*Stiles
Nie mogłem pozwolić, by coś się stało Nat i mojemu dziecku. Miałem wyrzuty, że zamknąłem ją w sali, ale tylko tak mogłem ją powstrzymać. Biegłem do biblioteki wciąż mając w głowie jej słowa o tym, że umrę. Gdy otworzyłem drzwi od biblioteki zobaczyłem jak Anuk-Ite stoi nad powalonym Scottem. Dziwne, ale nie zamienił mnie w kamień. Może dlatego, że zamiast czegoś, czego się boję zobaczyłem jego prawdziwe odbicie. Szybko wyciągnąłem słoi z górskim popiołem i rzuciłem nim o podłogę przed stworzeniem. Widziałem jak stwór, który od tygodni zmusza łowców do zabijania zamienia się w kamień, a następnie znika w kłębie kurzu. Podszedłem do przyjaciela, który najwidoczniej się oślepił. Po chwili pojawił się Derek, przy którego pomocy pomogłem Scottowi usiąść na schody. Nagle do biblioteki wbiegła Lydia oraz Malia. Ta druga szybko podbiegła do Scotta, którego chwyciła za rękę.
- Scott.- wyszeptała.
- Scott musisz się wyleczyć, albo zostaniesz ślepy.- stwierdził Derek.
- Skup sie.- rzuciłem.
- Próbuje, ale to nie działa.- mówił Scott.
- Proszę, spróbuj.- nalegała Malia, Która wciąż trzymała jego rękę. Załamany spojrzałem na Lydie, która nagle wpadła na pomysł.
- Malia pocałuj go.- powiedziała, na co Malia chwyciła policzki Scotta i pocałowała go w usta. Gdy się od niego odsunęła chłopak zaczął się uleczać, a po chwili jego brązowe oczy spojrzały w stronę drzwi. Wszyscy też tam spojrzeliśmy. Okazało się, że Natasza właśnie przez nie przeszła i zdenerwowana stanęła obok nas.*Natasza
Gdy zobaczyłam ich stających w kręgu poczułam ucisk na sercu. Na szczęście szybko zobaczyłam mojego chłopaka, więc odetchnęłam czując ulgę, że nic mu nie jest. Podeszłam do Stilesa, który chyba wyczuł moje zdenerwowanie, bo mnie przytulił.
- Żyje. Nic mi nie jest.- wyszeptał gładząc moje włosy.
- Ale mój sen... przecież...- zastanowiłam się, po czym przypomniałam sobie skąd znam głos pielęgniarki, którą spotkałam kilka dni temu.- Szpital.- rzuciłam przerażona.- Jezu Stiles, ta kobieta to pielęgniarka. Ktoś naprawdę umrze.- powiedziałam, po czym wybiegłam z biblioteki. Za mną wyleciał Stiles. Widziałam, że może już być za późno, ale byłam jakby w transie. Wraz z chłopakiem pojechaliśmy do szpitala, gdzie sprawdzałam każdy pokój, każdy centymetr korytarza, aż wyszłam z windy i zobaczyłam Liama, Masona, Coreya, Melissę i Theo. Ten ostatni szybko do mnie podszedł.
- Zaatakowali nas...
- Co się stało? Powiedz co się stało do cholery.- mówiłam, gdy na usłyszałam płacz kobiety...nie, nie kobiety. Mojej mamy. Pobiegłam tam, a na podłodze zobaczyłam mojego ojca. Miał zamknięte oczy, a z jego koszula była pokryta krwią.
- Nat...- powiedział Stiles, który obejmował mnie od tyłu.
- Nie. Nie!- krzyknęłam, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy.- Nie!- mówiłam kucając z rozpaczy. Słyszałam głos Stilesa i szloch mamy, a to wszystko sprawiło, że chciałam stąd uciec.Leżałam wycierając mokre policzki. Po środkach uspokajających częściowo się uspokoiłam, jednak wciąż nie byłam w stanie wprost powiedzieć, że mój tata nie żyje. Przy oknie siedziała moja mama, która również płakała, a obok mnie leżał Stiles. W drzwiach stał Theo, który opowiedział nam o zajściu w szpitalu.
- Łowcy zaczęli do nas strzelać. Liam próbował obezwładnić Gabe, przyjaciela Nolana. Wtedy jeden z łowców wycelował w chłopaków. Już miał strzelić, gdy z sali wybiegł twój ojciec.- mówił głosem pełnym bólu. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, której nie miałam siły wytrzeć.- Uratował ich. Dostał chyba z pięć kul. Zanim skonał wyszeptał coś o dziecku.- dodał, a ja szybko przypomniałam sobie jego słowa, że zawsze chciał mieć wnuka i zobaczyć mnie w roli matki. Teraz już tego nie zobaczy.- Przykro mi Tasha. Nie mogłem go zatrzymać...nie zdarzyłem.
- Wiem Theo. To nie twoja wina.- wyszeptałam, po czym chłopak wyszedł z pomieszczenia widocznie chcąc pobyć sam.
- Dlaczego to zrobił?- spytałam.- Poświęcił się dla łowcy. Dla obcego.
- Bo był dobrym człowiekiem. Wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi to ten chłopak umrze.
- Ale chemia mu pomagała... była szansa, że z tego wyjdzie.- mówiłam wtulając się w chłopaka. Nagle moja mama wstała i wyszła na korytarz. Oparłam głowę o ramię chłopaka, który pocałował mnie w czoło.Minął miesiąc. Stałam nad grobem ojca, którego pochowaliśmy jakiś czas temu. Patrzyłam na epitafium i jego zdjęcie umieszczone na nagrobku. Podciągnęłam nosem, gdy obok mnie stanął Stiles trzymający nowo zakupiony znicz. Zapalił go i położył obok innych. Dotknęłam mojego brzuch, który był już lekko widoczny. Bardzo brakowało mi ojca, jego rad i uwag dotyczących moich znajomych. Mama całkowicie się załamała po jego śmierci i od kilku tygodni nie wyszła z domu.
- Idziemy?- odezwał się Stiles, ale ja dalej patrzyłam na twarz ojca.- Nat?
- Tak...- ocknęłam się, jakby z transu.- Jasne.- dodałam łapiąc go za rękę. Ruszyliśmy do Los Angeles, gdzie mieliśmy pomóc Scottowi wprowadzić do stada nowego członka. Był nim nastolatek o imieniu Alec, którego Argent zabrał z rąk łowców. Niestety Monroe dalej poluje na takich jak my, choć Kate zabiła jej szefa. Tak, Gerard nie żyje.
Wysiedliśmy na placu. Wilgotne powietrze unosiło słowa alfy, który stał chłopakiem. Obok nich stali też Derek, Liam, Malia i Lydia.
- Spotykamy się z ludźmi, którzy mogą nam pomóc. Niektórzy są z nami zawsze, a inni przychodzą, gdy ich potrzebujemy.- tłumaczył mu Scott.- Ale dziś potrzebujemy wszystkich.
- Są tacy jak my?- spytał Alec.
- Niektórzy tak. Robią rzeczy, w które byś pewnie nie uwierzył.- stwierdził patrząc na Malię.- Inni są tylko ludźmi, ale nadrabiają to sprytem.- dodał zerkając na mojego chłopaka.
- Kim oni są?
- Moimi przyjaciółmi. Moim stadem. Możesz być jednym z nas, jeśli chcesz, ale będziesz musiał walczyć.
- Monroe powiedziała, że mnie znajdzie i zabiję. Powiedziała, że jestem potworem.
- Nie jesteś potworem. Jesteś wilkołakiem.- rzucił z uśmiechem Scott.- Jak ja.
Wszyscy podeszliśmy do Scotta. Całe stado. Mimo że to koniec pewnego etapu naszego życia to wiedzcie, ze to nie koniec naszej historii. Pewne sprawy się zamykają, a inne dopiero są przed nami. Nigdy nie myślałam, że tak się potoczy moje życie. Że będę młodą matka, stracę ojca i wielu przyjaciół. W zamian mam miłość Stilesa oraz przyjaźnie, które będą trwać całe nasze życie. Poza tym mam po co wstawać z łóżka. Każdego dnia znajdujemy coś, z czym musimy się mierzyć. Czasem są to łowcy, innym razem młode wilkołaki, które nie panują nad przemianą. Tak czy siak kocham swoje życie i kocham życie, które dostanę dzięki mojemu chłopakowi. Ale jak mówiłam, to nie koniec naszej historii...Heeeeeeejka♥️
Chce mi się płakać bo to oficjalnie ostatni rozdział,, Remember I love you"😭 Nigdy nie oczekiwałam takich wyników. Ponad 22 tys. wyświetleń, 1,73 tys. głosów oraz 4 miejsce w kategorii TEENWOLF. Dziękuję wam za każdy komentarz, każdy głos ♥️♥️♥️
Dobra, wśród tych smutnych informacji jest jedna dobra
JEST TO PEWNE, ŻE STWORZĘ KONTYNUACJĘ KSIĄŻKI 🤭 tytułem będzie ,, Remember I still love you", Czyli pamiętaj, że wciąż cię/was kocham
Będę tam opisywać ciążę i narodziny dziecka Nat i Stilesa oraz kolejne lata...raczej w późniejszych rozdziałach skupie się na dzieciach naszych bohaterów 🤫 ja nie mogę się doczekać, a wy??? Dziękuję wam jeszcze raz za obecność i wasze wsparcie
Kocham was ♥️
CZYTASZ
Remember I love You | Stiles
Người sói- (...) Pamiętaj, że cię kocham. - Ja ciebie też kocham, Stiles.- powiedziałam, a po jego policzku również spłynęła łza. Pocałował delikatnie moją dłoń, spojrzał na mnie i chwilę potem zniknął w mroku auta. Zaczęłam płakać, wciąż powtarzając jego sł...