Minęły dwa dni, w czasie których nie miałam kolejnego ataku i dlatego Deaton zgodził się, żebym wróciła do domu. O godzinie 15 wraz z moim chłopakiem pojechaliśmy pod mój dom. Wiedziałam, że rodzice wyjątkowo mają wolne pewnie przez tą całą sytuację. Zapukaliśmy do drzwi, które otworzył mój ojciec. Zobaczywszy mnie wpuścił nas do domu, a następnie zawołał moją mamę.
- Boże dziecko.- powiedziała, gdy mnie zobaczyła i mocno mnie przytuliła.
- Nic jej nie jest?- spytał ojciec Stilesa, który jednak milczał.
- Nie tato. Wszystko jest dobrze.- odezwałam się, a pan domu rzucił się żeby mnie przytulić. Staliśmy w trójkę tkwiąc w swoich objęciach, gdy nagle ojciec odszedł od nas i podał rękę Stilesowi, który zszokowany podał mu swoją. Gdy ich dłonie się złączyły tato podszedł bliżej mojego chłopaka i objął go.
- Dziękuję ci.- powiedział. Widziałam, że w oczach mojego rodzica były łzy, których jednak nie chciał wypuścić.
- Stiles?- spytała moja mama, która również była poruszona całą sytuacją.- Zostaniesz u nas na obiad?
- Chętnie.- uśmiechnął się mój chłopak, do którego mocno się przytuliłam. Kilka minut później siedzieliśmy zajadając się obiadem mojej mamy.
- Bardzo dobra zupa pani Lake.- rzucił nagle nasz gość.
- Dziękuję. Ale nie licz na przepis.- uśmiechnęła się.
- To popisowe danie mojej żony.- odezwał się teraz ojciec.- Podaje ją na każdej imprezie rodzinnej i w święto dziękczynienia.
- Tato?- spytałam nagle.- Widziałeś się z rodzicami Theo od kiedy tu wrócili?
- Nie. W sumie to widziałem tylko Theo i to zaledwie kilka razy. Czemu pytasz?
- To dziwne, prawda? Byliście przyjaciółmi, a po tych kilku latach myślałam, że się z tobą skontaktują...
- Możemy nie mówić o tym chłopaku przy stole?- przerwała moja mama.
- Jasne... przepraszam. Po prostu ostatnio dużo się zmieniło i zauważyłam, że dziwnie się zachowuje. Jakby chciał coś ukryć.- mówiłam patrząc na Stilesa, który wyczuł o co mi chodzi.
- Owszem. Bo jest wilkołakiem tak?- spytał tato, a ja zaczęłam się gubić.
- Tak. To długa, bardzo długa historia. Nie byłam pewna czy mi w to wszystko uwierzycie i dlatego wam nie powiedziałam, ale powinnam była prawda? Przecież nie mamy przed sobą tajemnic...
- Natasza.- przerwał mi ojciec.- Nic się nie stało. Ale ty nie jesteś jak on?
- Skąd tato. Jestem normalna.- odpowiedziałam z uśmiechem.- Normalna? Jestem normalna. Dlaczego to wypaliłam?- mówiłam wściekła na siebie chodząc w kółko po moim pokoju. Stiles siedział na łóżku przypatrując się mi.- Nie jestem normalna. Jestem...chimera. Albo gorzej.
- Uspokój się Nat.- powiedział mój chłopak wstając i łapiąc mnie za ręce.- Dobrze zrobiłaś. Nie będą się martwić.
- I tak będą. A jak zacznę zabijać? Albo ich skrzywdzę? Skrzywdzę ciebie?
- Nat! Nikogo nie zabijesz.
- Skąd to wiesz? Nazwali mnie sukcesem, a to nie brzmi najlepiej.
- Czekaj, czemu teraz mi to mówisz? Nazwali cię sukcesem?
- Tak.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
- Nie wiem. Może bałam się, że pomyślisz, że zrobili ze mnie potwora i mnie odrzucisz? Ze wszyscy się ode mnie odsuną?- mówiłam spanikowana, na co Stiles mocno mnie przytulił.
- Głupoty gadasz. Nic co zrobisz nie zmieni mojego zdania o tobie.
- A Theo?- spytałam robiąc krok w tył.- Przyznaj, że chciałeś o mnie zapomnieć.
- Zamknij się Nat.- rzucił i zatopił we mnie swoje usta.
- Zostań na noc.- wyszeptałam.
- A twoim rodzice?
- Proszę zostań.- na to chłopak cmoknął mnie w usta.
- Dobrze.
Wzięliśmy prysznic i położyliśmy się do łóżka. Wtulona w niego czułam się bezpiecznie. Wtedy spojrzałam na okno, przez które wpadało światło księżyca.
- Jutro jest pełnia?- spytałam.
- Tak, a co?
- Nic, tak pytam.- rzuciłam.- Jestem zmęczona.
- Ja też.- wyznał i zaczął głodzić moją rękę. Ja zamknęłam oczy pogrążając się w błogim wypoczynku.Stałam w lesie, ale nie przy moście, a w nieznanym mi fragmencie lasu. Zaczęłam iść próbując odszukać wyjście, gdy natknęłam się na ścięty pień drzewa. Podeszłam do niego i przejechałam palcem po jego pierścieniach, których było bardzo wiele, co znaczyło, że drzewo było bardzo stare. Obeszłam je wokół, aż natknęłam się na ciało dziewczyny. Szybko do niej podes i zaczęłam sprawdzać jej puls. Nie żyje. Twarz wyglądała znajomo. To Tracy. Obok niej jakby z nikąd pojawiły się kolejne. Widziałam, że są to Lucas, Donovan oraz kilka innych chimer, których nie zdążyłam poznać. Nagle jedno ciało ożyło i złapało mnie za rękę.
- Sukces! Sukces!- krzyczało, a ja słyszałam, jak jego głos odbija się w mojej głowie. Aż krzyknęłam, aby uciszyć ten głos.*Stiles
Spaliśmy obok siebie zmęczeni ostatnimi dniami, gdy nagle obudził mnie jej krzyk. Nat podciągnęła kolana do klatki piersiowej i krzyczała, tak samo jak wtedy w klinice. W tym samym czasie z jej półki spadły wszystkie książki, aż dziewczyna ucichła zalewając się łzami. Przytuliłem ją mocno, a do pokoju wbiegli jej rodzice.
- Co się stało? Słyszeliśmy krzyk.- powiedziała jej mama, która wyglądała na przerażoną.
- Natasza miała zły sen. Pewnie przez ostatnie wydarzenia.- wytłumaczyłem im chcąc ich uspokoić, ale widziałem, że prędzej czy później zobaczą zmianę w jej zachowaniu.
- Przepraszam, że was obudziłam.- odezwała się dziewczyna brnąc w moje kłamstwo.
- Nic się nie stało, skarbie.- powiedział jej ojciec.- Dobranoc.- rzucił i wraz z żoną wrócili do siebie. Ja spojrzałem na wciąż przerażoną Nataszę.
- Hej...wszystko dobrze?- spytałem łagodnie.
- Miałam sen.- mówiła przez łzy.- Byłam przy jakimś pniu, a tam były ciała chimer. Mnóstwo ciał. Jedno z nich złapało mnie z rękę i krzyczało ,,Sukces". Czułam ten głos w całej mojej głowie, aż...
- Krzyknęłaś.- dokończyłem patrząc na leżące na podłodze książki.
- Co się stało?- spytała również na nie patrząc.
- Tak jakby same z siebie spadły.
- Gdy krzyknęłam? Jestem banshee?
- Nie sądzę. Lydia znajdowała ciała, a nie budziła się z krzykiem.
- To czym jestem?- spojrzała mi prosto w oczy.
- Nie wiem.- wyznałem szczerze wciąż ją obejmując.Kochani
Przepraszam, że dodaje rozdział dopiero teraz, ale wczoraj wieczorem miałam urwanie głowy. Za to dzisiaj dodam dwa (OBIECUJĘ)
Komentujecie i dzielcie się swoimi przemyśleniami na temat mojego opowiadania bo bardzo lubię czytać wasze teorię ♥️♥️♥️
CZYTASZ
Remember I love You | Stiles
Werewolf- (...) Pamiętaj, że cię kocham. - Ja ciebie też kocham, Stiles.- powiedziałam, a po jego policzku również spłynęła łza. Pocałował delikatnie moją dłoń, spojrzał na mnie i chwilę potem zniknął w mroku auta. Zaczęłam płakać, wciąż powtarzając jego sł...