• 𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧 •

3.8K 192 45
                                    

P.O.V SAMANTHA

Westchnęłam cicho i przerzuciłam stronę w podręczniku do Zaklęć. Oparłam stopy o krzesło w ławce przede mną i przesunęłam ręką po włosach, kiedy nagle ktoś zajął miejsce obok mnie szurając krzesłem. Uniosłam wzrok znad lektury i natychmiast odłożyłam podręcznik zauważając miodowo-złote oczy.

– Nie przeszkadzam, pani? – zapytał Lucas uśmiechając się, a w jego lewym policzku pokazał się uroczy dołeczek. Odwzajemniłam uśmiech kręcąc głową, a Puchon wyciągnął z torby podręczniki do Zaklęć.

– W ogóle mi pan nie przeszkadza, a to nawet lepiej dla moich oczu jak odłożę już tę cegłę – zaśmiałam się wchodzą w jego grę i pokazałam palcem na książkę, a Lucas parsknął cichym śmiechem.

– Zaklęcia to nie jest moja mocna strona, proszę pani, ale widziałem, że jest pani z nich najlepsza w grupie – stwierdził Puchon, a ja zarumieniłam się słysząc jego komplement. – Chciałaby pani mnie trochę podciągnąć zanim Flitwick urwie mi głowę? – zapytał uśmiechając się zaczepnie, a ja rzuciłam mu niedowierzające spojrzenie.

– Czy to ma być randka po pretekstem uczenia się, proszę pana? – zapytałam obracając w palcach długopis i rzuciłam szatynowi zaczepne spojrzenie. Lucas nie speszył się tylko założył ręce na karku i spojrzał na mnie znacząco odchylając się do tyłu.

– Przejrzała mnie pani. Jestem zdumiony pani przenikliwością – zaśmiał się sarkastycznie, a ja przewróciłam oczami i szturchnęłam go lekko w ramię.

– Jesteś niepoprawny – stwierdziłam odsuwając się od Puchona i ponownie otworzyłam książkę widząc profesora wchodzącego do sali. Lucas przewrócił oczami i zamknął moją książkę. Spojrzałam na niego oburzona i ponownie otworzyłam podręcznik, ale szatyn jeszcze raz zamknął książkę. Wyciągnęłam rękę w kierunku książki, a Lucas uśmiechając się delikatnie przerzucił dzieło do drugiej ręki.

– Witam was na zajęciach. Zajmiemy się dzisiaj zaklęciem... – Głos profesora Filiusa zagłuszył moje rozgniewane fuknięcie, ale nauczyciel zamilkł widząc jak próbuje odebrać swój podręcznik. Oboje z Lucasem nie zauważyliśmy jak profesor przeszedł przez klasę i stanął obok naszej ławki. Wychyliłam się aby złapać książkę, a Puchon się zaśmiał i odsunął ją w drugą stronę pstrykając mnie lekko w czoło.

– Panie Schumacher! Proszę w tej chwili zaprzestać podrywania panny Hall! – krzyknął profesor tuż obok nas, a ja podskoczyłam jak oparzona i odsunęłam się błyskawicznie od Lucasa. Usłyszałam śmiechy z lewej strony sali i rzuciłam reszcie Huncwotów piorunujące spojrzenie. Puchon uniósł ręce w przepraszającym geście i oddał mi podręcznik uśmiechając się pod nosem. Flitwick pokręcił głową i wrócił do katedry. Kiedy szedł tyłem do nas Lucas nachylił się nad moich uchem odgarniając moje włosy.

– Randka nadal aktualna? – zapytał szeptem, a ja bacznie obserwując profesora kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie. Schumacher uśmiechnął się szeroko i odsunął się ode mnie wyciągając z torby podręcznik.


Siódmego listopada siedzieliśmy całą dziewiątką w Wielkiej Sali i jedliśmy kolację, gdy nagle dyrektor wstał i podszedł do mównicy.

– Dziewiętnastego grudnia, odbędzie się wydarzenie bez precedensu! Bal Bożonarodzeniowy! Zaproszeni są wszyscy uczniowie od czwartego roku wzwyż chyba, że młodszą osobę zaprosi ktoś starszy. To by było na tyle. Jedzcie! – Dumbledore wrócił na miejsce, a w sali rozległy się zawiedzione jęki młodszych uczniów i podekscytowane rozmowy starszych uczniów. Dziewczyny zaczęły rozmawiać o sukienkach, a ja jęknęłam przeciągle, złapałam się za głowę i oparłam o stół.

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz