33.

2K 98 13
                                    

Przez kolejne dni nic się nie działo. Scott próbował odnaleźć osoby z listy, jednak trudno jest ich namierzyć bo ukrywają swój zapach. Ja przez ten czas nadrobiłam zaległości w szkole i choć brzmi to samolubnie potrzebowałam skupić się na sobie. Chłopaki też chodzili do szkoły, ale często znikali z wiadomych dla mnie powodów. Mama Kiry wracała do zdrowia, a moi rodzice mieli tego dnia wrócić z delegacji. To był dzień burzy...co ja mówię? To była apokalipsa, która zebrała wielkie żniwa. Zaczęło się niewinnie. Poszłam do szkoły, a po niej poszłam spotkać się z Lydią w galerii.
- Hej.
- Hej. Co tu robimy?- spytałam.
- Moja mama ma dzisiaj urodziny i muszę jej coś kupić. Pomożesz mi coś wybrać?
- Jasne, ale nie za długo bo rodzice dzisiaj wracają, a nie chce żeby zastali pusty dom.- oznajmiłam i weszłyśmy do sklepu z biżuterią. Lydia poszła rozglądać się za prezentem, a mój wzrok przykuła srebrna bransoletka z wisiorkiem.
- Cześć.- powiedział ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z naszej szkoły.
- Znamy się?
- Nie, ale możemy się poznać.- uśmiechnął się flirciarsko, a kilka metrów dalej dostrzegłam jego kumpli, którzy cierpliwie czekali na rozwój wydarzeń.
- Mam chłopaka.- oznajmiłam, jednak ten wciąż naciskał na znajomość.
- A ja nie szukam dziewczyny.
- Więc nie mamy o czym rozmawiać.
- Tak sądzisz? A może zrobimy tak, że twój chłopak się nie dowie, a my spędzimy miło czas?- spytał, a ja spojrzałam na Lydie, która widocznie flirtował z jednym z nastolatków.
- Myślisz, że nie wiem o co chodzi? Założyłeś się z kumplami, a jeden z nich już bajeruje moją przyjaciółkę.
- Czyli...
- Czyli żegnam i szukaj sobie innej idiotki.- rzuciłam i odeszłam, a jego przyjaciele zaczęli huczeć na niego. Podeszłam do przyjaciółki.- Wybrałaś już coś? Twój chłopak na nas czeka, a wiesz jak ci bokserzy są niecierpliwi.- rzuciłam, a jej towarzysz szybko się od nas odwalił.
- Sprytnie Nat, ale ten akurat był fajny.
- Znalazłaś coś dla mamy?
- Nie. Chodź do innego sklepu.- powiedziała i już miałyśmy wyjść ze sklepu, gdy włączył się alarm przy wejściu. Podszedł do nas jeden z ochroniarzy, który nie wyglądał na zdziwionego całą tą sytuacją.
- Proszę opróżnić torebki, kieszenie.- rzucił w naszą stronę.
- Ale myśmy nic nie brały.- powiedziała oburzona Lydia.
- Proszę nie utrudniać.
Wyciągnęłyśmy wszystko z torebek, a gdy włożyłam rękę do kieszeni poczułam zimny przedmiot. Wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłam srebrną bransoletkę.
- No to mamy problem.- oznajmił mężczyzna.
- Nie wzięłam jej.- powiedziałam z przekonaniem.
- O tym porozmawia pani z policją.- rzucił i zaprowadził mnie do sklepu, skąd zadzwonił na policję. Mimo moich zeznań zabrali mnie na komendę, a tam przeczekałam kilkadziesiąt minut, aż ktoś przejrzał monitoring.
- Natasza?- usłyszałam, a gdy podniosłam głowę zobaczyłam szeryfa.- Co tu robisz dziecko?
- To nieporozumienie. Ktoś wrzucił mi do kieszeni bransoletkę i wrabia mnie w kradzież.- rzuciłam, a mężczyzna zaczął mnie uspokajać.
- Chodź do mnie do biura.- zaproponowała. Usiadłam na krześle, a szeryf przejrzał zeznania świadków.- Kto ci ją wrzucił?
- Nie wiem.- odpowiedziałam, ale po chwili naszła mnie myśl.- Pewnie ten chłopak ze sklepu.
- Jaki chłopak?
- Był z kolegami...chciał mnie chyba poderwać, ale go zlałam i poszłam.
- To prawdopodobne.- westchnął, a po chwili przyszedł jeden z policjantów, który przeglądał monitoring. Potwierdził moją wersję, a mnie puszczono do domu.- Natasza!- zawołał za mną szeryf.
- Tak?
- Jest już późno, a zaraz będzie u mnie Stiles. Poczekaj. Odwiezie cię do domu.
- Chętnie.- odpowiedziałam i wróciłam do środka. Po kilku minutach przyjechał mój chłopak, który był zdziwiony moją obecnością na komisariacie.
- Hej, co tu robisz?- spytał, a następnie pocałował mnie w policzek.
- Długa historia, ale twój tato mówił, że zaraz będziesz jechał od niego.
- Tak. Chcesz się zabrać?
- Chętnie.- rzuciłam. Stiles zaniósł kolację tacie, a następnie poszliśmy do auta. W czasie drogi kupiliśmy sobie coś do jedzenia i wytłumaczyłam mu zaistniałą sytuację.
- Znasz tego chłopaka?- spytał nagle.
- Nie, ale widziałam go kiedyś w szkole.
- Dobrze, że monitoring to zarejestrował bo inaczej miałabyś problem.
- Na szczęście twój tata mnie uspokoił bo byłam uszczerbkiem nerwów.- zaśmiałam się.
- Lubi cię.
- Serio? Prawie mnie nie zna.
- Widać policjant w dodatku szeryf zna się na ludziach.- powiedział i zatrzymał się przed moim domem.
- Wejdziesz na chwilkę? Dam ci zeszyty z dzisiaj.
- Kocham cię.
- Kochasz moje notatki.- rzuciłam z uśmiechem.
- Cóż...są lepsze niż Lydii. Przynajmniej nie są pisane szyfrem.- zaśmiałam się na te słowa i poszliśmy do mojego pokoju.
- Tu masz zeszyty.- wskazałam na biurko, a chłopak objął mnie w biodrach i zaczął mnie całować. Po chwili wylądowaliśmy na moim łóżku. Po kilku dniach rozłąki potrzebowaliśmy bliskości dlatego całkowicie oddaliśmy się pocałunkom. Wtedy drzwi mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanęli moi rodzice.
- Co tu się dzieje?- spytał oburzony ojciec widząc jak odsuwamy się od siebie.
- Tato...- zaczęłam.
- Kto to jest?
- To mój chłopak.- odpowiedziałam szybko.
- Chłopak? No tak tego mogłem się spodziewać. Słabsze oceny, oblane egzaminy i jeszcze ten telefon z komisariatu. Kradzież.- zakpił mój ojciec.
- Przepraszam, ale to nie ma nic wspólnego ze mną.- odezwał się Stiles.
- Zamknij się gówniarzu! Co chcesz się zabawić naszą córką?- spytał podniesionym głosem.
- Skąd.
- Michael daj spokój.- nalegała moja mama.
- Tato, ta kradzież to nieporozumienie, a oceny to moja wina bo zaczęłam opuszczać lekcje.
- Wagary? Pięknie.- powiedział coraz bardziej wkurzony.- Zanim związałaś się z tym chłopakiem to nawet nie myślałaś o wagarach. Nigdy też nie dostawałem telefonów z komisariatu, że próbowałaś ukraść coś ze sklepu.
- Mówię ci, że to było nieporozumienie.- powiedziałam podchodząc do ojca.- A Stilesa kocham.
- Kochasz? Ile razy ci mówiłem, że głupie zauroczenie to nie jest miłość!
- Za to ty wiesz co to miłość? Myślisz, że dobrze jest spędzać weekendy w pustym domu? Albo czekać cały tydzień, aż wrócicie z delegacji?
- Nat!- upomniała mnie moja mama.
- A to to co to jest? Miłość?- prychnął wskazując na mojego chłopaka.- To patrz jak ta twoja miłość odchodzi.- rzucił podchodząc do Stilesa, którego wywlókł z pokoju.
- Proszę mnie zostawić.- rzucił mój chłopak.
- Zostaw go!- krzyknęłam, a po chwili poczułam ból policzka. Mój ojciec mnie uderzył. Spojrzałam na nich ze łzami w oczach. Stiles patrzył na mnie zszokowany, a mama wyglądała na równie zaskoczoną.
- Nie wiedziałem, że siedząc w domu tak się zeszmacisz.- powiedział mój ojciec i wyszedł z domu, wyprowadzając przy tym Stilesa. Stałam tam wryta w ziemię czując wciąż pulsujący ból. Szybko zamknęłam drzwi na klucz i upadłam z bezsilności na ziemię. Tak, to była czysta apokalipsa, która niosła za sobą ogromne szkody i jeszcze większe konsekwencje.

Здравствуйте
Hejka kochani
Dosyć mocny rozdział, albo przynajmniej tak mi się zdaje 😲 dajcie proszę gwiazdeczki--> like Jeśli wam się podobał bo powiem szczerze, że dużo zajęło mi napisanie go 😍 dziękuję, że jest nad coraz więcej i pozdrawiam z wietrznych ferii 🌪️ cóż, dzięki temu mam czas żeby pisać 
Całuje was mocno😘😘😘😘

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz