59.

1.5K 78 2
                                    

Wróciłam do domu, gdzie czekał już na mnie Stiles.
- Hej, co jest?- spytałam, ale ten pocałował mnie na przywitanie i zaprowadził do mojego pokoju.
- Lydia z pomocą Parisha znalazła nemeton. Nie wiem jak, ale miałaś rację. Były tam ciała.- mówił, a ja wciąż miałam w głowie kłótnie ze Scottem.
- Corey nie żyje.
- Skąd wiesz?
- Widziałam się ze Scottem. Byłam też u ciebie w domu.
- Zauważyłem nowy wystrój w pokoju.- uśmiechnął się.
- Stiles...
- To co się z tobą dzieje jest inne niż u innych chimer. Nie masz w sobie nic z wilkołaka, a raczej z banshee.
- Scott wie o Donovanie.- powiedziałam w końcu, na co Stiles zamilkł.- Nie ode mnie oczywiście.
- Theo.- stwierdził, a ja kiwnęłam głową.
- Scott pytał mnie o ciebie i on...wierzy Theo. Co więcej przyjął go do stada.- wyznałam. W oczach chłopaka widziałam wściekłość wymieszaną ze smutkiem, więc złapałam go za rękę.- Stiles, ja ci wierzę. Z resztą widziałam twoje ramię gdy spałeś tamtego dnia. Broniłeś się.
- Scott w to uwierzy?
- Nie wiem.- spojrzałam na niego po czym przytuliłam go chcąc dodać mu otuchy.- Myślisz, że księżyc na mnie też będzie działał?
- A co czujesz coś?
- Niepokoj. Kolejne chimery giną... zostałam tylko ja i Hayden z tych, które znamy.
- Nie myśl o tym.
- Wieczorem idę do kliniki. Rodzicom powiem, że idę do ciebie, dobrze?
- Jasne, ale jadę tam z tobą.- nalegał, co było nawet słodkie.
- Dobrze.- rzuciłam znów wtulając się w jego ciało.

Koło godziny 20 pojechaliśmy jeepem do kliniki. Nie ukrywam, że źle się czułam. Miałam straszny ból głowy, a w dodatku bałam się konfrontacji Stilesa i Scotta. Jak się okazało słusznie.
Zatrzymaliśmy się przed kliniką w tym samym momencie co Scott na swoim motorze. Padał deszcz, ale widziałam po jego minie zakłopotanie.
- Hej Scott.- rzucił mu na przywitanie mój chłopak.
- Nat zostawisz nas?- spytał, a ja spojrzałam na Stilesa, który mi przytaknął. Niechętnie weszłam do środka kliniki, gdzie była już ranną Hayden, Liam oraz Theo. Usiadłam na podłodze próbując nie myśleć o tym co dzieje się na zewnątrz.

*Stiles
- Już wiesz prawda?- spytałem widząc minę przyjaciela.
- Tak.- odpowiedział i wyjął z kieszeni klucz, którym uderzyłem Donovana. Nadal była na nim jego zaschniętą krew.
- Myślisz, że miałem wyjście?
- Zawsze jest wyjście.
- Nie tym razem. Wiem, że ty byś tego nie zrobił. Prawdopodobnie coś byś wymyślił.
- Spróbowałbym.
- Tak bo jesteś Scott McCall!- krzyknąłem.- Jesteś prawdziwą alfą. Ale wiesz co? Nie wszyscy możemy nią być. Niektórzy z nas muszą popełniać błędy, a nawet zakrwawić sobie ręce. Niektórzy są ludźmi!
- Więc musiałeś go zabić?
- Donovan chciał zabić mojego tatę!
- Ale są granicę. Jest punkt, w którym nie jest to już samoobrona.
- O czym ty mówisz?- spytałem oburzony.- Nie miałem wyboru Scott. Nie wierzysz mi?
- Chcę ci wierzyć.
- To uwierz. Scott, powiedz, że mi wierzysz.- nalegałem.- Powiedz to.
- Nie możemy zabijać ludzi, których mamy ratować.- rzucił tylko, na co ja dalej nalegałem.
- Powiedz, że mi wierzysz.
- Nie możemy zabijać, rozumiesz!- krzyknął załamany.
- Co mam zrobić? Powiedz jak mam to naprawić?
- Porozmawiaj z tatem.- rzucił krótko, a następnie wszedł do kliniki. Ja z kolei poszedłem do jeepa, którym odjechałem do domu.

*Natasza
Po kilku minutach Scott wszedł do środka. Wstałam widząc nieobecność mojego chłopaka.
- Scott, gdzie jest Stiles?- spytałam czując napływającą we mnie złość.
- Pojechał gdzieś.
- Gdzie on jest! Co mu powiedziałeś?!
- To co musiałem.- odpowiedział smutny.
- Scott...- zaczęłam, ale poczułam mocniejszy ból głowy, co zobaczył mój przyjaciel.
- Nat, co jest?- spytał pomagając mi usiąść.
- Głowa... znowu...- mówiłam.
- Scott, z Hayden też jest źle.- odezwał się Liam.
- Zatruła się rtęcią.- powiedział Theo.
- Musisz ją ugryźć.
- Nie mogę Liam.
- Ona umiera!- krzyknął nastolatek.
- Jeśli ją ugryzę też umrze. Jest osłabiona.
- Obiecałeś, że jej pomożesz. Obiecałeś, że ją uratujesz.
- Scott, nie znam statystyk, ale i tak umiera więc ugryzienie jej nie zaszkodzi, a może jej pomóc.- mówił Theo, jednak alfa ukląkł obok mnie i złapał mnie za rękę zabierając tym samym mój ból.- Scott!
- Jest inny sposób, żeby jej pomóc.- powiedział łagodnie alfa, który wstał i podszedł do kogoś zadzwonić. Ja dalej siedziałam walcząc ze sobą, aby nie krzyknąć. Widziałam, że jeśli to zrobię to mogę kogoś skrzywdzić. Napisałam do mojego chłopaka z pytaniem gdzie jest i co się stało, ale on milczał.
- Jak ręka?- spytał mnie nagle Theo.
- Zagoiła się.
- No tak, zapomniałem, że jesteś teraz chimerą.- powiedział, a ja znów poczułam napływ bólu. Chłopak widząc to podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, którą jednak szybko odsunęłam.- Cierpisz.
- Jutro jest super księżyc i...chyba już go czuję.
- To co powiedziałaś na ulicy to prawda? Myślisz, że coś ukrywam? Że współczuję z doktorami?
- Coś ukrywasz. A jeśli chodzi o Stilesa to powinieneś dostać mocniej.- powiedziałam, na co ten lekko się uśmiechnął.
- Co się z tobą dzieje Tasha? Myślisz, że jestem ten zły?
- A nie jesteś? Mieszasz między przyjaciółmi, miedzy mną, a Stilesem. Robisz wszystko, żebyśmy tak o tobie myśleli. A przecież wiem, że taki nie jesteś. Przynajmniej nie byłeś taki zanim wyjechałeś.
- Dalej jestem tym samym Theo.
- Nie. Zmieniłeś się. I nie wiem, co ukrywasz, ale dowiem się. Bo chce wiedzieć. Chcę...być pewna, że mogę ci ufać.
- Rozumiem.- rzucił i poszedł na drugi koniec pomieszczenia. Położyłam się na ziemi po czym usnęłam, a raczej znów śniłam.

Stałam nad nemetonem, który obeszłam tak jak poprzedniej nocy. Tym razem było o trzy ciała więcej. Widziałam tam Coreya, osobę z mojej klasy oraz jeszcze oddychającą Hayden. Podbiegłam do niej, a ta chwyciła mnie za rękę.
- Sukces! Sukces.- powiedziała, a ja znów krzyknęłam.

Obudziłam się na podłodze kliniki. Wszyscy patrzyli na mnie zszokowani.
- W porządku?- spytał mnie Scott, a ja rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Co zrobiłam?
- Krzyknęłaś.- odpowiedział, na co ja zalałam się łzami.
- Co się ze mną dzieje?- spytałam, a przyjaciel usiadł obok mnie.
- Miałaś znów sen?
- Tak, ale...- spojrzałam na Hayden, która dalej walczyła o życie.- To nie ważne.

Niedzielny bonusik dla was♥️♥️♥️

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz