83.

1.1K 68 21
                                    

Weszłam do kanałów w miejscu, gdzie jak twierdził Deaton weszli moi przyjaciele. Było tam ciemno i cicho. Wzięłam więc do ręki telefon, żeby poświęcić sobie drogę. Szłam przed siebie nie myśląc o możliwym zgubieniu się pod ziemią. Jednak okazało się, że tunele są długie, a czasu miałam coraz mniej. Wiedziałam, że Theo, bestia i moi przyjaciele są w tunelach, a ich spotkanie może zakończyć się tragedią. Zatrzymałam się załamana. Nic nie słyszałam, ani nie widziałam. Jakbym była tu sama. Zamknęłam oczy i uklękłam, aby złapać oddech. Wtedy przypomniałam sobie o tym, czego nauczył mnie Theo w budynku transmisyjnym. Skupiłam się na odgłosach, które są zapisane w pamięci ścian. Usłyszałam kroki, a później rozmowę Theo z Deucalionem.
- Twoja chęć jego mocy może cię zgubić.- powiedział starszy wilkołak.
- Nie martw się. Dostaniesz oczy Scotta McCalla. 
Następne kroki oraz strzały z broni, prawdopodobnie Argentów. Usłyszałam też krzyki pochodzące z walki. Rozejrzałam się i zaczęła iść przed siebie. Nagle usłyszałam krzyk Lydii, która najwidoczniej była w tarapatach. Zaczęłam biec w kierunku, z którego owy krzyk pochodził. Skręciłam kilka razy, po czym zatrzymałam się próbując znów złapać trop. Usłyszałam jakieś głosy, więc w dalszym ciągu szłam wgłąb tuneli. Nagle skręciłam i zobaczyłam Theo, który stał nad sparaliżowanym Scottem.
- Theo!- krzyknęłam, a chłopak spojrzał na mnie chyba niespodziewający się mojej obecności.
- Tasha? Co tu robisz?- spytał podchodząc do mnie.- Uciekaj bo bestia...
- Zostaw ich.
- Co ty mówisz? To ja jestem twoim stadem. Przecież oni są słabi.
- Nigdy nie będziesz moim stadem.- rzuciłam, a widząc jego minę postanowiła powiedzieć mu całą prawdę.
- Ale... przecież mówiłaś...
- Oszukałeś mnie. Oszukałeś nas wszystkich. Zrobiłam to samo.
- O czym ty mówisz? Tasha?- mówił zdziwony łapiąc mnie za rękę.- Przecież się kochamy.
- Kocham tylko jedną osobę i nie jesteś to ty.- wyznałam, a w jego oczach dostrzegłam ból.- Gdy odkryłam, co planujesz i jak nami manipulowałeś chciałam się od ciebie odciąć. Czułam się winna, że przeze mnie wykorzystałeś moich przyjaciół dla własnych celów. Chciałam o tobie zapomnieć.
- Ale?- spytał powoli rozumiejąc moje słowa.
- Ale wpadłam na inny pomysł. Wykorzystam ciebie, jak ty wykorzystałeś nas. Nie powiedziałam ci, że wiem o masce, że wiem o twoim nieskazitelnym planie. Prawie nieskazitelnym, bo była tylko jedna osoba, która mogła to zepsuć. Deucalion. Zawarł z nami sojusz. Miał ci wmówić, że pazury harpia nie pomogą ci zabrać mocy bestii, co oczywiście było kłamstwem.
- Nie, on jest ze mną. Przecież chce zabić Scotta.
- Nie chce. Scott darował mu życie i dzięki niemu odzyskał wzrok. Nie jest ślepy. Deucalion jest jego dłużnikiem. Postanowił wciskać ci mylne fakty, żebyś popełnił błąd. Ale ty byłeś ostrożny, więc i ja zaczęłam...wciskać ci lewe informacje.
- Na przykład?
- Że cię kocham, że jestem skłócona ze Stilesem...że jestem w waszym stadzie.- wypaliłam w końcu, a po minie Theo widziałam, że nie dociera do niego, że wszystko co mu mówiłam od kilku tygodni było kłamstwem.

*Retrospekcja Nataszy
Leżę przy Stilesie w jego łóżku. Chłopak lekko głaszcze moją głowę.
- Musisz, że dobrze robię? Czuję się źle z tym, że go okłamuje.- powiedziałam patrząc w jego oczy.
- Wiem, ale pamiętaj co zrobił. Prawie zabił Lydie, wykorzystał ciebie i zabić Scotta. Musimy to zrobić.
- Wczoraj powiedział, że mnie kocha...będzie załamany jak go się wyda.
- Nie wyda. A jeśli nawet to myślisz, że będzie po tobie płakać? Prędzej nas wszystkich pozabija.
- Przystań. To, że jest jaki jest nie znaczy, że nie ma uczuć.
- Zabił własną siostrę.
- Ale naprawdę mu na mnie zależy. Nie chcę go ranić.
- Pamiętaj, że to był twój pomysł.
- Wiem, ale...ja nie dam rady.- wypaliłam ze łzami w oczach, na co Stiles mnie przytulił.
- Kocham cię i wiem, że dasz radę. Kto jak nie ty.- rzucił całując mnie w czoło.

*Natasza teraźniejszość
- Ale całowałaś mnie i...- zaciął się widocznie złamany tym faktem.- Po co to zrobiłaś?
- Żeby zbliżyć się do ciebie i odkryć co planujesz. Ufałeś mi tak bardzo, że mówiłeś mi wszystko. Maska, stado, pazury, bestia. Wszystko wiedziałam.- powiedziałam, na co chłopak westchnął pocierając oczy.- Dziękuję ci za pomoc... serio. Ale nie jestem z tobą i nie kocham cię.
- Nie wierzę, że to zrobiłaś.
- Dlatego to ja to zrobiłam. Bo tego byś się nie spodziewał.- powiedziałam, po czym spojrzałam w jego oczy, w których widziałam ogromny ból.
- Zejdź mi z drogi.- rzucił chłodno.- Zejdź!- krzyknął popychając mnie na ścianę, gdy za mną stanął Sebastian Valet zmieniony w bestię. Theo rzucił się na niego, jednak szybko bestia go powaliła i uciekła wgłąb tuneli.
- Żyjesz?- spytał chłopaka Scott.
- Lydia jest piętro niżej. Kilka metrów dalej znajdziecie przejście na to piętro.- mówił obojętnie.- Idźcie. Może uda wam się uratować Masona.
- Dzięki.- rzucił w jego kierunku Scott, u którego najwidoczniej paraliż minął. Wraz z Liamem zaczęli iść w moją stronę, a Scott podał mi rękę, abym wstała. Zrobiłam to i ruszyliśmy po Lydie.

*Stiles
Poszedłem do domu Scotta, gdzie Malia ukrywała się przed matką, a Braeden miała jej pomóc. Jednak gdy stanąłem w drzwiach zobaczyłem, że linia górskiego popiołu została przerwana, a to oznaczało kłopoty. Spojrzałem w górę na schody, na których klęczała kobieta, którą szybko rozpoznałem jako pustynną wilczyce.
- Cholera.- rzuciłem, gdy kobieta wycelowała we mnie z pistoletu. Wtedy z  góry schodów wyskoczyła Malia, która wytrąciła kobiecie pistolet z ręki. Obie spadły po schodach, przewracając mnie przy tym. Po chwili wstałem i rzuciłem sie na kobietę, jednak ta szybko powaliła mnie na szklany stolik, którego odłamek wbił się w moją klatkę piersiową.
- Może i nie ma pełni, ale to mnie nie zatrzyma.- rzuciła kobieta strzelając w plecy Malii. Wyciągnąłem więc z torby słoik z pazurami od Deucaliona, które rzuciłem w stronę przyjaciółki. Dziewczyna złapała słoik, wyjęła z niego pazury, a następnie zakładając je spojrzała na matkę.
- Chce odzyskać rodzinę.- rzuciła i wbiła pazury w brzuch pustynnej wilczycy, której oczy powoli zaczęły gasnąć. Nagle podeszła do niej Braeden i uderzyła kobietę pistoletem w tył głowy, przez co ta upadła na ziemię.
- Może która mi to wyjmie?- spytałem wskazując na kawałek szkła dalej tkwiący w moim ciele.

Witajcie😊
Jestem ciekawa waszych opinii na temat tego, co zrobiłam i jak rozwiązałam akcje między Nat, a Theo...nie powiem od kilku rozdziałów dużo się działo, ale pod koniec któregoś z nich Nat rzuciła tekstem: ,,Mam plan, ale ci się on nie spodoba." W rozmowie ze Stilesem. Ktoś to zobaczył? Ktoś złączył to z tym, co się działo później? Piszcie koniecznie czy udało mi się was zaskoczyć. Jutro dodam ostatni rozdział (w tym sezonie oczywiście), który będzie finalnym zakończeniem wątku doktorów, chimer i bestii🤫 Miłego Wieczorka ♥️♥️♥️♥️

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz