105.

1K 72 4
                                    

Tańczyliśmy dobre parę minut, aż postanowiliśmy się napić. Oczywiście ja nie piłam alkoholu, bo ktoś musiał nas zawieźć do Stilesa, ale chłopak nie przejmował się tym i wypił sporą dawkę procentów. Nastolatkowie tańczyli przy basenie, a my razem z nimi. To był wspaniały wieczór. Widziałam, że Theo podrywał jakaś dziewczynę, z czego szczerze się cieszyłam. Zasłużył na szczęście, mimo swoich złych wyborów. Właśnie stałam ze Scottem, gdy podszedł do nas Liam z Coreyem.
- Gdzie masz telefon?- spytali, na co chłopak się zdziwił.
- W samochodzie. A co?- dopytał, a chłopaki spojrzeli na siebie, po czym chwycili go za nogi i pachy, a następnie wrzucili go do basenu. Patrzyłam, jak mój przyjaciel znika w wodzie, a po chwili wypływa zdenerwowany na nastolatków. Scott wyszedł z wody i cały mokry spojrzał na mnie. Śmiałam się w niebo głosy widząc jego mokrą koszulkę i rozwaloną fryzurę.
- Wyglądasz nawet seksownie.- rzuciłam ze śmiechem.- Idź teraz i któraś wyrwij.- dodałam, na co ten uśmiechnął się, podszedł do mnie i po chwili poczułam jak ląduje w wodzie. Wypłynęłam szybko na brzeg, a tam już czekał na mnie tłum, który się śmiał.
- Teraz ty też tak wyglądasz.- powiedział żartobliwie Scott wskazując na moją sukienkę. Spuściłam wzrok i zobaczyłam, jak ta opinia moją sylwetkę, a biustonosz i majtki prześwitują przez nią.
- Zabije cię.- rzuciłam krótko i zaczęłam w niego chlapać, ten jednak szybko wbiegł do domu. Z trudem wyszłam z basenu, a następnie poszłam do Lydii. Ta gdy mnie zobaczyła ledwo powstrzymywała śmiech.
- Nowy styl?- spytała, na co ja przewróciłam oczami.
- Bardzo śmieszne.
- Owszem.- dodała.- Chcesz drinka?
- Nie mogę, prowadzę.
- Daj spokój. Scott was odwiezie.
- Nie, obiecałam Stilesowi, że napijemy się u niego, a chce coś pamiętać z tej imprezy.- wyjaśniłam.- Właśnie, widziałaś gdzieś Stilesa?
- Nie...może jest w kuchni.
- Sprawdzę.- rzuciłam i weszłam do środka domu Lydii. Od razu skierowałam się do kuchni, gdzie jak twierdziła Lydia mógł się znajdować. Widziałam jak Liam obściskiwał się z Hayden, bawiących się Masona i Coreya oraz roztańczonego Theo. Wszystko to zapamiętywał, nawet najdrobniejsze szczegóły, jakby to miały być ostatnie rzeczy, które zobaczę. W końcu rzucił mi się w oczy mój chłopak, który kończył pić kolejny kubek piwa wraz z Brettem.
- Tu jesteś. Wszędzie cię szukałam.- powiedziałam siadając obok nich na krześle.
- Co ci się stało?- spytał zdziwony Stiles wpatrzony na mój prześwitujący przez sukienkę biustonosz.
- Pójdę poszukać siostry.- odezwał się Brett, który jako wilkołak nie był w stanie się upić. Widać było, że czuł się niezręcznie w moim towarzystwie.
- Scott mnie wrzucił do basenu.
- Zimno ci?- wyszeptał zdejmując bluzę i narzucając mi ją na ramiona. Następnie objął mnie lekko masując masując moje plecy.- Za co cię wrzucił?
- Bo się z niego śmiałam, gdy ten został wyrzucony przez chłopaków.
- Czyli mała zemsta?
- Trochę. Robi się późno. Może pójdziemy do ciebie?- spytałam, na co chłopak się zgodził. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i pojechaliśmy jeepem do jego domu. Stylinski miał nockę, więc mogliśmy spędzić tą nic razem bez dyskomfortu, że wejdzie do pokoju. Wypiliśmy pare drinków, a gdy byliśmy prawie pijani poszliśmy do pokoju Stilesa. Kilka razy zbliżyliśmy się do siebie, a po upojnych chwilach ogrzewaliśmy się nawzajem. Mimo sierpnia noc była chłodna, co w sumie bardzo nam odpowiadało. Mało pamiętam z tej nocy, bo nie mam głowy do alkoholi, ale wiem, że byłam bardzo szczęśliwa leżąc przy nim.
- Jutro jedziesz do Washingtonu?- spytałam zaspanym głosem.
- Tak, ale nie mówmy o tym.
- A o czym?
- O niczym. Nic nie mówimy...cieszmy się sobą.- wyjaśnił, na co ja pocałowałam go w usta. Chłopak zaczął mnie całować i dotykać. Było mi tak dobrze. Przy Stilesie czułam się wyjątkowa, kochana i zadbana.

