• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •
Zeszłam do Pokoju Wspólnego z książką zabraną z dormitorium i ciepłym kocem. Znalazłam miejsce na fotelu w samym rogu i wygodnie się umieściłam. Usłyszałam ciche miauczenie, a po chwili na moje kolana wskoczył Bosley. Uśmiechnęłam się i otwierając książkę zaczęłam głaskać kota.
– Sam –usłyszałam głosy moich przyjaciół, więc zostawiłam świat krasnoludów i Gandalfa wracając do rzeczywistości. Obok mnie stał James wraz z Syriuszem i pudełkiem czekoladek, ale prychnęłam i wróciłam do wciągającej książki.
– Samii – przeciągnął Syriusz podsuwając mi pod nos pudełko, ale ja ich zignorowałam. Dwóch pacanów od siedmiu boleści.
– Nie chcieliśmy żeby tak wyszło, no Luan. Nie obrażaj się na nas. Luan, dobra przyjaciółko – jęknął James i wpakował się na jeden z podłokietników fotela. Syriusz usiadł na drugim i oboje objęli mnie mocno przytulając. Bosleyowi nie za bardzo podobała się ta sytuacja i czmychnął z moich kolana zostawiając mnie samą.
– Dobra, nie gniewam się, osły – wydukałam spod uścisków, a moi przyjaciele wydali zadowolone okrzyki.
• 𝐋𝐈𝐋𝐘 •
Wstałam rano i z zaskoczeniem zorientowałam się, że jestem sama w dormitorium. Spojrzałam na kalendarz i jeszcze bardziej nie rozumiałam nieobecności przyjaciółek. Tego dnia, 30 stycznia 1977 roku obchodziłam swoje siedemnaste urodziny, co oznaczało, że osiągnęłam już pełnoletność. Podniosłam się z łóżka i cicho wzdychając ruszyłam do swojej szafy. Znalazłam na niej kartkę od dziewczyn i szybko ją zerwałam.
Czyli już wstałaś śpiąca królewno! Razem z Syriuszem, Remusem i Jamesem poszłyśmy do kuchni, więc jak się ogarniesz to wpadaj do nas! Sam&Callie&Fleur.
P.S. Na moim biurku masz ten błyszczyk o który mnie prosiłaś -Sam.
Przeczytałam wiadomość kilka razy, ale zrezygnowana odłożyłam ja na półkę. Wnioski wysuwały się same. Moi przyjaciele albo zapomnieli o moich urodzinach albo szykowali coś większego w kuchni. Byłam pewna w stu procentach, że chodzi o opcję drugą. Otworzyłam szybko szafę i wyciągnęłam z niej zielony golf i szarą spódnicę w kratę sięgającą kolan. Po kilku minutach poszukiwań znalazłam cieliste, trochę grubsze rajstopy wysokie skarpety w kolorze golfu. Wzięłam szybki prysznic i z pomocą zaklęć od Sam wysuszyłam włosy. Włożyłam na siebie wcześniej dobrane ubrania i wykonałam delikatny makijaż. Na usta nałożyłam beżowo-pomarańczowy błyszczyk, który pożyczyła mi Sam, a włosy rozczesałam.
Zatrzymałam się przed ogromnym obrazem przedstawiającym miskę owoców. Szybko odnalazłam gruszkę i delikatnie ją połaskotałam. Owoc zaczął się zwijać i po chwili zamienił się w złotą klamkę do drzwi, a w obrazie pojawił się ledwo widoczny obwód prostokąta. Weszłam do kuchni i od razu dostałam ciastkiem w twarz.
– No i widzisz co zrobiłeś Syriusz! W bezbronną osobę taką amunicją?! – zawołała Sam i wysmarowała czarnowłosemu twarz kremem waniliowym. Serce mi się zatrzymała, a łzy zapiekły w oczach. Oni zapomnieli. Nie mogłam w to uwierzyć.
– Cześć wszystkim – mruknęłam cicho siadając przy stole, a Fleur spojrzała na mnie zdziwiona.
– Coś się stało, Lily? – zapytała obracając się do mnie wraz z resztą dziewczyn.
– Nie, nic. Coś mi wpadło do oka – odparłam wywołując na twarzy sztuczny uśmiech.
– To dobrze. W sensie, że nic ci nie jest – Sam pacnęłam się w czoło, a reszta się zaśmiała. – Tak w ogóle to chodź, muszę ci coś pokazać. Kia upiekła pyszne ciasteczka – oznajmiła Sam przeciągając samogłoski, a ja niechętnie ruszyłam za nią.
CZYTASZ
Huncwotka ||Syriusz Black
FanfictionCo by było gdyby na roku Huncwotów pojawiła się jeszcze jedna dziewczyna? Dziewczyna o duchu żartownisia, godna miana Huncwotki. Co by się stało gdy największy szkolny Casanova i największa szkolna łamaczka serc zakochali się w ... sobie? START: 19...