Weszliśmy do biura szeryfa, a którym byli już chłopaki. Stiles spojrzał na mnie z uśmiechem, jednak ja nie wiedziałam jak się zachować więc spojrzałam na szeryfa.
- Wyjaśnicie mi to wszystko?- domagał się mężczyzna.- Wehikuł czasu? Jeśli podróże w czasie są możliwe to zabierzcie mnie do Eichen.
- Takiego już go znaleźliśmy.- rzucił jego syn.
- Gdzie?
- W grobowcu pod meksykańskim kościołem.
- Mieliście być pod namiotami.- jęknął mężczyzna, a my spojrzeliśmy po sobie.
- I byliśmy....w Meksyku.- dokończył Stiles.
- Musimy z nim pogadać. Proszę.- nalegał Scott.
- Pięć minut.- rzucił mężczyzna i poszedł po Dereka. W tym czasie Stiles podszedł do mnie.
- Hej...- zaczął, a ja spojrzałam na przyjaciółkę. Uśmiechnęła się do mnie, jakby mówiąc TERAZ.
- Hej.
- Możemy pogadać?
- Gadamy.
- Na osobności.- spojrzał na przyjaciół, a następnie złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Szeryf wprowadził tam Dereka, a my staliśmy w sąsiednim pomieszczeniu.
- Dziwnie się dzisiaj zachowujesz.- zaczął.
- Mam swoje sprawy.
- Jeśli chcesz pogadać to...
- Sory, ale załatwię to sama.
- Ok.
- Super.
- Wspaniale.- mówiliśmy, aż zapadła cisza.- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne.- odpowiedziałam niewinnie.
- Malia. Wiem, że jest nowa, ale mam wrażenie, że się nie lubicie.
- Nie musimy się lubić ze względu na ciebie.
- Wiem, ale...dlaczego? Ona coś zrobiła tobie, czy może na odwrót.
- Nikt nic nikomu nie zrobił. Po prostu jej nie lubię i chyba z wzajemnością.
- Wiem, że jest trudna, ale wiele przeszła.
- Rozumiem. Też wiele przeszłam. To nie znaczy, że mamy stać się przyjaciółkami.- rzuciłam, ale ten wciąż mi się przyglądał.
- Na pewno wszystko gra?- spytał, a ja nie wiedziałam, co mu powiedzieć.
- Tak.
- Nie powiesz mi?- zaśmiał się.
- Mówię, że wszystko dobrze.
- Nie widać.
- Wiesz co?- zaczęłam i podeszłam do drzwi.- Nie chce mi się z tobą gadać.- dokończyłam, a następnie wyszłam z pomieszczenia. Z biura szeryfa wszyscy wyszli. Derek i szeryf stali przy jakiś papierach, a Scott był przy rejestracji. Podeszłam do niego, a Stiles stanął obok mnie.
- Gdzie Lydia?
- Musiała gdzieś jechać.
- Powiedziałeś mu?- spytał nagle Stiles.
- Żeby uciekł? Nie mogłem mu powiedzieć, że stracił bliskich. Powinienem, bo zawsze wychodzimy lepiej na mówieniu prawdy. Tak było z rodzicami i przyjaciółmi. Nie wiem czemu tak zrobiłem.
- Zrobiłeś dobrze.- powiedziałam pocieszając przyjaciela.
- Stiles zawieź go do mnie.- zarządził.
- A my?- spytałam Scotta.
- Pojedziemy do Petera.
Stiles poszedł z Derekiem do jeepa, a ja i Scott szliśmy w stronę jego motora.
- Zły dzień?- spytał nagle.
- Nie chce gadać.- rzuciłam wyciekła.
- Bo nie jestem Lydią?- zaśmiał się, a mój ton złagodniał.
- Bo nie jesteś w stanie mi pomóc.
- Możliwe, ale czasem lepiej z kimś pogadać, a znam Stilesa lepiej niż Lydia.- powiedział, a ja stanęłam wryta.
- Skąd...?
- To widać. Unikasz go, a rano zachował się jak dupek i dlatego jesteś dzisiaj nie w sosie. Wiem, że nie powinienem, ale słyszałem jak się pokłóciliście.
- Scott..
- Wiem, wiem. To nie moja sprawa. Ale chcę ci pomóc bo widzę, że coś się dzieje, a chce też cię zrozumieć i ewentualnie udusić przyjaciela.- rzucił, a ja lekko się zaśmiałam. Poczułam, jak łzy cisną mi się na oczy, a chłopak chyba to zobaczył bo lekko mnie objął. Zaczęłam szlochać czując jak wszystko, co czułam rano puszcza, a emocje biorą górę.
- Boli mnie jak na nich patrzę.- wyznałam, a Scott automatycznie się odsunął.
- O kim mówisz?
- O Stilesie i Malii. Nie wiem czemu, przecież jest moim przyjacielem, ale...gdy się całują, albo dotykają czuję smutek, a później wściekłość. Dlatego się z nim pokłóciłam. Bo nie umiem mu tego powiedzieć. Z resztą jedyne o czym chciał pogadać było to, dlaczego nie lubię Malii. Wszystko kręci się wokół niej.
- Jest facetem. A to oznacza, że myśli o sobie i nie widzi twojego bólu.
- Ty widzisz.
- Bo słyszę puls i wyczuwam twój smutek.- zaśmiał się, ale ja wciąż stałam wycierając łzy.- Musisz mu powiedzieć.
- Nie... znienawidzi mnie.
- Czemu miałby cię znienawidzić?
- Bo ją kocha, a to wszystko skomplikuje. Między nami i między nimi. Nie chce tego.
- Wolisz to w sobie trzymać?
- Nie wiem Scott.- powiedziałam smutno.
- Powinniśmy jechać. Jeśli chcesz to zawiozę cię do domu....
- Nie. Chce pomóc.- rzuciłam wsiadając na jego motor. Scott z uśmiechem zrobił to samo. Po chwili ruszyliśmy do jak się okazało loftu Dereka. Przed wejściem stała Malia. Powiedziała, że Lydia poprosiła ją, żeby z nami była więc przyszła. Scott wyglądał na zdziwionego, ale cóż taka jest Lydia. Nieprzewidywalna. Weszliśmy do środka.
- Denerwujesz się?- spytała Scotta.- Śmierdzisz niepokojem.
- Nie lubi przedstawiać.- powiedział ktoś po naszej lewej stronie. Obróciliśmy się w tamtą stronę i zobaczyłam mężczyznę siedzącego na kanapie. Czytaj jakaś gazetę, która właśnie odkładał.
- Peter.- powiedział Scott, a mężczyzna stał już przy nas.- To Malia, a to Natasza.- przedstawił nas. Hale jednak skupił się na Malii. Przyjrzał się jej.
- Ładne oczy. Po ojcu?- spytał ją.
- Po matce.
- Pewnie wiele o mnie słyszałaś.
- Wiem co nie co o morderstwach.
- Nikt nie jest idealny.
- Można się zmienić od zadrapania?- przerwał im Scott, za co byłam mu wdzięczna.
- Zmieniłeś kogoś?- spytał Peter, jednak nie czekał na odpowiedź.- Cóż...jeśli rana była by wystarczająco głęboka to kto wie. Szansa jeden na milion.
- A gdyby była na szyi?
- Teoretycznie osoba powinna się wykrwawić.- wtrąciłam się.
- Natasza tak?- spytał, a ja kiwnęłam głową.- Jesteś domyślam się nowa.
- Owszem, ale już się znamy.
- Kojarzę cię, ale myślę, że dalej mało wiesz o tym świecie.- podkreślił przedostatnie słowo.- O kim dokładnie mówimy?
- O twojej nieplanowanej becie.- rzucił mój przyjaciel, a Hale zrozumiał, że chodzi o Kate. Pokrótce powiedzieliśmy mu o Dereku i tym, co zrobiła mu kobieta.
- Czy nikt nie może tu umrzeć na dobre?
- Cóż wszyscy liczyliśmy, że może.- powiedziała Malia.
- Jakie ma oczy?- spytał spokojniej.
- Niebieskie.- odpowiedział Scott.
- Czyli po Paige. To wiele tłumaczy.
- Jak blisko się znali?- spytałam, a mężczyzna zaśmiał się pod nosem.
- Wtedy? W znaczeniu biblijnym byli bardzo blisko. Nie ty pierwszy wskoczyłeś do łóżka łowczyni.- zażartował patrząc na Scott, jednak wspomnienie o Allison wciąż go przytłaczało.
- Dlaczego to zrobiła?- spytałam w końcu.
- Zapewne dla własnego ceku. Zmieniła go do czasu gdy jej ufał.- mówił, jakby do siebie. Nagle zadzwoniła do Scotta Lydia.
- Scott. Musisz coś zobaczyć.- powiedziała szybko, a następnie pokazała nam na kamerce zwłoki, które były rozszarpane po całym pomieszczeniu.
- Dzieło Kate?- spytałam.
- To nie jest planowany atak.- zamyślił się Peter.- To szał.
- Nie panuje nad przemianą?- spytałam patrząc na mężczyznę.
- Jednak szybko się uczysz.- zaśmiał się.- Wiem czego chce. Zależy jej na triskelionie.
- Na czym?- spytała Malia.
- Młodsze pokolenie Hale'ów uczyło się na nim kontroli. Talia uczyła na nim młodą Laurę, ja próbowałem uczyć Dereka.
- Kate zabrała Dereka.- przerwała mu Malia odczytawszy smsa.
- Mogą być tylko w jednym miejscu.
- Bez obrazy, ale nie możesz z nami jechać.- powiedział do mnie Scott.
- Spoko i tak bym nie chciała.
Pojechali, a ja wróciłam do domu taksówką.
CZYTASZ
Remember I love You | Stiles
Loup-garou- (...) Pamiętaj, że cię kocham. - Ja ciebie też kocham, Stiles.- powiedziałam, a po jego policzku również spłynęła łza. Pocałował delikatnie moją dłoń, spojrzał na mnie i chwilę potem zniknął w mroku auta. Zaczęłam płakać, wciąż powtarzając jego sł...