Wyszłam z domu, przed którym czekał już Scott, tak jak się umówiliśmy. Było po nim widać, że równie jak ja mało spać tej nocy.
- Hej.- rzucił, gdy stanęłam obok niego.
- Ciężka noc?
- Trochę. A twoja?
- Też. Miałam...dziwny sen. Było tak jak mówił Deaton. Przypomniałam sobie sytuację sprzed kilku lat, gdy trener został ranny w brzuch.- zaczęłam tłumaczyć.
- Tak, pamiętam. Zatrzymaliśmy z szeryfem waszą grupę biegaczy bo istniało zagrożenie na trasie.
- Ktoś jeszcze tam był. Nie wiem kto, ale mówił mi o Heather.
- W nocy obudziłem się w lesie, w miejscu gdzie zostałem ugryziony przez Petera. Próbowałem sobie przypomnieć tamten wieczór. Pamiętam, że szukałem drugiej połowy ciała Laury Hale, ale sam bym tam nie poszedł. Wtedy byłem zamknięty w sobie i cierpiałem na astmę. Lydia i Malia po mnie przyjechały. Odkryliśmy też, że co miesiąc podczas pełni ktoś pomagał Malii w utrzymaniu kontroli. Nie byłem to ja, ani ty, ani Lydia, ale sama nie mogłaby się związać łańcuchami.
- Nie byłeś sam, a z tą osobą, która mi się śniła. Ta sama osoba pomagała też Malii, prawda?- stwierdziłam, na co ten spoważniał.
- Tak. Ale ta osoba nie była byle kim. Myślę, że była moim przyjacielem.
- Kurde.- rzuciłam jedynie będąc w szoku.
- Musimy się dowiedzieć kim była ta osoba i jakoś ją sprowadzić. Ale jak przypomnieć sobie osobę, której nie pamiętamy?
- Co powiedziałeś?- spytałam nagle dostając olśnienia.
- Że nie wiem jak mamy przypomnieć sobie osobę, której nie pamiętamy.
- Pamięć.- rzuciłam zamyślając.
- O czym myślisz?
- Dwa dni temu weszłam do szkoły mając w głowie: Pamiętaj. A jeśli ta osoba dzień wcześniej mi to powiedziała?
- A co pamiętasz z tamtego wieczoru?
- Nic...byłam w szkole z dziewczynami. Rozmawiałyśmy o dzikim łowie.
- A potem?- dopytywał, ale ja nie byłam w stanie odpowiedzieć. Miałam pustkę w głowie.- Zobacz.- odezwał się Scott wyciągając z kieszeni zdjęcie, które zrobiła nam parę dni temu Sydney.- Ktoś tu siedział.- wskazał na na miejsce obok mnie. To mało powiedziane. Siedziałam na tym kimś.
- Czyli, że ten ktoś...
- Byłaś z nim blisko.- dokończył, a mnie przeszedł dreszcz. Chłopak podał mi kask.- Musimy powiedzieć o tym reszcie. Jedziemy?
- Tak, tak.- rzuciłam, założyłam kask i usiadłam za nim na motorze. W szkole nie byłam w stanie się skupić. Jak blisko byłam z tą osobą? Kto to tak właściwie był? Czy byłam ostatnią osobą, która go widziała? Trzasnęłam szafką, gdy obok mnie zjawiła się Lydia.
- Jak się trzymasz?- spytała widząc moją nieobecność.
- Ciągle myślę o tym chłopaku.- odpowiedziałam.
- Scott mówił mi o twoim śnie i reszcie.
- A jeśli mogłam temu zapobiec? Nie pamiętam nic z wieczoru cztery dni temu, ale myślę, że byłam z tą osobą. Być może chciałam ją ostrzec.
- To był wieczór gdy odkryliśmy kim jest dziki łów.- stwierdziła.
- Właśnie. Po głowie chodzi mi słowo pamiętaj. Słyszę je ciągle. W snach, nawet tych na jawie, gdy próbuję sobie przypomnieć coś sprzed tych czterech dni.- mówiłam słowotokiem.
- Uspokój się, Nat.- usłyszałam, a przyjaciółka złapała mnie za ręce. Wzięłam głęboki wdech i objęłam przyjaciółkę.- Scott twierdzi, że Deaton ma pomysł. Jedziemy do kliniki po lekcjach. Jedziesz z nami?
- Tak. Oczywiście, że tak.- rzuciłam oburzona odrywając się od Lydii.- Ale na razie musimy przetrwać przez te jeszcze cztery godziny.
Poszłyśmy na lekcje, a po nich zabraliśmy się do kliniki. Staliśmy wokół stołu, oprócz Lydii, która siedziała, a przed sobą miała kartkę i długopis.
- To co mówicie wskazuje na to, że dziki łów nie tylko zabiera, ale i wymazuje osoby z pamięci innych.- wyjaśnił nam mężczyzna zwiedzając przed Lydią na sznurku odłamek szkła, które dostał od Scotta wczoraj.
- Na to wygląda.- odezwał się alfa. Deaton zgasił światło, zapalając tym samym łagodniejsze oświecające odłamek.
- Co mam robić?- spytała w końcu Lydia.
- Skup się na szkle i na swojej podświadomości. Może uda ci się coś napisać, albo narysować, co nakieruje nas na dziki łów i porwane osoby.
- Rozumiem.- stwierdziła.
- Pisanie automatyczne?- spytałam zdziwona. Mimo że długo znam Lydie to chyba nigdy nie widziałam przejawu jej mocy w taki sposób.
- Tak.- rzucił krótko doktor, a ja kiwnęłam głową.- Teraz nie mówcie nic. Nich Lydia się skupi.
Zgodnie z jego nakazem zapanowała cisza, a Lydia po chwili chwyciła długopis i zaczęła szybko coś notować. Patrzyłam na to z niecierpliwieniem. Chciałam wiedzieć kim jest ta osoba, co nas łączyło... cokolwiek. Lydia dalej pisała, aż Deaton doszedł do wniosku, że wystarczy i wraz ze Scottem próbowali ją odciągnąć. Nagle ta przestała, a ja szybko chwyciłam za popisaną kartkę. Na początku nie mogłam nic przeczytać, ale po chwili zobaczyłam słowo, które było wypisane na wszystkie strony, tworząc trudną do rozczytania całość.
- Stiles.- przeczytałam głośno, po czym spojrzałam na przyjaciół.
- Co to do cholery jest Stiles?- odezwała się banshee, która dopiero obudziła się z transu.
- Nie wiem.- stwierdził Scott. Nagle poczułam ból głowy, więc oparłam się o stół, aby się nie przewrócić.- Nat?
- Natasza, w porządku?- słyszałam, ale ból był tak silny, że po chwili głosy zniknęły, a ja wróciłam do jakiegoś wspomnienia.
- Deaton ma pomysł, a Argent odnawia znajomości, żeby znaleźć lek. Daj nam czas...- usłyszałam. Tym razem to nie był sen na jawie, a jedynie głosy w głowie. Zatkałam uszy czując jak każdy hałas w nie oderza.
- Dobrze, ale póki czegoś nie znajdziecie proszę, żebyście dopilnowałli, żebym stąd nie wyszedł.- powiedział ten głos, który mnie nachodzi.
- Uważaj na siebie Stiles.- usłyszałam mój głos, po czym fala dźwiękowa uderzyła mnie z taką siłą, że krzyknęłam. Widziałam, że narobię tym szkody, ale ból był nie do zniesienia. Gdy to zrobiłam zaczęła szybko oddychać łapiąc każdy centymetr tlenu.
- Nat?- ktoś powiedział łapiąc mnie tym samym od tyłu, żebym nie upadła.
- Już tak.- rzuciłam tylko, po czym otworzyłam oczy i zobaczyłam wpatrzone we mnie oczy przyjaciół. Tym, który mnie trzymał okazał się Scott. Widziałam w jego oczach niepokój, albo troskę. Pomógł mi usiąść.- Słyszałam głos.
- Czyj?- spytała Malia.
- Jego.- rzuciłam krótko.- Stilesa.
- To imię?- odezwał się znów Scott.
- To była chyba część wspomnienia...bardzo starego. Powiedziałam w nim: uważaj na siebie Stiles.- wyjaśniłam łapiąc się za głowę.- Znałam go. Bardzo dobrze.
- Pamiętasz coś jeszcze? Może kim jest jego rodzina, albo gdzie mieszkał?- dopytywała Malia, a po moim policzku spłynęła łza.
- Nie.
Siedziałam w milczeniu, gdy reszta przetrawiała moje słowa. Po godzinie rozeszliśmy się do domów. Poszłam spać, znów widząc we śnie fragmenty mojej przyszłości.Cześć piękni i piękniejsi ♥️
Jak wam się podoba nowy rozdziałek? Myślę, że akcja pójdzie szybciej niż w serialu ze względu na postać Nat, ale to dobrze bo moim zdaniem ten sezon się ciągnął jak krew z nosa xddd
Wg moje opowiadanie ma ponad 10 tys. Wyświetleń😘😘😘 bardzo się cieszę, za ktoś to czyta bo od kiedy zaczęłam pisać marzyłam, żeby mieć tysiąc wyświetleń, a tu proszę: 10 tys.♥️♥️♥️
CZYTASZ
Remember I love You | Stiles
Werwolf- (...) Pamiętaj, że cię kocham. - Ja ciebie też kocham, Stiles.- powiedziałam, a po jego policzku również spłynęła łza. Pocałował delikatnie moją dłoń, spojrzał na mnie i chwilę potem zniknął w mroku auta. Zaczęłam płakać, wciąż powtarzając jego sł...