Gdy tylko zasnęłam znów miałam przed oczami ten sam przerażający obraz. Stoję nad grobem, ciężarna i zapłakana. Później patrzę na siebie, a sen się rozmywa i budzę się zdenerwowana. Wstałam z łóżka, napiłam się wody i położyłam znów obok Stilesa. Chłopak już się przyzwyczaił do mojego nocnego wstawania. Z resztą, ja również. Leżałam wpatrzona w sufit, aż znów usnęłam. Od miesięcy śni mi się ten sen lub coś, czego później i tak nie pamiętam. Tylko ten jeden sen wciąż mam w głowie.

Z rana obudził mnie telefon chłopaka. Był to jego ojciec, który najwidoczniej domyślił się, że jeszcze śpimy.
- Dzień dobry.- powiedział zachrypniętym głosem do ojca.- Nie, skąd nie śpimy. Jasne. Ok, pa.- rzucił odkładając telefon.
- Co jest?- spytałam wtulając się w jego.
- Mamy się powoli szykować, bo za godzinę jadę do Washingtonu.- wyjaśnił głaszcząc moje włosy.- Też masz kaca?
- Jak cholera.- rzuciłam z uśmiechem.
- A jak spałaś? Coś się zmieniło?
- Nie.
- Czyli wstawałaś? Czemu mnie nie obudziłaś?- pytał widocznie przejęty.
- Nie było takiej potrzeby. Napiłam się wody i usnęłam dalej.
- Obiecujesz, że będziesz mi pisać o takich sytuacjach?- spytał, na co ja odwróciłam wzrok.- Ej, będę się martwić.
- Wiem, ale nie chce, żebyś o mnie myślał cały czas. Jedziesz na studia. Spełniają się twoje marzenia.
- Moim marzeniem jesteś ty, a studia to druga sprawa.- oznajmił, a ja poczułam ciepło w sercu.- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję, że będę ci mówić o wszystkim. Każdym morderstwie w Beacon Hills, problemach i snach.- powiedziałam, na co ten się uśmiechnął.
Po chwili staliśmy przed domem, całkowicie ubrani i najedzeni. Po kilku minutach przyjechał do Stilesa jego ojciec, który najpierw przywitał się ze mną, a później wrzucił resztę rzeczy chłopaka do samochodu. Ja objęłam szyję Stiles, przykładając głowę do jego klaty.
- Obiecujesz, że będziesz przyjeżdżać?- spytałam łamiącym się głosem.
- Obiecuje. Nie martw się. Za jakieś dwa tygodnie przyjadę na weekend.- rzucił trzymając mnie blisko ciebie.
- Może robię błąd? Powinnam jechać z tobą.
- Nat, musisz iść własną drogą, a te studia to twoje marzenie.
- Wiem, ale nie powinnam zostawić rodziców i pojechać na studia do Washingtonu. Z tobą.
- Robisz dobrze. Obiecuję, że będę dzwonić codziennie i przyjeżdżać co najmniej trzy razy w miesiącu na weekendy.- wyjaśnił, a do oczu napłynęły mi łzy.- Dbaj o rodziców i o siebie, a wszystko się ułoży. Pozdrów ich ode mnie.
- Pozdrowie.- rzuciłam.- Musisz... musisz już jechać. Nie chcę, żebyś się spóźnił do akademika. Przed tobą długa droga.- mówiłam powstrzymując łzy. Chłopak uśmiechnął się, po czym namiętnie mnie pocałował.
- Kocham cię.- wyszeptał mi do ucha, a jego głos również się trząsł.
- I ja ciebie.- odpowiedziałam, gdy Stiles odsunął się i wsiadł do samochodu ojca. Jego ręka dotknęła szyby, więc ja zrobiłam to samo z drugiej strony. Nagle auto ruszyło, a jego dłoń razem z nim. Moja ręka z kolei utkwiła w powietrzu i dopiero po chwili ją opuściłam. Wsiadłam do jeepa, a wtedy nie byłam już w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Przez kilka minut wycierałam mokre policzki i głośno szlochałam. Chciałam być silna, ale widziałam, że pewien piękny etap naszego życia minął, a wraz z nim nasze wspólne noce i imprezy. Teraz będziemy się widzieć raz na jakiś czas i rozmawiać o problemach na studiach. Każdy poszedł w swoją stronę. A mnie zatrzymała rodzina.

Heeejka
Kolejny wzruszający rozdział, po którym będzie więcej akcji z serialu
Piszcie jak wam się podoba i koniecznie zostawcie gwiazdkę ♥️♥️♥️

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz