Poszłam na pierwszą lekcję. Niestety było już po dzwonku, a trafienie do klasy okazało się trudniejsze niż przypuszczałam. Na szczęście na korytarzu przy szafkach zobaczyłam Scotta. Siedział obok jakiejś dziewczyny, z azjatyckimi rysami. Podeszłam do nich.
- Hej...sorki, że wam przeszkadzam, ale troche się zgubiłam.- zaczęłam, a chłopak od razu wstał i z uśmiechem zaproponował, że mnie zaprowadzi. Pożegnał się z dziewczyną i ruszyliśmy.
- Co masz pierwsze?- spytał.
- Matmę. Wydawało mi się, że pamiętam te korytarze, ale jak widać nie.
- Rozumiem.- powiedział kierując mnie pod salę od matematyki.- Długo nie chodziłaś do szkoły?
- Jakieś cztery miesiące. Od kiedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
- Dziwne rzeczy...
- Tak. Wiesz to puma szalejącą po ulicach, to liczne morderstwa.
- Racja. To tu.- powiedział zatrzymując się.
- O, dzięki. Uratowałeś mi życie.- zaśmiałam się.
- Bez przesady. I tak masz już spóźnienie.
- Fakt.- spojrzałam na salę.- To cześć.
- Cześć.
Weszłam do środka. Przy tablicy stała znaną mi już nauczycielka.
- Spóźniłaś się Natasza.- rzuciła.
- Wiem, przepraszam. Nie mogłam trafić do sali.
- W porządku. Siadaj.
Usiadłam. Brakowało mi Heather. Bez niej szkoła wydawała się być mniej przyjazna. Myśl, że będę już zawsze siedzieć sama mnie przerażała.
Po matmie, angielskim i rozszerzonej historii poszłam na lunch. Wzięłam ze szkolnej stołówki porcje frytek, wodę oraz kotleta z kurczaka. Stołówka była przepełniona, ale przy jednym ze stolików zobaczyłam poznanych już chłopaków. Poszłam w ich stronę.
- Hej...mogę się przysiąść?- spytałam grzecznie. Przy ich stoliku siedziała również rudowłosa dziewczyna, a obok niej szatynka ze słodkim uśmiechem i widziana wcześniej azjatka.
- Pewnie. Siadaj.- odpowiedział Scott przesuwając się trochę. Usiadłam między nim, a Stilesem.
- Cześć.- powiedziała szatynka.- Jestem Allison. To Lydia.- pokazała na rudowłosą koleżankę.- I Kira.
- Natasza.- przedstawiłam się.
- Jesteś nowa?- spytała Allison.
- Czy to ważne? Masz boską koszulkę.- rzuciła Lydia, na co wybuchłyśmy z Allison śmiechem. Fakt koszulka z LA wyróżniała się z tłumu. Czarna z dziurami na ramionach i karku.
- Mówisz serio czy pół żartem?- spytałam dalej się śmiejąc.
- Oczywiście, że serio.- odpowiedziała oburzona moim pytaniem.
- A tak poza tym idziesz na imprezę?- spytał Stiles.
- Em... Jaką imprezę?
- Nasz znajomy Aiden organizuje imprezę w lofcie.- powiedziała Lydia, jakby znudzona faktem ponownego tłumaczenia tego komuś.- Wpadniesz?
- Sama nie wiem... a wy idziecie?
- Jasne.- Allison- Chodź z nami. Będzie fajnie.
Zastanowiłam się chwilę. Czy rodzice mnie puszczą? Pewnie nie, ale najwyżej się wymknę przez okno.
- Dobra.- powiedziałam, a wszyscy bardzo się ucieszyli. Zaczęłam jeść swój lunch, ale nie dokończyłam go, ponieważ zadzwonił dzwonek na lekcje.- Będę się zbierać. To widzimy się w lofcie?
- Jasne. Jak chcesz to możemy po ciebie podjechać.- zaproponował Stiles.
- Było by świetnie.- złapałam go za rękę i markerem napisałam mu mój adres.- Koło 18?
- Może być.- Scott.
- To do później.- rzuciłam i poszłam na chemię.
Po lekcjach odebrał mnie ojciec. Wsiadłam do jego samochodu zła, że nie mogę wracać pieszo.
- Jak minął pierwszy dzień w szkole?- spytał.
- To nie jest mój pierwszy dzień tato.
- W tym roku szkolnym tak. Więc?
- Zakolegowałam się z kilkoma osobami. Zaprosili mnie dzisiaj na imprezę.
- Nie ma mowy.- rzucił. Ostatnio często to słyszałam.
- Niby czemu? Morderstwa ustały. Z resztą zawiozą mnie i przywiozą z powrotem.
- Nie i koniec.
- To ucieknę przez okno.
- Nie mów tak.
- Chce żyć jak normalna nastolatka.- podniosłam głos.
- Jak kto? Normalna? Jak ta twoja Heather. Patrz jak skończyła z tą twoją normalnością.- popatrzyłam na jego wściekła. W jednej chwili złapałam za klamkę i wyszłam z auta.- Nat! Nat!- krzyczał za mną ojciec.- Natasza!
Postanowiłam pójść pieszo, a gdy nie wracałam do auta, mój rodzic odjechał. Szłam chodnikiem wycierając łzy z policzków. Bolało mnie to, że nie pozwolili mi się z nią nawet pożegnać.
CZYTASZ
Remember I love You | Stiles
Wilkołaki- (...) Pamiętaj, że cię kocham. - Ja ciebie też kocham, Stiles.- powiedziałam, a po jego policzku również spłynęła łza. Pocałował delikatnie moją dłoń, spojrzał na mnie i chwilę potem zniknął w mroku auta. Zaczęłam płakać, wciąż powtarzając jego sł...