25.

2.4K 102 11
                                    

- Kim są Kayleen Bettcher i Elias Town?- spytałam Stilesa. Leżałam na jego łóżku, a ten przypinał czerwona taśma zdjęcia do swojej nowej przezroczystej tablicy. Znajdowało się tam zdjęcie listy odkrytej przez Lydie, zdjęcie ciała Demarco, rodziny Walcott, mężczyzny bez ust, którego zabił Peter oraz Carrie- dziewczyny z listy, której ciało znaleziono kilka dni temu. Wokół jej ran był dziwny ślad jakby pięciokąta, którego nie mogliśmy odgadnąć.
- Jeszcze nie wiem, ale za pewne to wilkołaki.
- Albo kojotołaki.- dodałam.
- Albo banshee.- rzucił obracając się w moją stronę. Przygryzł wargę i znów wpatrywał się w tablice.- Wiesz co mnie zastanawia?
- Ile osób ma listę?
- Też, ale przede wszystkim fakt, że hasłem było imię Allison.- powiedział siadając obok mnie.
- Myślisz, że listę i hasła do niej założył ktoś, kto ją znał?- spytałam, a Stiles wzruszył ramionami.
- Nie wiem, ale to musi mieć znaczenie. Jeśli pierwszym hasłem było Allison, to co będzie kolejnymi? Musi być jakieś powiązanie.
- Może chodzi o Argentów.- rzuciłam.- Może to ktoś z łowców stworzył listę osób nadprzyrodzonych, aby raz na zawsze pozbyć się ich z Beacon Hills?
- Prawdopodobne, ale obecnie nie ma łowców w Beacon Hills.- powiedział, a ja jęknęłam ciężko.
- To nie wiem.
- Lydia dalej jest w domku nad jeziorem?- spytał.
- Tak. Próbuje odgadnąć kolejne hasło.
- Czyli pozostaje czekać.- spojrzałam na niego. Od kilku dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy...znaczy zawsze byliśmy blisko, ale teraz nasza relacja nabrała nowego wymiaru.
- Kiedy powiemy o nas Scottowi i reszcie? - spytałam.
- Dużo się teraz dzieje...
- Wiem, ale nie chce żebyśmy się ukrywali.
- Nie ukrywamy się.
- W szkole praktycznie nie gadamy, chyba że przy przyjaciołach, a jak już gdzieś jesteśmy razem to tylko u ciebie.
- Masz rację. Powiemy im, ale jeszcze nie teraz.- powiedział łagodnie łapiąc mnie za rękę, a ja podniosłam lekko brew.- Lubię jak tak robisz.- zaśmiał się i pocałował mnie w usta. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął ojciec Stilesa. Oderwaliśmy się szybko od siebie, a mężczyzna wyglądał na zakłopotanego.
- Nie wiedziałem, że masz gościa.- rzucił, a ja uśmiechnęłam się do mężczyzny.
- Wiecie coś nowego?- spytał chłopak.
- Na razie próbujemy ustalić ile osób może być na kolejnych listach. W Beacon Hills jest około 30000 osób. Co jeśli na kolejnej liście jest 100 nazwisk?
- Nie będzie ich tyle. Ktoś opłaca morderców ze skradzionych pieniędzy Hale'ów. Więc jeśli by zliczyć kwoty przy nazwiskach dowiemy się, że mamy jedną z trzech list. Dodatkowo na każdej jest tyle samo nazwisk.- odpowiedział mu syn.
- A co z ranami na ciałach?- spytałam.
- Demarca i Carrie zabiła ta sama osoba. Ślady po odciętej głowie Demarca zgadzają się z odciętą dłonią dziewczyny.
- A ten dziwny ślad wokół cięć?
- Jeszcze nie wiemy.- odpowiedział, a ja westchnęłam.- Wrócę później.- powiedział do syna i wyszedł. Stiles położył się obok mnie na brzuchu patrząc na tablicę. Po chwili obróciłam się na plecy, a chłopak nade mną zawisł. Przegładziłam jego włosy i spojrzałam w jego niesamowite oczy wpatrzone we mnie.
- Co tak patrzysz?- spytałam nie wytrzymując jego spojrzenia.
- Patrzę na najpiękniejszą dziewczynę jaką widziałem.- rzucił, a ja lekko musnęłam jego usta. Zaczął mnie całować w usta, a później zjechał na szyję. Kątem oka spojrzałam na zdjęcie wilkołaka zabitego na imprezie. Odciętą głową, pazury i plakietka...nagle do głowy wpadła mi pewna myśl.
- Stiles... Stiles, czekaj.
- Co?- spytał zdziwiony.
- Lydia nie zamawiała piwa, prawda?
- Nie rozumiem.
- Demarco przywiózł na imprezę piwo.- zaczęłam mu tłumaczyć.- Ale kto je właściwe zamówił?
- Pewnie jakiś nastolatek.- rzucił i wrócił do całowania mnie.
- Albo morderca.- dodałam, a chłopak przestał całować moją szyję.
- Myślisz, że...?
- Pomyśl. Ktoś chciał go zabić, więc pojechał na imprezę, zamówił piwo i korzystając z okazji zabił go.
- Mówiłem już, że cię kocham?- spytał, ale nie czekał na moją odpowiedź. Cmoknął mnie w usta, wstał i podszedł do tablicy.- Czyli wystarczy dowiedzieć się kto zamówił piwo i znajdziemy zabójcę.- obok słowa Dobroczyńca napisał pytanie KTO ZAMÓWIŁ PIWO DO DOMKU NAD JEZIOREM?
- Jutro szkoła.- jęknęłam, a Stiles uśmiechnął się do mnie.
- To źle?
- Jutro mam sprawdzian z biologii, a nic nie umiem. Rodzice się wściekną jak obleje.
- To tylko jeden test.- zdziwił się.
- Ale dużo ode mnie wymagają.
- Dlatego nie powiedziałaś im o nas?
- Nie powiedziałam bo ojciec uważa, że wykształcenie jest ważniejsze niż cytuję: ,,głupie zauroczenie".
- Kochają cię.
- Nie wątpię w to, ale wiem też, że ojciec zaplanował mi całą przyszłość. Chce żebym szła do yale, tak jak on kiedyś.
- Do yale? Wow...to dosyć wysokie ambicje.
- A żebyś wiedział. Gdy tylko wspomnę o chłopakach to ojciec prawi mi kazania o moralności i mojej przyszłości, na której muszę się skupić.
- Ale ty miałaś już chłopaka. To co? Nie powiedziałaś im?
- Nie. Znaczy...wiedzieli o Theo bo znali się z jego rodzicami, ale nie widzieli, że chodziliśmy ze sobą.
- Ciężko byli ukrywać coś takiego?
- Ty też dużo ukrywałeś, prawda? Przyjaciel wilkołak, przyjaciółka znajdująca trupy...
- Ale to inna sytuacja. Robiłem to dla jego dobra, a ty robisz to bo boisz się ich reakcji.- powiedział, a ja zamilkłam. Miał rację.
- Powinnam się zaraz zbierać...muszę nauczyć się na jutrzejszy sprawdzian.
- Odwiozę cię.
- Nie trzeba. Przejdę się.- powiedziałam, a Stiles spojrzał na mnie podejrzanie.
- Coś powiedziałem?
- Nie.
- Czyli między nami wszystko dobrze?
- Jasne.- rzuciłam i pocałowałam go namiętnie w usta.- Do jutra.

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz