• 𝐭𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲 𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧 •

2.6K 133 41
                                    


• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •

– Wstawaj Sami! Idę z Jamesem na randkę i musisz mi pomóc! – Lily gwałtownie wyrwała mnie ze snu zrzucając mnie z łóżka. Jęknęłam przeciągle, a rudowłosa podekscytowana zaczęła mną potrząsać.

– Sami! Dziewczyny już poszły do Hogsmeade i tylko ty mi zostałaś! Sami proszę! – jęknęła Lily, a ja powoli wstałam z ziemi.

– Ile mamy czasu? – zapytałam podchodząc do szafy przyjaciółki.

– Dwie godziny, ale boje się, że nie zdążymy – powiedziała Lily siadając na łóżku.

– Co chcesz? Spodnie, sukienkę czy spódniczkę? – zapytałam opierając się o drzwi szafy.

– Spódniczkę lub sukienkę – stwierdziła dziewczyna, a ja zaczęłam przeglądać zawartość jej obszernej szafy.

– Nie to też nie to, ale już nie masz co przymierzać – powiedziałam, gdy Lily po raz dziesiąty wyszła ubrana w kolejny strój.

– Została nam godzina, więc musimy coś znaleźć – powiedziała dziewczyna siadając obok mnie, a w mojej głowie pojawił się obraz spódnicy, którą kupiłam w zeszłym roku. Podbiegłam do swojej szafy i znalazłam długą, zieloną spódnicę. Pokazałam ją Lily, a dziewczyna spojrzała na nią oczarowana.

– Jest idealna – stwierdziła gładząc materiał, a ja podałam jej czarny, przylegający golf oraz czarne rajstopy. Lily ubierała się w łazience, a ja przygotowywałam kosmetyki, aby ja pomalować.

– Pięknie-skomentowałam, kiedy Lily wyszła z łazienki. Podałam jej długi srebrny naszyjnik, a rudowłosa założyła go na szyję.

Rozczesałam jej włosy i zrobiłam delikatny makijaż, a na usta nałożyłam jej truskawkowy błyszczyk. Lily założyła czarne kozaki na słupku, a na ramiona narzuciła gruby, czarny płaszcz. Podałam jej zielony szalik i zieloną czapkę oraz małą czarna torebkę.

– I teraz wyglądam jak Ślizgonka – stwierdziła Evans przeglądając się w lustrze, a ja machnęłam lekceważąco rękę.

– Zielony podkreśla twoje włosy i oczy, a James nawet tego nie zauważy, bo będzie w ciebie wpatrzony jak w obrazek – zaśmiałam się, a po chwili rudowłosa zamknęła mnie w szczelnym uścisku.

– Dziękuje Sam. Lecę już, bo jestem spóźniona o dwie minuty. Miłego dnia! – zawołała dziewczyna i wypadła z dormitorium. Uśmiechnęłam się szeroko i z powrotem położyłam się do łóżka.

– Sami... Wstajemy – ze snu wybudził mnie dźwięk własnego imienia. Mruknęła zaspana i przycisnęłam sobie poduszkę do głowy.

– Daj mi spać – jęknęłam nie patrząc na tego ktosia, który mnie próbuje wybudzić.

– Sam wstawaj. Idziemy do Hogsmeade – usłyszałam bardziej stanowczy ton i po chwili ktoś położył i zimne dłonie na brzuchu. Pisnęłam i odskoczyłam do tyłu, a osoba odpowiedzialna za ten niecny proceder głośno się roześmiało. Dopiero teraz rozpoznałam, kto był intruzem znajdującym się w moim dormitorium.

– Syriusz co ty wyprawiasz! – zawołałam, a Syriusz posłał mi szeroki uśmiech.

– Zbieraj tyłek Sami i idziemy do Hogsmeade! – zawołał chłopak i zrzucił ze mnie ciepły koc. Jęknęłam przeciągle, a Black sprawnie mnie złapał i przerzucił sobie przez ramię. Mimo moich protestów, zaniósł mnie do łazienki i włożył do wanny.

– Nawet się waż! – zawołałam, ale daremnie. Syriusz szeroko się uśmiechnął i oblał mnie lodowatą wodą. Pisnęłam i szybko zakręciłam kran.

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz