98.

1K 68 2
                                    

Po rozmowie z szeryfem poszłam do lasu w miejsce zaplanowanej akcji. Zanim tam doszłam złapała mnie burza, ci oznaczało jedno - dziki łów. Szybko pobiegłam do domku, w którym znajdowali się moi przyjaciele, w tym Theo i Parish, oraz złapany już przez nich jeden z jeźdźców.
- Ominęły cię fajerwerki.- odezwał się Scott na mój widok.
- Wybaczcie, ale miałam coś do zrobienia.- wyjaśniłam, po czym spojrzałam na jeźdźca.- Czy to, że go widzimy znaczy, że ten znikniemy?
- Możliwe.- rzucił Scott, na co ja pokiwałam głową. Nagle nasz więzień coś mruknął. Oczywiście nic nie zrozumieliśmy.
- Co on gada?- spytał z ironią w głosie Theo.
- Powiedział: piekielny pies.- wyjaśnił nam Parish, który najwidoczniej był jakoś połączony z jeźdźcem.
- Jak przywrócić przyjaciół?- spytał donośnym głosem Liam, jednak mężczyzna nic nie odpowiedział.
- Czego od nas chcecie?- odezwał się znów Parish, a jeździec widocznie się zainteresował.
- Jesteśmy dzikim łowem. Polujemy na zawsze. Ci, którzy polują z nami, polują na zawsze.- powiedział jeniec, a na jego głos przeszły mnie ciarki.
- Co to znaczy?- dopytywała beta Scotta. Nasz więzień spojrzał na alfę, który przerażony spojrzał na nas.
- Pewnie wyczuł, że jesteś alfą.- wyjaśnił mu Theo, który dziwnym trafem pojawił się obok mnie.
- Czego chcecie?- powtórzył Scott.
- Jest tylko polowanie. Nikt się nie opiera, nikt nie ucieka.- odpowiedział jeździec, a ja złapałam się za głowę.
- To nic nie da. Gdybyście mnie spytali, to powiedziałabym wam, że to głupi plan.- rzuciłam, na co wszyscy spojrzeli na mnie.- Nie spytaliście.- stwierdziłam krzyżując ręce na piersiach.
- Chyba trzeba będzie z nim walczyć.- powiedział Scott, na co ja prychnęłam. Zawsze miał głupie pomysły, ale ten to już przekracza jego możliwości. Wtedy jeniec zawył, a Parish zaczął się palić.
- Parish?- spytałam, gdy mężczyzna podszedł do okręgu z górskiego popiołu, który był wokół więźnia i zaczął robić w nim dziurę.
- Parish, Nie!- krzyknął Scott. Po tych słowach Scott, Liam i Theo rzucili się na policjanta, ale nie zdali sobie sprawy jak trudno walczyć z kimś, kto się pali. Theo po chwili odsunął się czując poparzenie na ręce. Widząc jak przegrywają podniosłam dzięki telekinezie jakaś rurę i uderzyłam nią w Parisha. Ten jednak ani drgnął.
- Cholera.- szepnęłam.
- Tasha! Wiadro!- krzyknął do mnie Theo, a ja zobaczyłam wiadro z wodą, które stało kilka metrów ode mnie. Podniosłam je, tak jak rurę i wylałam jego zawartość na palącego się ogara. Gdy ten zgasł, Scott i Liam wypchali go za drzwi, a Theo szybko naprawił krąg z górskiego popiołu.- Nieźle.- stwierdził po chwili nawiązując do mojego incydentu z wiadrem.
- Dzięki.- rzuciłam obojętnie. Po chwili Theo spojrzał w stronę drzwi, po czym szybko pociągnął mnie za siebie. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, póki nie zobaczyłam w drzwiach nowego nauczyciela w naszej szkole, pana Douglasa. Mężczyzna patrzył na nas wymownie i powiedział coś po niemiecku. Ku mojemu zdziwieniu Theo odpowiedział mu.
- Co mówi?- wyszeptałam do sojusznika.
- Mamy przerwać popiół.
- Albo nas zabije?- spytałam, ale Theo nie musiał odpowiadać, bo świecące się oczy mężczyzny były wymowne. Nauczyciel zaatakował Theo, a ja odruchowo krzyknęłam. Wtedy Douglas złapał mnie za kark i wskazał na okrąg wysypanego popiołu.
- Brechen Sie das Rad!- krzyknął, a ja szybko przerwałam krąg butem. Mężczyzna odrzucił mnie na bok, przez co upadłam na ziemię.
- W porządku?- spytał podchodząc do mnie.
- Tak...- powiedziałam, gdy ten pomógł mi wstać.
- Es ist lange her.- odezwał się znów nauczyciel, który teraz był całkowicie przemieniony w nadnaturalne stworzenie. Jeździec wyciągnął bat, który złapał w powietrzu Douglas. Przewrócił on jeńca i wgryzł mu się w czaszkę. Odwróciłam wzrok widząc, jak ten grzebie w jego głowie. Nagle mężczyzna wstał i pokryty krwią wyszedł...po prostu wyszedł. Wróciłam wzrokiem do martwego już ciała jeźdźca widmo. Gdy poczułam napływający do niego gardła posiłek postanowiła znów odwrócić wzrok. Wtedy do domku wbiegli Scott, Liam, Hayden i Mason.
- Zabiłeś go.- rzucił Liam patrząc na Theo.
- To nie on. Był tu Douglas...ten nowy nauczyciel.- tłumaczyłam próbując ukryć chęć zwymiotowania.
- To prawda. Zjadł szyszynkę. To samo spotkało pracownika szkoły.- wyjaśnił nam Scott.- To trwa od kilku dni, więc to nie mógł być Theo.
- Co teraz?- spytała Hayden.
- Trzeba się gdzieś schować...może na komisariacie. Tam jest bezpiecznie.- rzuciłam.
- W sumie dobry pomysł.- westchnął Mason.
- Rozmawiałam ze Stylinskim. Odkrył pokój Stilesa i...chyba sobie o nim przypomniał. Miałam rację w sprawie Claudii. Ona jest widmem. Tak samo, jak Caleb z Kannan.
- Cholera.- odezwał się zszokowany Scott.
- Ale była prawdziwa...normalna.- mówił Liam.
- Caleb też był.
- To co? Jedziemy na komisariat?- spytał Theo, na co my przytakneliśmy. Po chwili pojechaliśmy do biura szeryfa. Dołączyli też do nas Lydia, Malia i Peter. Hayden, Mason i Liam zamknęli Theo w celi twierdząc, że to dla bezpieczeństwa. Moim zdaniem nadmierna ostrożność, ale co racja, to racja. W końcu już nie raz nas oszukał. Z kolei Scott znów wpadł na głupi pomysł, który opierał się na zniknięciu, ugryzieniu Stilesa oraz przedostania się do Beacon Hills w sposób, w jaki przedostał się tu Peter.
- Nie ma mowy.- powiedziałam od razu.
- Zgadzam się.- rzucił Peter.- Skąd wiesz, że masz gdzie wrócić?
- Reszta tu zostanie. Skoro ktoś zostanie w Beacon Hills to jeźdźcy stąd nie odjadą.- wyjaśnił nam Scott.
- Nie, nie...to beznadziejny plan, Scott.- oznajmiłam.- Wiem, że robisz to dla Stilesa, ale nawet nie wiesz czy przeżyje ugryzienie...to nie ma sensu.- dodałam, a po moich słowach zaczęła się kłótnia między Malia, Peterem i Scottem. Ostatecznie Peter wyszedł twierdząc, że nam nie pomoże się zabić, a my zostaliśmy. Miał rację, to szaleństwo. Scott usiadł obok mnie na kanapie.
- Musimy to zrobić.- odezwał się, ale ja tylko pokręciłam głową.
- Musimy najpierw znaleźć dziurę, z której uciekł Peter.- oznajmiła Lydia.
- Ja tu zostaję.- rzuciłam patrząc na przyjaciół.- Może Theo coś wie o Douglasie, albo łowie.
- Racja. Jak coś się dowiesz to zadzwoń do nas.- powiedział Scott, po czym ci wyszli, a ja poszłam do celi, w której znajdował się nasz sojusznik. Obok celi stali nastolatkowie, którzy na mój widok bardzo się zdziwili.
- Myślałam, że jedziecie do lasu.- odezwała się Hayden.
- I pojechali. Ja mam co innego do roboty.- rzuciłam podchodząc do krat, za którymi stał Theo.- Co wiesz o Douglasie i dzikim łowie?
- Grasz złego glinę?- spytał żartem, ale ja byłam całkowicie poważna.- Kto powiedział, że coś wiem o Douglasie?
- Mam uwierzyć, że znasz niemiecki?- spytałam, na co ten westchnął.
- No dobra powiem ci, ale ty mnie wypuścisz.
- Zobaczymy.

Hejka kochani 💓
Bardzo wam dziękuję za taką aktywność. Piszcie koniecznie co sądzicie o powrocie Theo, postawie Nat oraz całokształcie nowego rozdziału 😘 zapraszam was ponownie do mojego nowego opowiadania, gdzie mam niż nową okładkę 😊 miłej nocy

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz