39.

1.9K 93 4
                                    

Ledwo się zatrzymaliśmy, gdy drzwi furgonetki otworzyły się, a Derek został przez nie wyciągnięty. Chciałam wysiąść, ale Stiles złapał mnie za rękę zatrzymując mnie przy tym. Widziałam jak Berserk dźga Dereka kilka razy w brzuch, a mężczyzna nie jest w stanie walczyć. Po kilku dźgnięciach Braeden wysiadła z auta i zaczęła strzelać do potwora. W końcu stwór opadł, a nasze oczy skierowały się na Hale'a, który uciskał krwawiącą ranę.
- Idźcie po Scotta.- odezwał się Derek.- Będę osłaniać tyły.- uśmiechnął się nerwowo, jednak wszyscy wiedzieliśmy, że tak nie będzie.
- Chodźcie.- rzuciła Malia i zaczęła iść do kościoła. Poszłam za nią, ale po chwili zauważyłam, że Stiles wciąż patrzy na przyjaciela. Złapałam go z ramię.
- Stiles...uratuj go.- szepnął Derek, a chłopak kiwnął głową.
- Chodź.- powiedziałam łagodnie, a chłopak obrócił się i pociągnął mnie do środka. Weszliśmy do piwnicy, w której były pajęczyny i popękane ściany. Szłam przed Stilesem, a za Peterem, który szedł drugi za Kirą. Ostatnia szła Malia za Liamem, który chyba najbardziej się stresował. Wszyscy podskoczyliśmy, gdy zadzwonił telefon Stilesa. Odebrał go nerwowo widząc, że to jego ojciec.
- Tato nie mogę rozmawiać.- wyszeptał.
- Cholera, Stiles! Zakazałem ci iść!- dało się słyszeć.
- Musiałem.
- Powiedz, zapewnij mnie, że jesteś bezpieczny....że nic wam się nie stanie.
- Nie mogę tato. Musiałbym cię okłamać.- spojrzał na mnie, a ja czułam, że jest mu przykro z zaistniałej sytuacji.
- Proszę cię. Uważaj na siebie.
- Dobrze...słuchaj poszukać Lydii? Miała do nas dojechać, ale poszła do szkoły i znikła. Tylko jeśli to sprawka Berserków to będziesz potrzebował ognia.
- Mam go pod dostatkiem.- rzucił mężczyzna i rozłączył się.
- Idziemy dalej.- powiedział Peter. Szliśmy więc dalej w środku krętych korytarzy. W pewnym momencie dało się słyszeć dźwięk, taki sam jak na pustyni...to berserkowie. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, a tam zaatakował nas jeden z tych stworów. Stiles od razu schował mnie za sobą, a przed nami stanęła Kira. Resztą atakowała berserka. Co chwilę któryś z naszych wilkołaczych przyjaciół lądował na ziemi. Dopiero Peter rozciął jego ramię, a spod skóry zwierzęcej dało się zobaczyć znajomy tatuaż.
- Stiles to jest Scott.- powiedziałam.- Przestańcie! To Scott!- powtórzyłam i wskazałam na jego rękę. Zgodnie z moim poleceniem przestali go atakować. Liam przyjrzał się Alfie po czym ten wstał i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
- Scott.- powiedział Stiles podchodząc do niego, a ja odruchowo go zatrzymałam. Ten jednak odrzucił moją rękę i zrobił kolejny krok.- Scott, to my. Kate miesza ci w głowie...- mówił, ale wilkołak go nie słyszał. Pchnął go na ziemię, a atakującego go Liama chwycił za szyję i podniósł.
- Scott!- krzyknął nastolatek, a jego oczy zaczęły się świecić.- Nie jesteś potworem. Jesteś wilkołakiem.- powtórzył słowa Scotta, które ten zapewne powiedział mu podczas pierwszej pełni.- Tak jak ja.- dokończył, a Scott puścił go. Następnie zaczął rozrywać swoją zbroje z kości i skóry zwierzęcej. Po chwili stał przed nami Scott taki, jakiego znamy. Spojrzał wściekły na Petera.
- Tylko ty i Argentowie siedzieliście o berserkach i ich rytuałach.- powiedział z wyrzutami.- Pomogłeś Kate, nauczyłeś jej wszystkiego.
- Owszem. Zrobiłem to dla władzy i siły, która należy się mnie, a nie jakiemuś głupiemu nastolatkowi, który dostał ją od losu i stał się prawdziwym Alfą.- wyznał Hale.- Masz tą moc bo nie umiesz zabić alfy, jesteś za słaby na to.

Wtedy ciało Petera zmieniło się na widocznie silniejszego wilkołaka. Malia chciała go powstrzymać, ale ten szybko ją przewrócił.
- Wybacz kochanie. Porozmawiamy później.- rzucił jedynie jej ojciec. Kira też chciała zaatakować, ale Scott ją powstrzymał.- Byłeś moją pierwszą betą. To moje ugryzienie zmieniło twoje życie i moje ugryzienie je zakończy.
- Drugiej szansy nie będzie.- odgryzł się Scotta, a Peter szybko go zaatakował. Początkowo Scott wygrywał, ale po kilku uderzeniach został pchnięty na ścianę.
- Co jest? Walcz jak alfa!- zawołał Peter.- Musisz mnie zabić, żeby mnie pokonać.- kpił z niego. Scott zaczął go mocniej atakować, aż w końcu Peter opadł na będący tam ołtarz.
- Nigdy nie byłeś Alfą Peter.- powiedział zmęczony walką Scott.- Zawsze byłeś potworem.- dokończył, ale wilkołak wciąż chciał wstać, więc alfa uderzył go parę razy w twarz, aż Peter opadł z sił.
Chłopak obrócił się do nas, a my odetchnęliśmy z ulgą. Kira szybko do niego podbiegła i zatopiła w nim swoje usta. Patrzyłam na nich szczęśliwa, że już po wszystkim. Poczułam jak Stiles obejmuje moje biodra i wtuliłam się w jego tors. Po chwili wszyscy wyszliśmy z kościoła i zobaczyliśmy żywego Dereka, który wyjaśnił nam, że przez śmierć ewoluował. Jest silniejszy. W czasie naszej walki z Peterem dołączyli do Dereka i Braeden Parish, Argent i calaveras, którzy o dziwo zgubili ranną Kate.
- To jeszcze nie koniec.- westchnęłam.- Kate uciekła.
- Ojciec Allison ją znajdzie. Nie martw się.- powiedział Stiles. Wróciliśmy więc furgonetką i autem Petera do domu.
- Nat? W porządku?- spytał Scott, który siedział z nami w furgonetce.
- Tak... cieszę się, że żyjesz, że my wszyscy żyjemy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ktoś miał umrzeć.
- Jak to?
- Lydia miała przeczucie. Widocznie się myliła.
- Albo chodziło o Dereka.- wtrącił się Stiles.
- Tak czy siak dzięki.- uśmiechnął się do mnie alfa.
- Za co?
- Powstrzymałaś ich przed zabiciem mnie.
- Cóż...nie wiedzieliśmy, że to ty.- rzucił nerwowo mój chłopak.
- Peter rozciął ci ramię i spod skóry widziałam tatuaż.- wyjaśniłam, a Scott spojrzał na rękę, na której on był.- Gdyby nie to to bym nie wiedziała, że to ty.
- Dobrze mieć cię w stadzie.- rzucił, a ja poczułam ciepło na sercu.
- W stadzie? Nie jestem...
- Wiem. Ale należysz do niego. Tak samo jak Liam, Malia i Stiles. Nie ważne kim jesteś, skoro trzymasz z nami to jesteś w stadzie.- wyjaśnił, a ja uśmiechnąłem się do niego. Stiles cmoknął mnie w policzek, a po kilku minutach byliśmy w domu. W naszym kochanym Beacon Hills. Wraz ze Stilesem wsiedliśmy do jego jeepa.
- Odwiozę cię.- zaproponował, jednak gdy zatrzymał się przed moim domem pociągnęłam go do środka.- Nie wiem czy....
- Boisz się?- spytałam, a chłopak zaprzeczył i ruszył za mną. Gdy przekroczyliśmy próg domu usłyszałam kroki i przed nami stanęli moi rodzice.
- Gdzie byłaś? Czemu nie odpisywałaś?- dopytywał się mój tato.
- Byłam na randce....w meksyku.- wytłumaczyłam, a Stiles cicho się zaśmiał.
- Całą noc?- spytał, a ja spojrzałam na niego wymownie, tak samo moja mama.- Powiedzmy, że ci wierzę.- przerwał w końcu ciszę.
- Przepraszam was, że tak często znikam. Kocham was.- rzuciłam i objęłam rodziców. Po odklejeniu się od nich spojrzałam na Stilesa łapiąc go za rękę, aby znów spojrzeć na ojca.
- Jesz spagetti?- spytał nagle mój ojciec Stilesa.
- T...tak.- odpowiedział w końcu.
- Żona ugotowała....może zjesz z nami?- wydukał z siebie, a ja byłam bardzo zdziwiona. Kto by pomyślał, że mój ojciec przekona się do Stilesa. I to tak szybko.
- Chętnie proszę pana.- odpowiedział równie zszokowany Stiles. Tato sztucznie się uśmiechnął i poszedł do jadalni, a my dalej staliśmy jak wryci.- Czyli będzie kula w łeb?- spytał mój chłopak, a ja zaśmiałam się.
- Tylko jeśli zasłużysz.- pocałowałam go i poszliśmy na posiłek, który rozpoczął reakcje między moimi rodzicami, a moim chłopakiem. Znów było spokojnie by w krotce uderzył huragan prosto w nasze stado.

Heeeeeeejcia
Oficjalnie skończyliśmy 4 sezon teen wolfa w moim opowiadaniu😂 bardzo się cieszę, że jest nas coraz więcej. Bo nwm czy wiecie, ale jest już prawie 1000 odsłon i to w tak krótkim czasie 😲🧡 zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów, dawania gwizdek i obserwowania mnie. Możecie też w komentarzach polecać mi swoje opowiadania, które bardzo chętnie przeczytam💓 paaaaaa

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz