• 𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧𝐭𝐞𝐞𝐧 •

2.9K 162 46
                                    

• 𝐌𝐈𝐍𝐄𝐑𝐖𝐀 𝐌𝐂𝐆𝐎𝐍𝐀𝐆𝐀𝐋𝐋 •

– Minerwo mam dla ciebie przykre wieści – Dumbeldore zatrzymał mnie w drodze na śniadanie, a ja spojrzałam na niego przestraszona.

– Wczoraj w nocy był atak na domostwa ważnych osób z Ministerstwa. Zginęło dziesięć osób, między innymi Henryk Hall wraz z żoną – Anastazją Hall – powiedział Albus, a moje gardło się ścisnęło.

– Rodzice Samanty – wyszeptałam, a dyrektor kiwnął głową.

– Niestety jako opiekun jej domu musisz ją o tym poinformować – dodał Albus i oddalił się w kierunku Wielkiej Sali.

Obserwowałam stół Gryffindoru, a moje serce bolało. Samantha nic nie podejrzewając jadła śniadanie śmiejąc się i żartując z przyjaciółmi. Stwierdziłam, że odwlekanie nieuniknionego nic nie da i ruszyłam w kierunku Huncwotów.

– Panno Hall. Proszę na chwilę ze mną – powiedziałam, a dziewczyna zdziwiona wstała z miejsca.

Zamknęła drzwi do gabinetu i oparłam się o biurko ciężko wzdychając

– Samantho. Rozumiem, że informacja którą ci teraz przekaże może tobą wstrząsnąć... – zaczęłam gdy dziewczyna stanęła naprzeciwko mnie.

– Ale o co chodzi, pani profesor? – zapytała zdezorientowana całą sytuacją, a ja przełknęłam ślinę.

– Był atak na domostwa pracowników Ministerstwa. Twoi rodzice nie żyją. Tak mi przykro – powiedziałam i zamrugałam powstrzymując łzy. Dziewczyna przez chwilę stała w bezruchu, a jej mózg starał się odepchnąć informację.

Nie... to nie... może... być prawda – zaczęła, a do jej oczy powoli wypełniały się łzami.

– Nie! – krzyknęła, szarpiąc się za włosy, a po jej policzkach popłynęły łzy rozmazując makijaż. Zobaczyłam, że kontrolę przejmuje histeria, więc próbowałam jakoś pomóc

– Samantho, rozumiem twój ból, ale postaraj się zachować spokój – rzekłam do niej spokojnie, ale ona nie mogła tego znieść

– Po co mam zachowywać spokój?! MOI RODZICE NIE ŻYJĄ! NIE ŻYJĄ! JUŻ NIGDY ICH NIE ZOBACZĘ! Nie... – zaszlochała, a następnie gwałtownie obróciła się i wybiegła z pomieszczenia. Krzyknęłam żeby wracała, ale dziewczyna była zbyt szybka i pognała korytarzami. Szybkim krokiem ruszyłam za nią i za zakrętem zobaczyłam Samantę i Syriusza siedzących na ziemi. Młoda Hall szlochała i mocno wtulała się w Gryfona, a ten głaskał ja po głowie i szeptał uspokajającą. Uśmiechnęłam się smutno i odwracając się cicho ruszyłam z powrotem. Tych dwoje nie widziało jak ich do siebie ciągnie, ale ja byłam pewna, że w końcu skończą jako para.

• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •

– Sam. Musisz coś zjeść – do dormitorium weszli Huncwoci na czele z Syriuszem. Czarnowłosy niósł talerz z obiadem, a mój żołądek aż się skręcił na zapach jedzenia.

– Nie – powiedziałam cicho i zakryłam twarz kołdrą, aby moi przyjaciele nie oglądali mnie w takim stanie. – Nie chcę żebyście widzieli mnie w takim stanie – mruknęłam, a ktoś delikatnie zsunął ze mnie kołdrę.

– Sami. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi na dobre i na złe, pamiętasz? Nie byliby z nas dobrzy przyjaciele gdybyśmy cię teraz zostawili– powiedział Remus, a James i Syriusz potaknęli.

– Powiedz "a" – powiedział Black, a ja zdziwiona wykonałam niepewnie polecenie. Czarnowłosy szybko wsadził mi łyżkę do buzi, a ja nie mając wyboru połknęłam zupę. – Grzeczna dziewczynka – uśmiechnął się chłopak i poklepał mnie po rozczochranych włosach.

– Sam. Na odejście bliskich nie można się przygotować. Śmierć zawsze jest nie na miejscu i zawsze nie w porę – za szybko, za rano, za nagle. Nie pyta, nie uprzedza, nie dyskutuje. Przychodzi i zostawia ból. Ból, który ukoić mogą tylko wspomnienia*.Nie możesz się załamać. Twoi rodzice by tego nie chcieli. Żyj dalej dla nich – wyszeptał chłopak, a ja pierwszy raz od pięciu dni podniosłam się z łóżka.

– Masz rację – powiedziałam i podeszłam do biurka. Na stoliku leżała lśniąca kula ze wspomnieniami. Przetarłam jej powierzchnię, a ta zamigotała. Pojawiło się dużo wspomnień moich wraz z rodzicami. Wycieczka do Francji. Pierwsze urodziny. Jak złamałam nogę, kiedy ukradłam miotłę taty. Zapalony stół na Wigilię.

– Robię to dla was – wyszeptałam do ruchomego zdjęcia rodziców i ruszyłam do szafy, aby się ubrać. Za plecami usłyszałam rozradowane okrzyki chłopców. Nie pogodziłam się ze śmiercią rodziców, do tego momentu miało upłynąć jeszcze dużo miesięcy, ale chciałam nauczyć się z nią żyć.

Weszłam do łazienki i przeraziłam się swoim stanem. Podkrążone oczy, resztki makijażu na twarzy, skołtunione i tłuste włosy. Obraz nędzy i rozpaczy. Zrzuciłam z siebie stary dres i wzięłam długi, odprężający prysznic. Nałożyłam maskę rozplątującą na włosy i porządnie rozczesałam te kołtuny. Wysuszyłam je zaklęciem i zrobiłam mocny makijaż zakrywając wory i przejechałam usta balsamem. Zaznaczyłam delikatnie brwi i pomalowałam rzęsy. Założyłam czarny golf i czarne materiałowe spodnie, a na nagi wsunęłam białe buty. Ciężko westchnęłam i spojrzałam w lustro.

– Dasz radę – mruknęłam i spróbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi raczej dziwny grymas. Ponownie westchnęłam i wyszłam z łazienki.

– Jakim cudem ją przekonaliście! – usłyszałam krzyk Lily i rudowłosa rzuciła się na mnie mocno ściskając. Delikatnie uniosłam kąciki ust i odwzajemniłam uścisk.

– Dzień dobry panno Hall – uśmiechnęła się smutno do mnie McGonagall kiedy wraz z przyjaciółmi szłam korytarzami w kierunku Wielkiej Sali.

– Dzień dobry Minnie! – zawołał nagle Syriusz i od razu przystanął, zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Tej ksywki używaliśmy tylko i wyłącznie między sobą, a Black zwrócił się tak do McGonagall.

– Oryginalne przezwisko, panie Black – skomentowała Minerwa i jak gdyby nigdy nic ruszyła dalej. Zniknęła za zakrętem, a ja pierwszy raz od prawie tygodnia szczerze się roześmiałam. Po chwili pozostali dołączyli do mnie, a Syriusz uśmiechnął się z dumą.

– Pierwszy raz nie dostałem szlabanu za takie coś! – zawołał zadowolony i wtedy podleciał do nas zwitek pergaminu. Zręcznie go złapałam i przewertowałam wzrokiem, a następnie wypuściłam list zwijając się ze śmiechu.

– Oryginalne przezwisko, panie Black. Szlaban w przyszłą sobotę o 18. Podpisano Minnie McGonagall – przeczytał Remus, a wszyscy wybuchnęli jeszcze większym śmiechem.

– Pamiętam jak mój tata zrobił tak swojej nauczycielce... – i wszystko pękło jak bańka mydlana, gdy tylko James wypowiedział te słowa. W moim umyśle natychmiast pojawił się ból i martwi rodzice, ale dzielnie podniosłam głowę.

– Co zrobił twój tata? – zapytałam Jamesa, a chłopak się uśmiechnął i zaczął opowiadać co jego ojciec wykręcał w szkole w naszym wieku. Black i Potter objęli mnie ramionami z dwóch stron i takim dziwacznym pochodem ruszyliśmy do Wielkiej Sali na śniadanie

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz