociaż biorąc pod uwagę, ze Liam jest wilkołakiem to ukrył go w miejscu, skąd sam nie wyjdzie.- zaczęłam głośno myśleć.
- Nat. Nie mamy czasu na główkowanie.- powiedział zdeterminowany.- Wybacz, ale muszę go uratować.- rzucił i poszedł na spotkanie.
- To się źle skończyć.- szepnęłam pod nosem. Szłam pod klasę, gdy zobaczyłam Dereka.- Co tu robisz?
- Szukam Malii.- rzucił krótko.
- Ma matmę. Słyszałeś o Liamie?
- Tak.
- Myślę, że może być w lesie.
- To powiedz to Scottowi.
- On chce negocjować z Garettem.- powiedziałam, a mężczyzna przewrócił oczami.
- Głupota.
- No właśnie. Znasz las prawda? Słyszałam, że mieszkałeś blisko niego. Pomożesz mi go znaleźć?
- Nie pomoże ci twój chłopak?- spytał, a ja zrobiłam wielkie oczy.- Gdy całujecie się w męskiej szatni upewnijcie się, że nikogo tam nie ma.- uśmiechnął się szyderczo.
- Wiesz co? Sama go znajdę.- obróciłam się, ale Derek złapał mnie za rękę.
- Załatwię coś z Malią, a później pomogę ci go znaleźć.
- Serio? Dzięki.- uśmiechnęłam się i poszłam spóźniona na lekcje. Po lekcjach wyszłam ze szkoły, a przed nią stał czarny samochód. W oknie dostrzegłam twarz Dereka więc szybko do niego weszłam.- Cieszę się, że jednak mi pomożesz.
- Zanim Scott go znajdzie będzie za późno.- oznajmił i szybko ruszył.- A lepiej żebyś sama nie chodziła po lesie.
- Czemu?
- W lesie dzieją się różne dziwne rzeczy.
- Ale nie jestem na liście osób do zabicia.- rzuciłam i spojrzałam na niego.
- Fakt.
- Mogę cię o coś spytać?
- Już spytałaś.
- Co robiłeś z Malią?
- A po co ci to wiedzieć?- spytał patrząc na mnie tym typowym wzrokiem Hale'a.
- Bo....może to ma cos wspólnego ze sprawą listy, albo Liamem?
- Nie ma.- oznajmił krótko.- A teraz ty odpowiesz na moje pytanie. Dlaczego ukrywacie się ze Stilesem?
- Em...- czułam jego wzrok na sobie.- Może dlatego bo boimy się reakcji reszty.
- Nie prawda. Scott i Lydia sami robili wszystko, żebyście byli razem.
- Rodzice.- powiedziałam szczerze.- To przez to, że mój ojciec nie...nie chce żebym miała chłopaka. A jeśli zobaczą nas w szkole nauczyciele, albo inni znajomi to może to do nich dojść. A i tak ostatnio mają w planie wyprowadzkę.
- Wyprowadzkę?
- Chcą mnie chronić i wyjechać.
- Przez te wszystkie zabójstwa?
- Tak.
- Wiesz, że się dowiedzą? Zawsze się dowiadują. Na przykład Scott i Allison ukrywali swoją miłość jakieś dwa lata temu. Jej ojciec jako łowca wolał, żeby zabiła wilkołaka, a nie z nim sypiała. Ale wszystko się wydało i ostatecznie byli razem. Ojciec Allison pogodził się z tą myślą, a nawet pomaga Scottowi.
- Nie widziałam, że byli razem.
- Dużo jeszcze o nich nie wiesz.- rzucił, a następnie zatrzymał się przed rezerwatem. Wysiedliśmy z samochodu i szliśmy w nieznanym dla mnie kierunku.
- Jest może w lesie takie miejsce, z którego nie da się wyjść samodzielnie? Nie wiem jakiś zamknięty obszar, albo piwnica?
- Jest piwnica koło nemetonu.
- Tego drzewa?- spytałam, a Derek spojrzał na mnie zdziwiony, że to wiem.- Szybko się uczę, a jak sam powiedziałeś dużo jeszcze nie wiem.
- Ale trudno jest go znaleźć, dlatego tamto miejsce odpada.- zamyślił się chwilę.- Może przywiązał go do drzewa? Skoro jest ranny to zapewne nie ma tyle siły.- powiedział i zaczęliśmy iść byle przed siebie i ci co chwilę nawoływać chłopaka.
- Liam!- krzyczałam.- Liam!
- Nic z tego. W ogóle skąd wiesz, że tu będzie?
- A gdzie sierota mógłby go ukryć? Domu nie ma, samochód ma okna, a miejsca publiczne odpadają, bo każdy mógłby go uwolnić. Z resztą biegał po lesie, a daleko by go nie zabrał.
- Fakt, ale chodźmy już dobre dwie godziny. I nic.
- Musi gdzieś tu być.- westchnęłam.
- Powinniśmy już iść. Robi się późno, a twoi rodzice będą się martwić.
- Musi tu być! Jak chcesz to jedź, ale ja muszę go znaleźć.
- Nie zostawię cię. Stiles by mnie zabił.- rzucił z uśmiechem. Zrobiło się już ciemno, ale ja dalej szukałam chłopaka. Przeszliśmy chyba cały las, bez efektów. - Rozdzielmy się. Zrobimy kółko i wrócimy w to samo miejsce.- zaproponował.
- Zgoda.
Poszłam tak jak powiedział. Zrobiłam kółko wokół drzew i wciąż nawoływałam Liama. Po chwili usłyszałam wycie. To był on. Pobiegłam przed siebie i zobaczyłam starą studnie.
- Liam?- spytałam nachylając sie do niej. Nastolatek wspinał się po jej ściankach.- Podaj mi rękę.- powiedziałam podając mu swoją. Chłopak był kilka metrów niżej, a nasze dłonie nie mogły się złączyć. Wychyliłam więc się i udało mi się złapać jego rękę, ale gdy miałam go pociągnąć poczułam brak równowagi i zaczęłam wpadać do studni. Krzyknęłam, a Liam ze mną. Już byłam w powietrzu, gdy ktoś złapał mnie za rękę. Zaczął nas wciągać, a kolejne dłonie objęły mnie w tali i pomogły usiąść na studni. To był Scott i Derek. Odetchnęłam z ulgą. Scott objął przerażonego Liama, a ja patrzyłam na nich czując poniekąd dumę. Znalazłam go.
- Nat, przepraszam. Powinienem cię posłuchać.- powiedział Scott.
- Daj spokój. Ciesze się, że mogłam pomóc.
Derek odwiózł mnie di domu, a Liam i Scott pojechali do kliniki. Gdy samochód się zatrzymał przeczytałam głośno smsa od Stilesa.
- Mają ostatnią część listy....- urwałam przeczytawszy dalszy ciąg wiadomości.
- Coś jeszcze napisał?
- Że twoje imię było hasłem.
- To bez znaczenia.- powiedziała, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- To cześć.- już miałam wychodzić, ale Derek dodam.
- Jeśli mogę ci coś doradzić to powiedz rodzicom o Stilesie. Lepiej jak dowiedzą się od ciebie.
- Przemyśle.- powiedziałam i wyszłam z samochodu.- Tak czy siak dzięki, że ze mną poszedłeś. Sama bym go nie znalazła.
- Znalazłabyś.- uśmiechnęłam się i wyszłam z auta.

Здравствуйте ♥️♥️♥️♥️
Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. To pierwsza współpraca Nat i Dereka i myślę, że wyszło spoko. Trochę zmieniona wersja na potrzeby opowiadania, ale myślę, że jest nawet lepsze 😜 miłej niedzieli.

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz