• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •
Po szkole rozeszła się informacja, że Morgan Blackwood z Hufflepuffu jest w drugim miesiącu ciąży z Amosem Diggorym. Fleuri zamknęła się w naszym dormitorium i kazała dać jej spokój, przez co jeszcze bardziej chciałam ukatrupić tego gnoja.
– Może zalejemy mu dormitorium wodą – zaproponował James, kiedy wraz z resztą Huncwotów obmyślaliśmy zemstę nad Puchonem.
– Jego współlokator, Denis Nightshade jest spoko gościem, więc tak nie wypada – stwierdziłam leżąc na łóżku i oparłam nogi o ścianę.
– To może rzucimy zaklęcie na jego torbę, aby za każdym razem go wyzywała, gdy tylko ją otworzy – zaproponował Syriusz, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
– Że taki pomysł wpadł ci do głowy, to szok! – zaśmiałam się, a Black posłał mi piorunujące spojrzenie.
– Dziwi cię to, Sami? Przecież ja jestem inteligentny i przystojny – powiedział chłopak poprawiając sobie włosy, a ja parsknęłam śmiechem.
– Ty przystojny i inteligentny? W życiu! – zaśmiałam się, a Syriusz popatrzył na mnie delikatnie smutnym wzrokiem.
– Ale pomysł rzeczywiście miałeś dobry – dodałam uśmiechając się szeroko, a Rogacz parsknął śmiechem.
– Jak dzieci – mruknął, a ja rzuciłam w niego skarpetką leżącą na ziemi. Rogacz złapał ją i rzucił we mnie, ale nie trafił. Osobliwy przedmiot poleciał na moja prawą stronę, a po chwili rozległo się zirytowane miauczenie. Bosley wściekle zasyczał na Jamesa, wygrzebując się spod skarpetki, a ja parsknęłam cicho i podniosłam się do pozycji siedzącej. Czarny kotek wskoczył mi na kolana i wygodnie się ułożył, mierząc Jamesa urażonym spojrzeniem.
– Przepraszam przyjacielu – powiedział James i rzucił mu smakołyk, a Bosley bez mrugnięcia okiem mu wybaczył.
– Czyli rzucamy zaklęcie na torbę i oglądamy efekty – zarządził Remus, a my pokiwaliśmy głowami.
– Okej ja idę na patrol – powiedział Lunatyk wstając z łóżka, a James zerwał się zaraz za nim.
– To ja pójdę poszukać Lily – stwierdził James i wraz z Remusem opuścili dormitorium.
– Jakie mamy plany? – zapytałam upewniwszy się, że nasi przyjaciele się oddalili.
– Oboje mają urodziny w krótkim odstępie czasu, więc może urządzimy je razem? – zaproponował Syriusz, a Peter nawet nie oderwał wzroku od pasztecika dyniowego.
– Znowu mnie zaskakujesz swoją inteligencją – zaśmiałam się posyłając chłopakowi rozbawione spojrzenie, a czarnowłosy dźgnął mnie w żebra. Uśmiechnęłam się słodko, a Syriusz przewrócił oczami.
– Może dziewiętnastego? – zaproponowałam, a nie widząc sprzeciwu zaczęłam pisać malutkie karteczki z godziną i datą spotkania. Wpisałam adresatów i rzuciłam zaklęcie powodujące, że tylko adresat kartki może ją odczytać. Dzięki temu zaklęciu, nawet jeśli karteczka wpadnie w niepowołane ręce, osoba nieupoważniona nie będzie mogła odczytać wiadomości.
– Kogo zaprosiłaś? – zaciekawił się Syriusz siadając obok mnie na krześle, a ja długopisem wskazałam mu listę.
– Dziewczyny, was, prawie cały Gryffindor, prawie cały Hufflepuff i prawie cały Ravenclaw z wyjątkiem oczywistych osób – powiedziałam zapisując kolejne nazwisko, a Syriusz pokiwał głową.
– Widzę, że twój kochaś też jest – stwierdził Syriusz wskazując palcem nazwisko na liście.
– To chyba jest logiczne skoro jesteśmy razem – odpowiedziałam nie odrywając wzroku od kartki adresowanej do Kayly Knowles.
– Ale może ja nie chcę aby przychodził – warknął chłopak, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Black nigdy nie zachowywał się w ten sposób i nigdy nie był zazdrosny.
– Syriusz czy ty jesteś... zazdrosny? – zapytałam mierząc chłopaka badawczym spojrzeniem, a on odwrócił speszony wzrok.
– Nie, nie jestem zazdrosny. Nawet nie wiem o kogo według ciebie miałbym być zazdrosny – powiedział wstając z krzesła, a ja poczułam delikatne ukłucie w sercu. Niby miałam chłopaka na którym mi zależało, ale taka obojętność przyjaciela wobec mojej osoby była bolesna.
– Nie ważne – mruknęłam i wróciłam do pisania listy gości.
Złapałam książki do ręki i wstałam z miękkiego fotela, wybudzając przy tym Bosley'a.
– Idę napisać wypracowanie z Astronomii do biblioteki. Jeżeli jeszcze raz nie będę miała zadania, to nie zdam – powiedziałam i opuściłam Pokój Wspólnym, żegnając się z przyjaciółmi.
Zajęłam miejsce w bibliotece i rozpakowałam torbę. Rozłożyłam pergamin i z westchnięciem odetkałam długopis. Napisałam tytuł zadania i na tym skończyły się moje kompetencje w zakresie tego przedmiotu.
– Pomóc ci? – podniosłam wzrok znad podręcznika do Astronomii i mój wzrok spotkał się z złotymi oczami Lucasa
– Chętnie, bo z Astronomii to ja leże po całości-zaśmiałam się i przesunęłam się na ławce robiąc Puchonowi miejsce.
Po parudziesięciu minutach pisania zadania z uśmiechem postawiłam ostatnia kropkę i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Schumacher również się spakował i oboje równocześnie wstaliśmy. Uśmiechnęłam się do chłopaka, a szatyn objął mnie ręką w talii i delikatnie pocałował. Przerwałam pocałunek przypomniawszy sobie o imprezie Jamesa i Remusa.
– Za niedługo powinieneś dostać kartkę z zaproszeniem na imprezę urodzinową, ale już teraz ci mówię. Nie planuj sobie nic na dziewiętnastego – powiedziałam z uśmiechem, a Lucas zaśmiał się obejmując mnie szczelnie ramionami.
– Uwielbiam te twoje wahania nastroju – mruknął Niemiec opierając głowę na moim barku, a ja pocałowałam go w czoło
– Dobra. Jeszcze raz omówmy nasz misterny plan. Callie i Lily wyciągają gdzieś chłopaków, Fleuri ogarniasz dekoracje, a ja i Syriusz idziemy do Hogsmeade po nasze zamówienie – powtórzyłam, a wszyscy potwierdzili plan działania.
– Musimy już wychodzić – klepnęłam Syriusza w ramię i razem z chłopakiem wyszliśmy z Pokoju Wspólnego. Przedostaliśmy się przez posąg Jednookiej Wiedźmy i przeszliśmy tajnym przejściem do Miodowego Królestwa.
– Dzień dobry, Madame. Jak zawsze olśniewasz swą urodą, Rosmerto – Syriusz oparł się o blat posyłając barmance flirciarskie spojrzenie. Przewróciłam oczami na chichot Rosemerty i podałam jej kartkę z zamówieniem.
– Pięćdziesiąt galeonów i wpadnij jeszcze kiedyś – powiedziała Madame mrugając okiem do Syriusza, a ja cicho odchrząknęłam.
– I ty Samantho też – mruknęła niechętnie, a ja złapałam skrzynkę ognistej. Czarnowłosy śmiejąc się podniósł trzy skrzynki kremowego piwa i wspólnie opuściliśmy bar. Zaprzyjaźniony sprzedawca wpuścił nas do piwnic Miodowego Królestwa i kazał przekazać życzenia urodzinowe dla Lunia oraz Rogasia. Gdy weszliśmy do tunelu, Syriusz zrównał się ze mną krokiem i cicho parsknął śmiechem.
– O co ci chodzi? – warknęłam niechętnie, a chłopak parsknął jeszcze większym śmiechem.
– Jesteś wielką hipokrytką, Sami – zaśmiał się czarnowłosy, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
– Myślisz, że nie widziałem jak gromiłaś spojrzeniem Rosmertę? I kto tu jest zazdrosny, co? – powiedział posyłając mi cwaniacki uśmiech. Szturchnęłam go ramieniem w bok odwracając wzrok, na co chłopak roześmiał się głośno.
– A weź spadaj. Sam jesteś zazdrosny – mruknęłam uśmiechając się i z zaskoczeniem stwierdziłam, że na moje policzki wpłynęły rumieńce.
CZYTASZ
Huncwotka ||Syriusz Black
ФанфикшнCo by było gdyby na roku Huncwotów pojawiła się jeszcze jedna dziewczyna? Dziewczyna o duchu żartownisia, godna miana Huncwotki. Co by się stało gdy największy szkolny Casanova i największa szkolna łamaczka serc zakochali się w ... sobie? START: 19...
