91.

1.1K 71 8
                                    

- Nat... Pamiętaj, pamiętaj...- słyszałam siedząc w jakimś samochodzie, którego nigdy nie widziałam, zwłaszcza od środka.
- Kto to mówi?- spytałam przerażona.
- Pamiętaj!- podskoczyłam na te słowa przy okazji budząc sie ze snu. Rozejrzałam się po moim pokoju, w którym panował porządek. Książki w tym bestiariusz leżały na biurku, a przecież pamiętam, że wczoraj zostawiłam je na szafce. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry skarbie.- powiedziała moja mama, która wraz z ojcem piła kawę.
- Byłaś w moim pokoju?- spytałam nalewając sobie kakao. Wzięłam łyk napoju i spojrzałam na rodziców.
- Szukałam bluzki. Pomyślałam, że ty mogłaś ja przez przypadek wziąć.
- Grzebałaś w moich rzeczach.
- Tylko przestawiłam ci książki. Przepraszam, ale spałaś i nie chciałam cię budzić.
- Jasne.- rzuciłam spokojnie.- Idę do szkoły.
- Pieszo?- spytał mój ojciec.
- Zawsze chodzę pieszo.- wzięłam plecak i wyszłam. Zastanowiłam się po chwili. Dziwnie się czułam idąc niby znanymi mi uliczkami, a jednak miałam wrażenie, że dawno od tej strony ich nie widziałam. Po kilki minutach doszłam do szkoły. Zaszłam do szafki, a następnie do klasy matematycznej, w której siedziała już Malia.
- Hej.- przywitałam się z nią.
- Cześć.
Usiadłam obok niej. Po chwili przyszła też Lydia i zaczęła się lekcja. Nauczycielka rozdawała testy. Gdy podała mi pracę, moim oczom ukazała się ocena A. Szczęśliwa spojrzałam na Malię, która otrzymałam D. Zdenerwowana chwyciła za ławkę, a pod nią zobaczyłam jej długie mordercze pazury.
- Przepraszam?- odezwała się Lydia, która chyba również zdała sobie sprawę z przemiany przyjaciółki.
- Nie, Lydia. Nie dostaniesz dodatkowego zadania. Wiem, że jesteś ambitna, ale nie będę znów wymyślać ci poleceń.- rzuciła kobieta i wróciła do rozdawania testów.
- Malia, pazury.- wyszeptałam, a dziewczyna wzięła głęboki wdech. Jej pazury się skurczyły, przez co mi ulżyło. Tylko tego brakuje, żeby nauczycielka zobaczyła jej nadprzyrodzone zdolności. Po kilkudziesięciu minutach lekcji zadzwonił dzwonek, więc wraz z innymi uczniami wyszłam z klasy. Nagle na korytarzu usłyszałam ryk konia. Wystraszona zaczęłam się rozglądać, ale nic nie widziałam. Biegłam w stronę wyjścia próbując uciec przed jeźdźcami, którzy najwidoczniej byli w szkole. Przeszłam przez drzwi wejściowe, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem w lesie. Usłyszałam grzmot, a następnie głos odbijający się echem i powtarzający, że mam coś pamiętać. Zeszłam panikować, więc zrobiłam kilka kroków w tył, gdy nagle ktoś mnie złapał za ramiona od tyłu. Obróciłam się o zobaczyłam Scott, który wyglądał na zdziwionego moim zachowaniem.
- Wszystkim dobrze?- spytał, a ja zdałam sobie sprawę, że dalej jestem w szkole.
- Nie wiem...chyba śnie na jawie.- wyjaśniłam, na co ten spoważniał. Poszliśmy do jednej z pustych sal, gdzie opowiedziałam mu o dzisiejszym śnie oraz tym, co widziałam przed chwilą.
- To ma związek z jeźdźcami?- spytał.
- Pewnie tak, bo słyszę ryk koni, albo burze. I to ciągłe: pamiętaj. Od wczoraj tylko to słyszę. Na lekcjach, w domu, we śnie...wszędzie.
- Nie wiem co ci powiedzieć. Ogólnie Ostatnio jest nam trudno. Koniec roku, studia i jeźdźcy widmo.
- Myślisz, że to przemęczenie?- spytałam niepewnie, a chłopak wzruszył ramionami.
- Po lekcjach idę do kliniki. Może Deaton coś będzie widzieć o jeźdźcach. Chcesz iść ze mną?
- Jasne. Może na coś się przydam.- rzuciłam z uśmiechem i wyszliśmy z sali. Szliśmy na lekcje, gdy nagle Scott się zatrzymał.- Co jest?
- Ta szafka.- wskazał na tą z numerem 1075.- Kojarzysz do kogo należy?
- A powinnam?
- Mi wygląda na znajomą.
- Większość szafek jest takich samych...może się pomyliłeś z tą Malii? Jest kilka dalej.
- Możliwe.
Po lekcjach tak jak się umówiliśmy ze Scottem pojechaliśmy do Deatona. Mężczyzna obejrzał kawałek szkła, który pofarbował się na niebiesko.
- Skąd go masz?- spytał mężczyzna.
- Wziąłem go z parkingu, ale nie pamiętam co tam robiłem. Byliśmy chyba z resztą stada.
- Też to pamiętam. Nie wiem, o czym rozmawialiśmy, ale byliśmy tam. Ty, ja, Lydia i Malia.- wyjaśniłam.
- Właśnie. Mam jakby... dziury w pamięci.
- Sny i sny na jawie podświadomie naprowadzają ludzi na ubytki w ich pamięci.- powiedział doktor, a ja spojrzałam na niego podejrzanie.
- Sny na jawie?
- Tak, a co? Miałaś jakiś?
- Tak. Dzisiaj w szkole wyszłam przez drzwi i stanęłam w lesie. Słyszałam czyjś głos odbijający się echem. To samo śniło mi się w nocy.
- Coś mówił?
- Żebym o czymś pamiętała.- wyjaśniłam, a mężczyzna widocznie się zastanowił.- To ma związek z dzikim łowem?
- Dziki łów przyciąga wojnę i chaos.- zaczął nam tłumaczyć doktor.- Nigdy nie słyszałem, żeby tworzył luki w pamięci. Wasza sytuacja jest podobna do syndromu fantomowej kończyny. Pacjent po amputacji skarży się na ból amputowanej kończyny.
- Jak to?- wtrąciłam się.
- Kończyna ta jest tak ważne dla jego organizmu, że mózg działa tak, jakby wciąż tam była.
- Czyli, że nasz mózg chce nam powiedzieć, czego brakuje, albo coś ważnego nam przypomnieć?- spytał Scott.
- Najwidoczniej.
- Ale jak mamy sobie to przypomnieć?
- Idźcie spać.- rzucił krótko. Po tej rozmowie Scott odwiózł mnie swoim motorem do domu. Gdy dojechaliśmy zeszłam z motora i oddałam mu pożyczony kask.
- Dzięki za podwózke.- powiedziałam nagle.
- Spoko. Ostatnio rzadko rozmawiamy.
- Fakt. W sumie to od czasu...Theo i bestii.
- Tak.- rzucił krótko.- Jak się trzymasz po tym wszystkim?
- Dobrze. Chyba. A ty? Jak się trzymasz po wyjeździe Kiry?
- Było lepiej, ale masz rację. Powinienem o niej zapomnieć. Wątpię, żeby szybko wróciła.- stwierdził.
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne.
- Też masz wrażenie pustki?
- Mówisz teraz o Kirze, czy o lukach w pamięci?
- Lukach. Rano szłam do szkoły, jak zwykle, ale miałam wrażenie, jakbym dawno nie szła tymi uliczkami. Niby znam je na pamięć, ale było jakoś...inaczej.
- Może jeździłaś z Lydią?
- Kilka razy tak, ale zazwyczaj raczej szłam sama.
- Deaton ma rację, że coś się z nami dzieje. Musimy iść spać to może coś sobie przypomnimy.
- Mam taką nadzieję, bo czuje się, jakbym wariowała.- powiedziałam i zrobiłam krok w tył.- To Dobranoc.
- Dobranoc. Przyjechać jutro po ciebie?
- Jasne, dzięki Scott.- dodałam, po czym weszłam do domu, a mój przyjaciel odjechał. Mama była w pracy, a ojciec spał, więc wzięłam prysznic, przebrałam się w dresy i poszłam spać.

Byłam znów w lesie, na ścieżce biegaczy. Stałam przed jakimś drzewem, a w koło było mnóstwo nastolatków, którzy stali nad rannym trenerem. Pamiętałam tą sytuację. Wraz z resztą grupy biegaczy trenowałam, gdy Scott, szeryf i trener zatrzymali naszą grupę tuż przed metą. Nagle wystrzeliła strzała prosto w brzuch mężczyzny. Było to kilka tygodni po naszym pierwszym spotkaniu. Nagle usłyszałam swój głos odbijający się między drzewami.
- Powiedziałeś, że wiesz kto zabił Heather.
- Nie. Powiedziałem, że wiem kto z nią poszedł do piwnicy.- odpowiedział ktoś, kogo głos słyszałam w śnie na jawie.- Ja z nią byłem.- słyszałam, ale nie widziałam rozmówcy. Heather? Co do tego ma moja zmarła przyjaciółka? Przez kolejne godziny budziłam się i przewracałam z boku na bok, przez co bad ranem wstałam całkowicie zmęczona. Dodatkowo byłam przytłoczona moim snem oraz przypomnieniem Heather.

Heeeejcia 😘😘😘
Piątek piąteczek piątunio i kolejny rozdziałek ♥️ od razu się wytłumaczę: Scott i Nat nie flirtują, nie będą razem i nie chce ich shipować, więc nie wściekajcie się na mnie za takie dosyć słodkie momenty bo ich relacja jest oparta jedynie na przyjaźni... Może będzie jedyną dziewczyną w stadzie, z którą Scott się nie całował xddd wiecie: Malia, Kira, Lydia, Allison...no wszystkie 😂 tak czy siak miłego piątku

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz