• 𝐟𝐨𝐫𝐭𝐲 𝐟𝐨𝐮𝐫 •

2.2K 114 26
                                    

• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •

– Czas minął! – usłyszałam głos James, więc gwałtownie oderwałam się od Syriusza. Zaśmiałam się widząc jego minę, ale potem umilkłam wiedząc, że wyglądam pewnie na podobnie przerażoną. Skierowałam swoje spojrzenie w kierunku stołu na którym stał James. Obok niego stała poprzednia para z "7 minut w niebie" i wyglądała na bardzo zadowolonych, a pospiesznie zapięta sukienka dziewczyny mówiła sama za siebie. Dwójka ewidentnie chciała się ulotnić, aby dokończyć to, co im Rogacz przerwał, ale James musiał jeszcze ich trochę pomęczyć.'

– Nasza śliczna Annabeth wylosuje kolejnego kandydata do nieba, a nasz ...emm...chyba David kolejną kandydatkę – zawołał James uśmiechając się szeroko, a Thomas spojrzał na niego wymownie, bo Rogacz doskonale znał jego imię. Niska czarnowłosa Krukonka wsadziła rękę do niebieskiego worka i uniosła do góry srebrną papierośnicę. Wstrzymałam oddech, wiedząc czyja to papierośnica, a Pokój Życzeń wypełnił się piskiem uczennic, które też doskonale znały właściciela przedmiotu.

– Łapa, stary! No chodź szybciutko do mnie! – zawołał James, szeroko się uśmiechając, a Syriusz pomachał mi palcami i odszedł w kierunku stołu. Potter wyciągnął do niego rękę i chwile później uniósł jego dłoń do góry, ku zadowoleniu tłumu. Syriusz miał na twarzy swój najbardziej zadziorny uśmieszek, ale wciąż patrzył tylko na mnie, przez co się delikatnie zarumieniłam. Thomas wsadził rękę do różowego worka, a ja nieświadomie przygryzłam wargę. Było tu jakieś dwieście dziewczyn, a dziesięć zostało wylosowanych, więc szanse i tak były niskie, a Thomas wyjął ze środka złoty wisiorek z gwiazdką. Zamarłam, a James wyszczerzył się do mnie wesoło. Tłum oszalał i tylko wprawne ucho wyłapało by kilka jęków niezadowolenia.

– Nasza solenizantka jak i królowa Hogwartu spędzi pełne emocji siedem minut w niebie z naszym szkolnym łowcą! Albo to szkolny łowca da się oczarować naszej pięknej Luan? Zapraszam Sam! – zawołał James, a Fabian z Gideonem podnieśli mnie z dwóch stron, sadzając sobie na ramiona. Prewttowie nieśli mnie w kierunku Syriusz i szafy, która miała stać się naszym miejscem na kolejne siedem minut, a uczniowie krzyczeli jak dzikie zwierzęta. Śmiałam się, a jednocześnie robiło mi się gorąco, gdy widziałam uśmieszek Łapy i jego roziskrzone oczy. Bliźniacy postawili mnie obok Blacka, który szarmancko podał mi ramię i wśród wrzasku ruszyliśmy w kierunku szafy. James osobiście dopilnował, abyśmy tam weszli i puścił nam oczko zatrzaskując drzwi.

Nastałam całkowita ciemność, a ja  nieprzyzwyczajona do tak małej widoczności zachwiałam się. Black asekurował mnie, obejmując szczelnie w talii i pomógł usiąść na drewnianej podłodze szafy. Nie widzieliśmy się nawzajem i z jednej strony za to dziękowałam, bo szarooki nie miał jak zobaczyć moich rumieńców, ale z drugiej ja nie widziałam jego reakcji. Odgłosy z zewnątrz przycichły, a ja czułam jak fala gorąca rozpiera moje ciało.

– Nie spodziewałaś się, co Sami? – zaśmiał się Syriusz, a jego głos zabrzmiał inaczej niż zwykle. Parsknęłam cicho, opierając się do tyłu na dłoniach.

– Byłam pewna, że wylosujesz kogoś innego – stwierdziłam, śmiejąc się cicho, ale w głębi duszy byłam niewyobrażalnie zazdrosna. Oczy powoli przyzwyczaiły się do półmroku panującego w szafie, więc bez problemu dostrzegłam, jak Syriusz nachylił się i położył dłoń na moim kolanie. Poczułam, że ciężej mi się oddycha, a moje policzki płoną.

– Byłabyś zazdrosna? – zapytał Black, zbliżając się do mnie, a ja instynktownie pochyliłam się trochę do tyłu, ale moja głowa spotkała ścianę.

– Nie – odparłam, opierając się plecami o ścianę szafy, a Syriusz przybliżył się jeszcze trochę.

– W ogóle? – zapytał przysuwając się jeszcze bardziej, a ja czułam, że moje policzki są już w szkarłacie godła Gryffindoru.

– Nie – szepnęłam, a Syriusz przybliżył usta do mojego ucha.

– Nawet odrobinkę? – wyszeptał, a ja wargi zetknęły się z moim uchem, przez co zadrżałam.

– Ani trochę – szepnęłam wciąż się drocząc, ale mój głos zadrżał, kiedy Syriusz przesunął wargami po moim policzku w kierunku moich ust. Odsunął się na chwilę i niemo zapytał o zgodę, na co kiwnęłam głowa i wychyliłam się stykając nasze wargi razem. Wymiana subtelnych muśnięć sprawiała, że moje ciało rozpalał prawdziwy ogień. Syriusz się nie śpieszył, sprawiając, że ten pocałunek był wyjątkowo przyjemny. Potrafił nadać rytm tak, aby stopniowo dawkować przyjemność, przez co rozpływałam się podczas pocałunku. Odepchnęłam go delikatnie i zmierzyłam go spojrzeniem uśmiechając się szeroko.

– Ja przepraszam nie powinienem ...

– Och zamknij się, człowieku – warknęłam i popchnęłam go zmuszając do siadu i przyparłam go do ściany. Złapałam jego twarz w obie dłonie i przyjrzałam się każdemu milimetrowi. Syriusz był bardzo przystojny i nic nie mogło temu zaprzeczyć. Złożyłam delikatny pocałunek na obu jego policzkach, na czole i nawet na nosie, na koniec spojrzałam na jego usta. Pocałowałam go mocno siadając okrakiem na jego kolanach. Syriusz złapał mnie w talii i błądził rękami po moim ciele kiedy ja co chwilę zmieniałam tempo pocałunku, chcąc nadać tej przyjemność jeszcze większe znaczenie. Wplotłam palce w jego włosy, a on zrobił to samo, przez jeszcze bardziej się rozpłynęłam.  W jego ramionach, całując go czułam się bardzo bezpiecznie i nic nie mogło ...

– Czas minął! – usłyszałam krzyk Pottera i jak poparzona odskoczyłam od Syriusza, a James otworzył szafę. Światło w Pokoju był tylko trochę jaśniejsze niż w szafie, ale i tak wiedziałam, że widać po nas, co przed chwilą się wydarzyło. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a Syriusz nie zważając na nic, objął mnie ramieniem i poprowadził w kierunku stołu z workami. Podał mi do ręki czerwoną skarpetkę i mrugnął, a ja od razu zrozumiałam o co chodzi.

– Widzę, że nasze siedem minut udane. Królowa rozpaliła łowce, czy na odwrót, co? – zaśmiał się James patrząc na nas wymownie, a ja posłałam mu słodki uśmieszek i jednocześnie wystawiłam środkowy palec, a tłum zrobił zbiorowe "uuu"

– Już nie sprzeciwiam ci się, wasza wysokość, ale teraz pora na kolejnych szczęśliwców. Losuj Samantho Elizabeth Hall! – zawołał Rogacz, a ja wsadziłam dłoń do niebieskiego worka i niemal od razu ją wyjęłam, trzymając skarpetę. Na twarzy Pottera odmalowało się szczęście i od razu podszedł do mnie unosząc swój przedmiot w górę. Syriusz niesamowitym przypadkiem wyjął pióro Lily i rudowłosa cała czerwona na twarzy ruszyła do szafy z Potterem.

Dosiadłam się do Fleur i Callie, które toczyły zażartą dyskusję z Prewettami i Remusem na temat ich oburzającej, szowinistycznej postawy.

– Zachowujecie się tak, jakby byłyśmy osobnym, gorszym gatunkiem! – zawołała Fleur, a ja po jej twarzy i tonie głosu zrozumiałam, że jest źle. Blondynka była wojowniczą feministką, a znając bliźniaków, rzucili jakimś żartem, nie do końca przemyślanym i się zaczęło.

– A możemy przyjąć, że nikt z naszej ekipy nie jest szowinistyczny i przestać się kłócić o to samo po trzeciej butelce? – zapytałam, siadając między zwaśnionymi stronami, a Fleur zaświeciły się oczy, kiedy mnie zobaczyła.

– Opowiadaj. Wszystko. Teraz – powiedziała, a ja pożałowałam odwrócenia jej uwagi od kłótni. Spojrzałam na chłopaków i ze zdziwieniem stwierdziłam, że również patrzyli na mnie wyczekująco, a Syriusz zza ich pleców uśmiechał się do mnie cwaniacko.

– A co mam opowiadać? Chcesz usłyszeć jak gadałam o quidditchu z Syriuszem przez siedem minut? Proszę bardzo. Zrobimy sobie teoretyczny trening na imprezie – powiedziałam, a Łapie zrzedła mina. Postanowiłam na razie nie komplikować tego, co między nami jest, w oczach naszych przyjaciół. Widziałam, że jest to okropne z mojej strony, ale nie chciałam być oceniana. Jeszcze wczoraj tylko go tolerowałam, a dzisiaj się z nim całowałam. To nie mogło dobrze wyglądać. Widziałam zawiedzione miny przyjaciół, a Syriuszowi ruchem warg przekazałam "potem".

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz