37.

2K 86 9
                                    

Obudziły mnie zimne usta przyłożone do mojego czoła. Po otwarciu oczu zobaczyłam uśmiechniętą twarz Stilesa.
- Hej...- powiedział i zaczął gładzić mój policzek.- Jak się spało?
- Dobrze. Lubię zasypiać przy tobie.- rzuciłam przekręcając się na bok i obejmując tors mojego chłopaka.
- Musisz częściej przychodzić.
- Myślisz, że to dobry pomysł? Biorąc pod uwagę, że mój ojciec dopiero zaczął cię tolerować.
- Tak czy siak...- zaczął i wyciągnął coś z szafki nocnej.- Przychodź kiedy zachcesz.- dokończył podając mi mały kluczyk, który najwidoczniej otwierał drzwi do jego domu.
- Stiles...- powiedziałam tylko szczęśliwa z takiego obrotu sprawy. Chwyciłam za kluczyk i pocałowałam go namiętnie. Po chwili siedziałam na nim okrakiem wciąż zatapiając się w jego ustach. Chłopak gładził moje włosy i policzki, a drugą ręką zdejmował mi koszulkę.- A twój tata?- powiedziałam nagle.
- Jest w pracy.- rzucił i wróciliśmy do pocałunków.

Minęło kilka dni. Ze względu na ostatnie spokojne dni Scott postanowił zrobić niespodziankę Kirze i oficjalnie wziąć ją na randkę. Ponieważ Derek wyjechał Scott chciał zabrać ją do jego loftu, a tam pomogliśmy mu w wieszaniu żarówek, które romantycznie zwisały z sufitu.
- Ostatnia.- powiedziałam, gdy wykręciłam ostatnią żarówkę. Scott i Lydia również skończyli.
- Dzięki za pomoc.- uśmiechnął się chłopak.
- Ale pamiętaj, że ta przysługa ma drugie dno.- przypomniałam pół żartem.- Ja pomagam tobie, a ty pomożesz mi zorganizować coś na naszą miesięcznicę.
- Pamiętam, ale możliwe, że będę pracować na dwóch frontach.
- Twój interes.
- Jak tam między tobą, a Stilesem?- spytała nagle Lydia.
- Dobrze. Nawet bardzo dobrze. Dał mi klucz do domu.
- Klucz?- spytał zdziwony Scott.
- Tak...a co?
- Nic. Nigdy tak nie zrobił.- odpowiedział, na co ja uśmiechnęłam się.
- To chyba dobry znak. Traktuje cię inaczej niż Malie.- wywnioskowała moja przyjaciółka.
- Chyba tak. Szkoda, że ty nie masz chłopaka. Potrójna randka.- zamyśliłam się myśląc o możliwym scenariuszu takiego spotkania.
- O nie, nie chce mieć chłopaka. Mam pecha do facetów.
- Nie prawda.
- Nie? Najpierw Jackson. Chłopak, który był kanimą i zabijał na zlecenie Nata. Później stał się wilkołakiem, ale wyjechał. Kolejnym był Aiden. Należał do wrogiego stada alf i  pomógł zabić Boyda.
- Kogo?
- Nie znasz. Ostatecznie Aiden umarł. Był jeszcze młody chłopak, którym jak się okazało był Peter. Wykorzystał mnie, żeby go wskrzesić i stał się morderczym wujaszkiem Dereka.- wzruszyła ramionami, a ja próbowałam przetrawić jej słowa.
- Ty i Peter?- spytałam oszołomiona.
- Długa historia, ale wniosek jeden. Mam pecha do facetów.
- Jeszcze był Stiles.- przypomniał jej Scott, a ja poczułam dziwne poczucie zazdrości.
- Stiles? Byliście razem?- spytałam, a dziewczyna wyglądała na zakłopotaną.
- Nie do końca. Było coś między nami, ale wtedy pojawił się Aiden i Malia i jakoś wyparowało.
- Słyszałam, że miałam na twoim punkcie obsesję, ale nie wiedziałam, że było coś więcej.
- Nie było.- stwierdziła.- Dobra, będę się zbierać.
- Dzięki Lydia.- powiedział Scott żegnając się z przyjaciółką.
- Cześć Nat!- zawołała i wyszła z loftu.
- Pa.- rzuciłam zbierając kartony z żarówek.- Stiles ją kochał, prawda?
- Tak bym tego nie nazwał. Wiesz, jak dziewczyny kochają się w aktorach, albo piosenkarzach to chłopaki bujają się w takich dziewczynach, jaką była Lydia.
- A jaką była Lydia?- zainteresowałam się.
- Laską.- odpowiedział krótko.- Laską, która udawała pustą.
- Lydia? Nasza Lydia?
- Niestety. Stiles ją ubóstwiał. Ale faktycznie jakiś czas temu mu przeszło.
- Przez Malie?- spytałam.
- Przez ciebie.- rzucił z uśmiechem.- Idę zaniosę te pudła.
Wyszedł z kartonami, a ja przeszłam się kawałek po pomieszczeniu. Wtedy coś rozbiło okno, a na ziemi rozbłysło się szkło. Krzyknęłam, a obok mnie pojawił się jakiś stwór z maską z kości na twarzy i ubrany w skórę zwierzęcą. Pojawiło się takich kilka oraz Kate, która już dała się poznać. Scott nagle wbiegł do pokoju i zaczął z nimi walczyć, a ja skuliłam się za kanapą. Po chwili walki ustały, a Scott leżał zakrwawiony u stóp stwora.
- Bierzcie go.- rozkazała kobieta, a ja siedziałam dalej nie widząc co zrobić. Nastała cisza, a po chwili obok mnie stanęła przemieniona Kate. Krzyknęłam, a ta złapała mnie za szyję.- Człowiek.- zakpiła.- Mam dobry humor więc cię nie zabije, ale dam ci radę. Nie trzymaj z nimi, bo zginiesz tak jak moja bratanica. Oni nie dbają o ludzi, dbają o stado, do którego ty nie należysz.- ucichła widząc jak się łamie.- Teraz idź do przyjaciół i powiedz im to, co widziałaś.- uśmiechnęła się sztucznie.
- Co z nim zrobisz?- spytałam w końcu.
- Ciemne oczy idą ze mną do Meksyku. Mam dla niego niespodziankę.- poszła kilka kroków, po czym zatrzymała się i uderzyła mnie z policzek na tyle, żebym upadła na ziemię.- To na pamiątkę.

Leżałam na podłodze bezwładnie. Ładnie pozwoliłam zabrać mojego przyjaciela tej psychopatce. Jeśli go zabije to będzie moja wina. Czekałam aż w końcu postanowiłam zadzwonić po Stilesa.
- Hej, gdzie jesteś? Tato chce nas zabrać na obiad.- powiedział szybko chłopak.
- Stiles...- zaczęłam łamiącym się głosem.
- Co jest? Nat?
- Przyjedź do loftu. Proszę.- powiedziałam i rozłączyłam się. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł mój chłopak. Podbiegł do mnie i przykląkł łapiąc mnie za ręce.
- Co się stało?- spytał.
- Kate. Zaatakowała nas z tymi jej stworami i...zabrali Scotta. Nie mogłam nic zrobić.- zaczęłam płakać, a Stiles objął mnie mocno.
- Już dobrze. Znajdziemy go.
- A jeśli go zabije?
- Nie zabije. Nie jest aż tak głupia. Dzwonię po Kire, Lydie i Malię. Poczekaj tu.- rzucił i wyszedł na chwilę. Po kilku minutach byliśmy wszyscy w lofcie.
- Gdzie go zabrała?- spytała się Lydia.
- Wspomniała coś o niespodziance w Meksyku.- odpowiedziałam.
- No tak, w kościele.- wywnioskował mój chłopak.
- Ta suka coś knuje. Musimy tam jechać.- rzuciła Malia.
- Nie możecie.- powiedziałam szybko.- Nie sami. Nie widzieliście ich. Tych stworów jest więcej.
- To kogo bierzemy? Liama?- spytała Kira.
- Mało. Potrzebujemy wsparcia.- Stiles.
- Dzwoń po Dereka i Petera.- zaproponowała Lydia.- Ona ma rację.
- Masz przeczucie?
- Tak. Ktoś dzisiaj zginie.- rzuciła pełna powagi.

Heeeejka
Ten rozdział miał być wczoraj więc jest duża możliwość, że dodam dziś jeszcze jeden rozdziałek ♥️♥️♥️ mam nadzieję, że wam się podoba💓

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz