90.

1.1K 78 31
                                    

*Stiles
Wraz z Lydią szliśmy w stronę parkingu wciąż szukając w głowach odpowiedzi. Kim jest ten człowiek? Dlaczego burza? Co się stało z rodzicami Alexa? Dlaczego jego rzeczy zniknęły?
- W mitologii nic nie ma, a przejrzałem wszystkie możliwe książki.- wyjaśniłem załamany.- Nat pisała, że też nic nie znalazła.
- To co teraz?- spytała.
- Nie wiem, ale mam coraz większe przeczucie nadchodzącej zagłady.
- Nie musimy teraz tego rozwiązać.
- Musimy ze względu na Alexa.- wyjaśniłem, a Lydia wbiła wzrok w przestrzeń za mną. Obróciłem się, ale nic tam nie było.- Lydia?
- Daj temu człowiekowi przejażdżkę. Słodka rodzina umrze. Zabójca jest w drodze...- zaczęła pustym głosem, a ja przypomniałem sobie słowa piosenki.
- To piosenka ,,Riders of the storm."- rzuciłem, a Lydia wzięła głęboki oddech.
- To jest to. Jeźdźcy widmo. Pojawiają się w czasie burzy i porywają ludzi.
- Jesteś tak genialna, że mógłbym cię pocałować.
- Nie rób tego.- rzuciła ze śmiechem.
- Jasne, że nie. Nat by mi nie darowała.- powiedziałem i wystartowałem na parking. Przed wejściem do szkoły spotkałem Scotta, który najwidoczniej chciał sprawdzić jak nam idzie.- Ten człowiek na koniu to jeździec widmo. Przychodzi w czasie burzy i porywa ludzi wymazując ich z pamięci bliskich.- wyjaśniłem na jednym wdechu.
- Znaczy, że Alex jest następny.- zastanowił się Scott, gdy obok nas przechodzili zawodnicy lacrosse, w tym jeden z koszulką 24, czyli moim numerem.
- Ej ty!- krzyknąłem za nim.- Skąd masz moją koszulkę?
- Trener mi ją dał.- rzucił obojętnie.
- Chamstwo.
- Stiles co jeszcze wiesz?- wrócił do tematu mój przyjaciel.
- Że zabierają duszę. Jak cię zabiorą to znika po tobie ślad...tak jak rzeczy w domu Alexa. Po prostu cię nie ma.
- Musimy jechać na komisariat.

*Natasza
Siedziałam na łóżku powtarzając materiały, gdy usłyszałam cichy grzmot w oddali. Idzie burza. Postanowiłam zadzwonić do Stilesa, ale nie mogłam znaleźć jego numeru w moim telefonie.
- Co jest?- rzuciłam i wybrałam numer Lydii.- Hej znaleźliście coś?
- Tak, proszę cię przyjedź do szkoły.- powiedziała, więc zamknęłam książkę.
- Będę za kilka minut.- zadzwoniłam do Malii, ubrałam się i obie pojechałyśmy do szkoły. W jednej z sal zastałyśmy przyjaciółkę.
- Lydia? Wszystko dobrze?- spytała Malia podchodząc do niej. Siedziała ona w jednej z ławek, a przed nią była otworzona książka.
- Wydarzy się coś złego.- rzuciła wciąż wpatrzona w nicość.
- Od kiedy masz to przeczucie?
- Od kiedy odkryliśmy ze Stilesem, że rodzice Alexa zostali porwani przez dziki łów.
- Przez co?- spytałam opierając się o ławkę przed nią, a ta tylko spojrzała na książkę przed sobą. Widniał na nim obraz z krótkim tekstem.

- ,,Ci którzy widzieli dziki łów niech się strzegą bo już są zgubieni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- ,,Ci którzy widzieli dziki łów niech się strzegą bo już są zgubieni."- przeczytała na głos Malia.
- Każdy kto ich widział?- spytałam nerwowo przypominając sobie sytuację w domu Alexa.
- Najwidoczniej tak.- odpowiedziała spokojnie Malia.
- Stiles.- wyszeptałam patrząc z przerażeniem na przyjaciółki.
- Kto?- dopytała kojotołaczka.
- Stiles.- powtórzyłam.- Widział dziki łów w domu tego chłopca.
- Kto? Jakiego chłopca?
- No Alexa...- zaczęłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że ona już o nich zapominała.- Boże.
- Musimy znaleźć Stilesa.- rzuciła krótko Lydia, a nastepnie wybiegłyśmy z sali w poszukiwaniu mojego chłopaka.
- Jak mogłam na to nie wpaść.- mówiłam do niej przerażona.- Rano ten formularz, potem nie mogłam znaleźć jego numeru w telefonie...
- Znika. Musimy się rozdzielić.- stwierdziła.- Idź w stronę wyjścia, a ja sprawdzę w salach.
Bez słowa ruszyłam do wyjścia. Na korytarzu zobaczyłam policjantów w tym szeryfa, więc szybko do niego podeszłam.
- Widział pan Stilesa?- spytałam, ale mężczyzna spojrzał na mnie zdziwony.
- Kto to jest Stiles?- na te słowa moje serce przyspieszyło, a na oczy zaczęły cisnąć się łzy. Ominęłam go i wybiegłam przed szkołę. W oddali usłyszałam ryk koni, więc szybko pobiegłam w tamtym kierunku, nagle z kimś się zderzyłam.
- Nat?- gdy podniosłam głowę zobaczyłam mojego chłopaka.- Pamiętasz mnie? Boże, czy ty mnie pamiętasz?
- Tak, tak...pamiętam, pamiętam, ale reszta cię nie pamięta.- mówiłam próbując ukryć przerażenie. Chłopak mocno mnie przytulił.- Oni idą po ciebie.
- Wiem, Nat.- po chwili ciszy znów usłyszałam ryk koni oraz grzmot, który zwiastowało tylko jedno.- Nie widzisz ich prawda?- spytał z obawą w głosie. Rozejrzałam się.
- Nie.
- To dobrze, to dobrze...chodź.- rzucił, po czym pociągnął mnie w stronę swojego jeepa.
- Ilu ich jest?!
- Wielu.- odpowiedział krótko. Wsiedliśmy szybko do samochodu, Stiles już miał włączać silnik, gdy zawahał się i wyjął kluczyk ze stacyjki.
- Co ty robisz?
- I tak po mnie przyjdą.- oznajmił spokojnie łapiąc mnie za rękę.- Posłuchaj mnie, dobrze? Zabiorą mnie.
- Nie...musimy uciekać.
- To nic nie da.- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła długo wstrzymywana łza.- Wszyscy o mnie zapomną.
- Nie, ja nie zapomnę.
- Zapomnisz kochana. Ale spróbuj znaleźć sposób, żeby sobie o mnie przypomnieć.- mówił dalej spokojnym, opanowanym tonem, który jeszcze bardziej wprawiał mnie w przerażenie.- Pamiętaj...jak się poznaliśmy, albo jak pierwszy raz pocałowaliśmy się pod trybunami.
- Ukrywając się przed Malią.- dodałam, na co obydwoje się zaśmialiśmy, jednak to nie był śmiech radości, a taki, po którym było nam jeszcze bardziej przykro.
- Pamiętaj naszą pierwszą randkę, drugą, trzecią...przypomnij sobie o Theo, o tym jak bałaś się powiedzieć o nas ojcu. Po prostu o nas pamiętaj. Pamiętaj, że cie kocham.
- Ja ciebie też kocham Stiles.- powiedziałam, a po jego policzku również spłynęła łza. Pocałował delikatnie moją dłoń, spojrzał na mnie i chwilę później zniknął w mroku auta. Zaczęłam płakać wciąż powtarzając jego słowa.
- Pamiętaj, pamiętaj...- powtarzałam w kółko i w kółko. Nie mogę o nim zapomnieć. Na drugi dzień poszłam do szkoły ciągle powtarzając nie znaczące już słowo: pamiętaj.
- Wszystko w porządku?- spytał mnie Scott. Chwilę później podeszła do mnie Malia i Lydia.
- Miałam pamiętać.- odpowiedziałam.
- O czym?
- Nie pamiętam.

Witam ponownie
Choć jest późno musiałam dodać ten rozdział bo tak się wzruszyłam, że postanowiłam na koniec dnia podarować wam to wzruszenie. Szczerze? Bardzo mi się podoba ten rozdział i chyba będzie podobnych teraz dużo...z wiadomych powodów dla tych, którzy znają treść serialu. Piszcie co o nim sądzicie. Przy tej okazji chce wam podziękować, że tu jesteście, a moja książka ma prawie 10 tysięcy wyświetleń ♥️♥️♥️
Dobranoc😘

Remember I love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz