• 𝐟𝐨𝐫𝐭𝐲 𝐞𝐢𝐠𝐡𝐭 •

2K 119 8
                                    

• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •
Przygryzłam końcówkę pióra i skreśliłam ostatnie zdanie w wypracowaniu. Spojrzałam na klepsydrę stojącą na stole tuż obok McGonagall i westchnęłam niezadowolona. Miałam pustkę w głowie, a do końca egzaminu zostało tylko dziesięć minut. Niby nie były to SUMY ani OWUTEMY, ale od tego testu zależało trzydzieści procent mojej oceny końcowej, a zależało mi na stopniach z Zaklęć. Musiałam uzyskać co najmniej połowę punktów, aby podejść do egzaminu praktycznego, a wypracowanie bardzo opornie mi szło. Nagle mnie olśniło i zaczęłam pisać jak zaklęta, a ostatnią kropkę postawiłam  równo z ostatnim ziarenkiem, która spadło na dół klepsydry, a chwile później mój pergamin się zwinął i polewitował do Minnie.
– Co to było? – jęknęłam wychodząc z sali i uwiesiłam się na ramieniu Syriusz, a czarnowłosy zaśmiał się lekko. Moi przyjaciele doskonale mnie znali, więc wiedzieli, że świetnie mi poszło, ale ja po prostu lubiłam ponarzekać po skończonym egzaminie.
– Zdasz go pewnie lepiej od Lunia, a marudzisz, kobieto. Ja się będę cieszył z tych moich może trzydziestu procent, bylebym je zdał i nie musiał pisać poprawkowego w sierpniu – stwierdził Syriusz i wyplątał rękę z mojego uścisku, aby chwilę potem objąć mnie ramieniem.  Szczerze mówiąc cieszyłam się, że nas związek wyszedł na jaw. Nie musieliśmy już się ukrywać i takie gesty, jak ten przed chwilą, stały się normą w naszym życiu codziennym.
– Aż tak wysoko się oceniasz? – prychnęłam, wywołując śmiech przyjaciół, a Łapa urażony szturchnął mnie barkiem. Zachwiałam się, ale śmiejąc się, oddałam cios z podwójną mocą. Syriusz się zakołysał i uderzył w pobliski filar, wywołując głośne salwy śmiechu.
– Jesteś agresywna – stwierdził, rozmasowując obolały bark, a ja pokazałam mu język uśmiechając się szeroko – I do tego zadziorna – zaśmiał się Black, a ja przewróciłam oczami, kiedy czarnowłosy ponownie mnie objął.
– Ale wy jesteście dziwni. My jesteśmy calkiem normalni, co nie Lily? – stwierdził James, uśmiechając się do rudowłosej, która trzymała go za rękę, a w drugiej dłoni miała gazetę, którą czytała z wielką uwagą.
– Jasne, kochanie – mruknęła tylko, nie odwracając głowy od czasopisma, a wszyscy się głośno zaśmiali, oprócz Pottera, który udał wielce obrażonego. Poczekaliśmy na resztę i razem ruszyliśmy do wyjścia z zamku.
W Każde popołudnie ostatniego tygodnia szkoły siedzieliśmy  na Błoniach, spędzając ze sobą czas “na zapas”. Część z naszej ekipy wyjeżdżała w pierwszym miesiącu wakacji, a sierpień zaplanowaliśmy jako ogólna imprezownia z moim domem, jako centrum wypadowym. Przez to, że miałam zamieszkać razem z Fleur w olbrzymiej rezydencji, nasi przyjaciele już się zapowiedzieli, że będą przesiadywać razem z nami. Poprosiłam skrzaty o przygotowanie wszystkich pokojow gościnnych, a stworki wywiązały się z tego zadania perfekcyjnie. Fleur dostała personalnie przygotowany pokój, a pozostali goście otrzymają neutralne pokoje. Obawiałam się trochę o moją rezydencje, ale w sumie nie miałam nic przeciwko ich pobytowi. Nie chciałam zostać sama. To miały być moje pierwsze wakacje bez rodziców i bałam się samotności. Posmutniałam, kiedy przywołałam myśli o rodzicach. Minęło już ponad pół roku, ale dla mnie wciąż były to bolesne wspomnienia.
Syriusz nagle zwolnil, pozwalając naszym przyjaciołom iść przodem.
– Co się stało, Sami? – zapytał, a ja dopiero wtedy poczułam, że po moich policzkach spływają łzy. Otarłam je szybko i spróbowałam się uśmiechnąć, ale coś mi nie wyszło. Spojrzałam Blackowi w oczy, a po moich policzkach ponownie polały się łzy. Nie szlochałam, po prostu płakałam. Objęłam Łapę obiema rękami i przytuliłam się do jego torsu. Szarooki również mocno mnie przytulił i lekko pogładził po włosach, czekając aż się uspokoję. Staliśmy tak parę minut, aż poczułam się lepiej, ale wciąż nie chciałam się odsunąć od Syriusza. Nie wyobrażałam ani straty moich przyjaciół, a tym bardziej straty Blacka. Był przy mnie przez ostatnie sześć lat na dobre i na złe. Przekonałam się, że śmierć przychodzi nagle i chciałam mieć jak najwięcej wspomnień, gdyby wydarzyło się najgorsze. Wojna już trwała. Oficjalnie się jeszcze nie zaczęła, ale nawet atak na moich rodziców pół roku temu był jednym z jej skutków.
– Boję się tej wojny. Nie chcę was stracić. Nie chcę ciebie stracić… – wyszeptałam, a czarnowłosy złapał mój podbródek w dwa palce i uniósł moją głowę lekko do góry.
– Damy radę Sam. Będziemy się chronić nawzajem. Dołączymy do Zakonu i razem obronimy siebie i naszych przyjaciół. Rozumiesz, księżniczko? – zapytał, uśmiechając się lekko kącikiem ust, a ja pokiwałam głową jak grzeczna dziewczynka i lekko cmoknęłam go w ust.
–  Czy wy możecie przestać wymieniać swoje DNA łaskawie do nas dołączyć? – krzyk Fleur poniósł się po Błoniach, a wszyscy uczniowie, którzy postanowili odpocząć dziś na świeżym powietrzu,obrócili się do nas cicho śmiejąc.
– Odwal się Zabini!  – odkrzyknęłam i pokazałam przyjaciółce środkowy palec, ale drugą ręką złapałam Syriusza za dłoń I pociągnęłam go w kierunku naszych przyjaciół.

Obudziłam się słysząc dźwięk budzika, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Spojrzałam zadowolona na kalendarz, na którym data dwudziesty piąty czerwca świeciła i migała wesoło dając dosyć jasny przekaz. Dzisiaj zakończy się mój przedostatni rok szkolny w Hogwarcie, a ja cieszyłam się na wakacje, które zapowiadały się nieziemsko.
– Wstawać dziewczyny! – zawołałam i rozsunęłam baldachimy na łóżkach moich przyjaciółek, które od razu schowały oczy przed światłem. Jako jedyna nie zaslanilam nic do spania, bo dla mnie słońce świecące rano było czymś przecudownym, ale moje przyjaciółki miały problem z przyzwyczajeniem się do rażących promieni. Nie męczyłam dziewczyn, aby od razu wstawały, bo nie chciałam mieć korku w łazience, więc od razu złapała wieszaki z ciuchami i wpadłam do pomieszczenia, zamykając drzwi na klucz. Uśmiechnęłam się widząc moje ubrania na zakończenie roku szkolnego. Od trzeciego roku wraz z pozostałymi Huncwotami przebieraliśmy się za jakieś postacie z książek bądź filmów lub seriali i zakładaliśmy na to szaty, a po przekazaniu Pucharu Domów ściągaliśmy szaty, organizując coś nadzwyczajnego związanego właśnie z naszym strojem. W tym roku zdecydowaliśmy się na postacie z Aniołków Charliego. Plan był taki, że ja, Syriusz i James przebierzemy  się za Jill, Kelly i Sabrinę, a Remus za Charliego, któremu będzie towarzyszył Bosley. Z tego względu James i Syriusz założą sukienki, które dopiero wczoraj skończyłam szyć. Zapowiadał się bardzo ciekawy dzień.
Wyszłam z łazienki już przygotowana do żartu, ale narzuciłam już na siebie szaty, więc nie było widać mojej brokatowo-różowej sukienki. Na potrzeby wcielenia się w Jill zmieniłam swoje włosy na piękny blond i zakręciłam się lekko po bokach.
–  Już się boję co wy planujecie – stwierdziła Feur, widząc, że biorę ze sobą kota. Uśmiechnęłam się do niej I pomachałam do przyjaciółkę, wychodząc z pokoju.

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz