77.

1.2K 68 9
                                    

Obudziłam się po kilku godzinach, jednak ku mojemu zdziwieniu Theo koło mnie nie było. Już chciałam wstać, gdy usłyszałam niepokojącą kłótnie.
- Użyłaś jadu kanimy!- krzyknął chyba theo.- To miało być na wyjątkową sytuację!
- I taka była.- odpowiedziała jakaś dziewczyna.
- Niesubordynacja w szeregach jest jak najbardziej zrozumiała.- rzucił nagle mężczyzna, którego szybko rozpoznałam jako Deucaliona.
- Znalazłeś coś?- spytała znów dziewczyna zmieniając temat.
- Tak, ale nie to co chciałem. Maska powinna nam pomóc odkryć kto jest bestia.- wyjaśnił chłopak, a ja zaczęłam myśleć o czym właściwie rozmawiają. Maska? Jaka maska i skąd ją ma? Przecież nie mógł jej zabrać z Eichen... byłam z nim kiedy wychodziliśmy.- Nieważne. Musimy znaleźć resztę.
- A ona?- spytała dziewczyna wskazując prawdopodobnie na mnie.
- Śpi.
- A jak wstanie?
- To wróci do domu. W czym widzisz problem?- spytał Theo widocznie wkurzony.
- W niczym... chodźmy.- rzuciła, po czym usłyszałam kroki, a następnie trzaśnięcie drzwi bunkru. Szybko odskoczyłam na bok chcąc ich śledzić. Już miałam otworzyć drzwi, gdy odezwał się ślepy więzień.
- To nic ci nie da.
- Słucham?
- Poszli po resztę stada, a to im trochę zajmie. Jeśli chcesz się dowiedzieć o czym mówili i co planują to uderzaj w sedno.
- Mam przeszukać ich bazę?
- Lub czekaj, aż ktoś zginie.- rzucił, więc cofnęłam się do wnętrza bunkru. Na stole przy więźniu leżał słoik z widzianymi przeze mnie już pazurami harpia oraz maska, która wyglądała jak jednego z tych, które noszą potworni doktorzy, ale była stara i pokryta pajęczyną.- Pazury i maska. Po co im te przedmioty?- spytał mężczyzna.
- Chcą dowiedzieć się kim jest bestia.
- Dlaczego czekają?
- Bo potrzeba do tego odpowiedniej siły.
- Takiej jak?- powiedział, a ja wróciłam wspomnianymi do wczorajszego wieczoru i Eichen.
- Banshee. Chcieli wykorzystać do tego Lydii. Albo przynajmniej chcieli, żeby przeżyła. Dlatego pomógł nam ją uratować. Typowe dla Theo. Nic nie robi bezinteresownie.
- Tak samo jak ja.
- Po co mu ty?- spytałam nagle łącząc pozostałe elementy układanki.
- Mam mu powiedzieć prawdę o pazurach i masce. Kto może to wytrzymać, a kto nie.
- A kto może oprócz Lydii?
- Maska wywołuje potężne natężenie elektryczne. Dlatego doktorzy posługują się prądami telurycznymi.
- Josh. Jego betą kontroluje prąd.- rzuciłam, a Deucalion się uśmiechnął.
- Dlaczego chce wiedzieć kim jest bestia?
- Jeszcze na to nie wpadłaś?- spytał, na co ja spojrzałam z powrotem na maskę i pazury.
- Maska pokaże właściciela bestii, a pazury...
- Pomogą zabrać mu moc.- powiedział, a mnie przeszedł dreszcz.
- Theo chce jego mocy. To samo próbował zrobić ze Scottem...chce władzy i siły.- mówiłam słowotokiem, po czym wybiegłam z bazy zostawiając wilkołaka samego sobie. Zadzwoniłam szybko do Stilesa, który po kilku minutach przyjechał po mnie Jeepem. Wsiadłam do niego i zaczęłam układać sobie w głowie parę spraw.
- W porządku?- spytał Stiles.
- Nie... Boże. Jestem taka głupia.
- O czym ty mówisz?
- O Theo.- odpowiedziałam, a mój chłopak westchnął.- Nie, nie o Theo...o bestii, masce i pazurach. Jestem idiotką.
- Wyjaśnisz mi o co chodzi? Bo mówiąc szczerze trochę się pogubiłem.
- Nie tutaj. Jedź do ciebie.
- Dobra.- rzucił krótko i po chwili zatrzymaliśmy się przed jego domem. Weszliśmy do środka, a ja szybko podeszłam do tablicy, gdzie zaczęłam przyglądać się dowodom.
- Bestia, napis a kanałach, pazury, Theo i jego stado, doktorzy. Co ich wszystkich łączy?- spytałam retorycznie, podczas gdy Stiles siadał na łóżko.- Theo i doktorzy chcą odkryć kim jest bestia. Po to jest mi potrzebna maska, którą jego stado zabrało z Eichen.
- Ta, którą chciał nałożyć Valack na Lydie?
- Dokładnie ta. Chcą też, żeby i bestia sobie przypomniała swoje imię. To wzmocni ja, a i jej właściciel umrze. Zostanie tylko bestia. Ale po co to robią? Jaki mają w tym cel? Przecież Theo nic nie robi bezinteresownie.
- Mówisz o wczoraj?
- Chciał, żeby Lydia przeżyła. To, że został ranny nie było w jego planie, ale pomogło mu zamydlić nam oczu, że chce nam pomóc i jest po naszej stronie.
- Ok...to ma sens.
- Słuchaj tego.- powiedziałam podekscytowana.- Jaki ma w tym cel? W tym wszystkim? Po co tu wrócił?
- Żeby pomóc doktorom siać terror?
- Albo żeby wykorzystać ich chimery do wyższego celu. Pierwsza chimera, która chciała zabrać moc Scottowi była pół harpią. Jej pazury pomagają zabrać moc nawet prawdziwemu Alfie i nie musisz być jego betą, żeby to zrobić.
- Mówiłaś, że Theo ma te pazury.
- Dokładnie. Josh wytrzyma moc, która płynie z maski. Pomoże zidentyfikować bestie. A to wszystko po to, żeby Theo mógł zabrać jej moc i był silniejszy.- wyjaśniłam, a mój chłopak siedział jak wryty.
- Jak to odkryłaś?
- Deucalion mnie nakierował, a reszta zaczęła łączyć się w całość.
- Nie wiem co powiedzieć.- powiedział przyglądając mi się.- Nie możemy dopuścić, żeby bestia dowiedziała się kim jest oraz pilnować stada chimer. Zwłaszcza Theo.
- Zajmę się tym. Ufają mi i nie wiedzą, że to wiem.
- Znaczy, że Theo jest zdrajcą.
- Kto by się spodziewał.- prychnęłam, a chłopak cicho się zaśmiał.- Mam pewien pomysł, ale nie spodoba ci się.
- To pomoże nam go powstrzymać?
- Prawdopodobnie tak.
- To musimy zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić.
- I to chciałam usłyszeć.- rzuciłam.

Na drugi dzień wieczorem siedziałam w swoim pokoju. Widziałam, że reszta ściga bestie i ogara, ale ja miałam co innego do zrobienia, a mianowicie szukałam istoty mającej moc telekinezy w bestiariuszu Argentów. Oczywiście wraz z moim chłopakiem powiedzieliśmy Scottowi o naszym planie oraz o tym, co odkryłam. Był wściekły na Theo, ale pozwolił mi działać.
Patrzyłam na kolejne nudne strony książki, aż zatrzymałam się na jednej z nich.
,,TELEKINESIS"
Przeczytałam nie dowierzając. Znalazłam. Czytałam ten tekst kilka razy. Oprócz oczywistych stwierdzeń, które już znam przeczytałam, że nie ma poprawnej nazwy na istoty o tej zdolności, ale dawniej uważano je po prostu za czarownice lub wiedźmy, ponieważ przerażały one otoczenie. Trudno się dziwić. Sama boję się tego, co potrafię. Dowiedziałam się też, że taki osoby nie tylko umiały poruszać przedmiotami na odległość, ale i wyczuwać czyjeś emocje jak wilkołak oraz manipulować nimi. Wtedy zadzwonił mój telefon. Był to Theo, z którym byłam umówiona na spotkanie w jego starym domu. Szybko ubrałam się i wyszłam. Po kilku minutach marszu znalazłam się pod jego adresem. Bez zastanowienia weszłam do środka, gdzie czekał już na mnie chłopak.

Heeeejcia
Wiem, że od dwóch dni nic nie dodawałam, ale za to mam świetną wenę i jeśli wskoczy dużo gwiazdek to jeszcze dzisiaj dodam kolejny rozdział ♥️😊
Trzymajcie się cieplutko i siedźcie w domkach😘😘😘

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz