• 𝐭𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲 •

2.9K 145 87
                                    


• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •

– Ja nie wiem Rogasiu, czy to jest dobry pomysł – mruknęłam nieprzekonana patrząc na bruneta.

– Spodoba jej się! – zawołał brunet poprawiając okulary, a ja popatrzyłam na niego z powątpiewaniem.

– Nie jestem pewna, czy Lily marzy o serenadzie z akompaniamentem gry na gitarze – powiedziałam, a Syriusz siedzący obok na łóżku parsknął śmiechem.

Rudowłosa dziewczyna za tydzień obchodziła swoje siedemnaste urodziny, a James chciał wyznać jej swoje uczucia w formie prezentu. Po Balu Bożonarodzeniowym ta dwójka niewiarygodnie zbliżyła się do siebie i nawet zaczęli ze sobą rozmawiać. Miałam już dosyć wysłuchiwania monologów Jamesa na temat Lily i rozmów z Lily na temat Jamesa, więc zgodziłam się pomóc.

– Może rzeczywiście masz rację. Luan! Przecież ty jesteś dziewczyną! – zawołał Potter, a ja przewróciłam oczami rozbawiona.

– Po sześciu latach przyjaźni w końcu dostrzegłeś ten zdumiewający fakt – skomentowałam, a Syriusz wraz z Remusem parsknęli śmiechem.

– Nie ważne! Sam, jakby tak czysto hipotetycznie, jakiś chłopak chciał wyznać ci uczucia, to co by cię najbardziej urzekło? – zapytał James, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

– Lily i ja to dwa zupełnie różne przypadki, Rogaś... – zaczęłam, ale chłopak gwałtownie mi przerwał.

– Nie ważne. Muszę się czymś zainspirować – zbył moją uwagę brunet.

– No to ja mam od zawsze takie marzenie, ale się nie śmiejcie – ostrzegłam patrząc na nich poważnie, a chłopcy pokiwali głowami nachylając się w moim kierunku.

– Ja zawsze chciałam iść na bal, wiecie, ale taki prawdziwy. Długie suknie, eleganckie garnitury. I zawsze chciałam, aby chłopak wyznał mi swoją miłość zaraz przed nowym rokiem i mnie, no ten, wiecie, pocałował. Wiecie i pocałunek trwałby rok, rozumiecie? Zaczęlibyśmy na końcówce starego, a skończyli nowego – wyjaśniłam zakłopotana, a na moje policzki wstąpił delikatny rumieniec.

– No, no no! Luan! Nie wiedzieliśmy, że jesteś taką romantyczką! – zawołał James uśmiechając się szeroko, a ja pacnęłam go w ramię.

– Wróć do Lily, Rogaczu, bo słyszałam, że Richmond, ten wysoki Gryfon o blond włosach, przymierza się, żeby ją gdzieś zaprosić – powiedziałam skutecznie odwracając uwagę Pottera od mojego, jeszcze nie dawno głęboko skrywanego, marzenia.

– Ten idiota?! – zawołał James, a ja wraz z chłopakami parsknęłam śmiechem.

– Tak, ten idiota, idioto, więc lepiej przyłóż się. Wiesz jaka jest dla Lily najważniejsza data?– zapytałam patrząc na chłopaka, a ten przez chwilę się zastanawiał.

– Pierwszy września? Wtedy mnie poznała – powiedział dumnie Rogacz, a ja spojrzałam na niego rozczarowana.

– Trzydziesty stycznia, Łosiu! Właśnie wtedy dostała list i jej życie się odmieniło. Dostała wszystkie odpowiedzi na te dziwne rzeczy które się z nią działy – wyjaśniłam patrząc skonfundowana na okularnika.

– I się urodziła – dodał chłopak, ja złapałam się za głowę.

– Remus błagam powiedz, że to mi się śni – powiedziałam cicho, a Lupin pokręcił głową rozbawiony.

– Też bym tego chciał, ale to dzieje się naprawdę – odparł Lunatyk patrząc zrezygnowany na Rogacza.

– Łapa, weź pomóż, bo zaraz z nim zwariuje – mruknęłam i oparłam się o ramię Syriusza.

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz