30B.

2.3K 104 4
                                    


Czekaliśmy już dobre 15 minut, w czasie których Stiles i pan Argent napisali do Dobroczyńcy, że zabili obiekt z listy, ale ciało zabrali do kostnicy, a za 40 minut zabierze je policja. Czekaliśmy w jednej z sal, w której wcześniej rozłożyliśmy laptopy. Liam i Kira patrzyli na jeden, a ja i Stiles mieliśmy własny. Panowała cisza, aż ekrany laptopów zgasły.
- Nie działa.- powiedział nastolatek próbując swój włączyć.
- Idźcie sprawdzić sygnał na dachu.- powiedziałam, a Kira wzięła miecz i wyszli.
- Tylko wróćcie!- zawołał za nimi Stiles.
- Myślisz, że to awaria?
- Szczerze?- spytał, ale nie musiał odpowiadać bo znałam odpowiedź. Wyszliśmy w stronę kostnicy, gdzie znajdował się Scott i pilnujący jego ciała Argent.
- Co tu robicie?- spytał widząc nas.
- Straciliśmy zasilanie. Kira i Liam poszli na dach sprawdzić łączność.- wytłumaczył mi chłopak. Mężczyzna spojrzał na zegarek.
- 18 minut. Zostańcie tu, a ja pójdę sprawdzić dach. Jakby się coś działo to dzwoń.- rzucił i pobiegł do windy. Weszliśmy więc do kostnicy. Usiadłam na jednym ze stołów, a Stiles gorączkowo chodził to w stronę drzwi to z powrotem.
- Uspokój się.- powiedziałam nagle, a chłopak go mnie podszedł.
- Długo go nie ma.- wytłumaczył mi i chwycił za telefon. Po kilku minutach rozłączył się i zdenerwowany schował go do kieszeni.- Nie odbiera.
- Stiles spokojnie.
- Miałaś rację. To jest beznadziejny plan.
- Stiles!- krzyknęłam w końcu.
- Co?
- Przestań chodzić w te i we wte bo jeszcze bardziej się nakręcasz, a przy tym mnie też stresujesz.
- Przepraszam.- rzucił, a ja złapałam go za ręce i przyciągnęłam do siebie tak, że stał między moimi kolanami. Objęłam jego kark, a Stiles mnie w biodrach.- Nie wiem czy to dobry czas i miejsce.
- Nikt ci nie każe.- rzuciłam, a chłopak zaśmiał się i pocałował mnie namiętnie w usta. Po chwili zjechał pocałunkami na moją szyję, a ja zaczęłam czochrać jego włosy. Nagle usłyszeliśmy krzyki, a przez drzwi przeleciał pan Argent.
- Uciekajcie.- powiedział mężczyzna, jednak zanim zdążyliśmy się ruszyć do pomieszczenia weszła kobieta o blond włosach.
- Słodko razem wyglądacie.- rzuciła, a po minie Stilesa widziałam, że to nie za dobrą postać.- Niestety muszę wam przerwać bo zabieram ciało.
- Kim jesteś?- spytałam.
- Nowa koleżanka?- zaśmiała się.- Nie jestem Dobroczyńcą, jeśli o to ci chodzi.
- To po co ci ciało?- odezwał się Stiles.
- Nie mogę powiedzieć.- uśmiechnęła się sztucznie i już chciała podejść do Scotta, gdy Argent przyłożył do jej głowy pistolet.
- Odejdź. Mamy plan.
- Plan zabicia Scotta?- zakpiła kobieta.
- Zabierz Berserków i odejdź.
- Odejdę, ale z ciałem.
Spojrzałam na zegarek, który wyświetlał czas do końca akcji.
- Zostały 3 minuty.- oznajmiłam.
- Kate?- spytał ją mężczyzna, a blondynka zrezygnowała i wyszła z pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą, a Stiles mnie objął. Przypomniałam sobie o wszystko, co wiem o Kate. Ciotka Allison, zabita przez Petera, a teraz jest nadnaturalnym stworzeniem, porwała Dereka, pomagają jej barserkowie - dziwne hałasujące stwory. Po chwili do kostnicy wbiegła Kira, która wyglądała na ranną.
- Nic ci nie jest?- spytałam podchodząc do niej.
- Zagoi się.- rzuciła. Podeszła do ciała Scotta, przyłożyła rękę do jego klatki, a następnie poraziła go prądem przez co chłopak się obudził. Krzyknął, ale dziewczyna pocałowała go w usta.
- Udało się?- spytał.
- Dobroczyńca się nie zjawił.- wytłumaczyła mu. Wtedy do sali wbiegła Liam i powiedział, że matka Kiry jest ranna. Dziewczyna wybiegła zostawiając nas w niezręcznej ciszy.
Po kilkunastu minutach postanowiliśmy wrócić do domów. Wraz ze Stilesem wsiedliśmy do jeepa, a ja spojrzałam na telefon.
- Wspaniale.- oznajmiłam sarkastycznie.
- Co jest?
- Rodzice pojechali na kilka dni do Los Angeles. Nagła delegacja ojca.
- To masz cały dom dla siebie.
- Każdy nastolatek o tym marzy.- powiedziałam sarkastycznie.- Może to głupio zabrzmi, ale nie lubię być sama.
- Czemu ma to głupio brzmieć?- spytał zdziwony.
- Nie wiem. Po prostu nie lubię chodzić po domu, czując, że to co zrobię nikogo nie obchodzić. Że mogę zrobić co zechce, a nikt nawet o tym nie będzie wiedzieć.- chłopak złapał mnie za rękę.- Równie dobrze mogłabym...no wiesz, a nikt nawet by mnie nie powstrzymał.
- Myślisz czasem o samobójstwie?- spytał zszokowany.
- Nie. Już nie. Ale tuż po śmierci Heather rodzice odcięli mnie od świata. Całe dnie spędzałam sama, bo oni pracowali. Wiesz, ojciec prawnik, a matka opiekunka poświęcają się całkowicie pracy. Kilka razy miałam w ręce żyletkę, ale nie miałam odwagi...- urwałam i spojrzałam na chłopaka.- Przepraszam. Nie powinnam tak mówić.
- Przestań. Znam to. Po śmierci mamy chciałem uciec jak najdalej, ale miałem ojca, który mnie potrzebował. Z wiekiem zrozumiałem, że ja potrzebowałem jego, a on mnie. Wspieraliśmy się w trudnych chwilach i tak zostało. Też tak masz. Masz kogoś kto cię tu trzyma. Nawet całe stado osób, które rzucą się dla ciebie w ogień.- wyznał szczerze.- Jeśli chcesz to mogę z tobą posiedzieć kilka godzin.- zaproponował, a ja zamiast odpowiedzieć pocałowałam go w policzek.
Pojechaliśmy więc do mnie. Obejrzeliśmy w moim pokoju film, a po jego zakończeniu chłopak zaczął szykować się do domu.
- Powinienem już iść.- powiedział.
- Stiles?
- Tak?- spytał, a ja podeszłam do niego i złożyłam mu na ustach słodki pocałunek.
- Zostań.- chłopak uśmiechnął się. Pocałowałam go znów, a chłopak zaczął ściągać moją koszulkę. Położyłam się na łóżku, a Stiles nade mną zawisł. Zdjęłam mu koszulkę, a po chwili byliśmy w samej bieliźnie.
Po namiętnych chwilach leżeliśmy wtuleni w siebie. Moja głowa znajdowała się na jego torsie, a Stiles lekko głaskał moją rękę.
- Nat?- odezwał się nagle.
- Hm?
- Mogę cię o coś spytać?
- O co?
- To nie był twój pierwszy raz, prawda?- spytał, a ja szczerze liczyłam, że to stwierdzenie nie padnie. Podniosłam głowę z jego ciała i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Nie. Mówiłam ci o Theo?
- Tak.
- No więc po miesiącu związki zaczął naciskać na dowód miłości. Głupie stwierdzenie używane, gdy chłopak chcę cię zaliczyć. Wtedy jeszcze nie widziałam, że tylko tego chce. Długo nalegał, a gdy uległam rzucił mnie.
- Dupek.- powiedział i zarzucił mi kosmyk włosów za ucho głaskając przy tym mój policzek. Położyłam się znów na jego ciele, a po kilku minutach zasnęłam w jego ramionach.

Dobry wieczór kochani. Miałam dzisiaj już nic nie dodawać, ale w związku, że mam świetny humor i w dodatku ferie postanowiłam dać nam odrobinkę romansu. Podoba wam się wątek Nataszy i Stilesa? Mi baaaardzo. Standardowo jeśli się podobało to proszę o gwiazdeczkę (like), a jeśli nie to też proszę o gwiazdeczkę 😜😘 doooobranoc wilczki♥️

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz