• 𝐭𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲 𝐬𝐢𝐱 •

2.7K 136 113
                                        

• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •

– Idę do łazienki – zwróciłam się do przyjaciółek i ruszyłam korytarzem. Stwierdziłam, że skorzystam ze skrótu i ruszyłam pustym korytarzem w kierunku łazienek.

– Cześć, szmato – usłyszałem ten irytujący głos, więc obróciłam się w kierunku Meadowes.

– Zostaw mnie, Meadowes – westchnęłam i ruszyłam w drugim kierunku, ale drogę zastąpiły mi dwa plastiki.

– Nie tak prędko, Hall. Muszę ci podziękować za to, że dzięki tobie Syriusz myśli, że jestem tą pokrzywdzoną. Czy to nie jest przykre, że przyjaciel oskarża cię o coś czego nie zrobiłaś? – zapytała mnie retorycznie, a ja spuściłam głowę czując pieczenie w oczach. Moja odwaga i cięta riposta najprawdopodobniej zrobiły sobie urlop i kontrolę nad moim ciałem przejął smutek wraz z delikatnym strachem.

– Przestań – jęknęłam łamiącym głosem, a wówczas Dorcas wraz z przyjaciółkami głośno się roześmiały.

– Jesteś nic nie wartą szmatą. Nie wiem co inni w tobie widzą, ale moim zdaniem Huncwoci przyjaźnią się z tobą tylko z litości. Nie zasługujesz na nic – warknęła Meadowes i wymierzyła mi policzek. Odruchowo złapałam się za piekące miejsce, a z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy.

– Zobaczcie! Hall ryczy! W sumie co nas obchodzi los nic nie wartego ścierwa – zaśmiała się szyderczo, a ja upadłam na kolana chowając twarz w dłoniach.

– Zostaw ją ,Meadowes! – usłyszałam krzyk Rogacza, a po chwili silne ręce podniosły mnie z ziemi. Chłopak przycisnął mnie do siebie i dopiero po perfumach rozpoznałam, że to Syriusz.

– Nie wiem, jak mogłem ci nie wierzyć Sam. Naprawdę cię przepraszam – wyszeptał Syriusz, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.

– Żebym was więcej przy niej nie widział, bo pożałujecie! – usłyszałam jak James warknął do najprawdopodobniej Dorcas oraz jej świty i po chwili okularnik pojawił się tuż obok nas.

– Wybacz, że do tego dopuściłem. Tak bardzo mi przykro – powiedział Syriusz, a ja wymusiłam uśmiech. Otarłam łzy i chciałam iść o własnych nogach, ale Syriusz szczelnie trzymał mnie w zgięciu kolan i podtrzymywał pod plecami, więc zrezygnowałam z prób.

Łapa postawił mnie dopiero na korytarzu obok dziewczyn i obrócił mnie przodem do siebie. Złapał mój podbródek i podniósł moją głowę, przyglądając się wciąż piekącemu policzkowi.

– Będzie ślad, a do tego Meadowes zahaczyła ci twarz swoimi pazurskami. To moja wina. Żałuje, że ci nie ufałem. Żałuje, że wtedy gdy mnie pocałowała, jej nie odepchnąłem. Twój stan to moja wina – powiedział szybko odsuwając się ode mnie, a ja spojrzałam w jego zaszklone, szare oczy.

– Było minęło – wyszeptałam i mocno objęłam chłopaka w pasie, a on równie mocno mnie przytulił. Syriusz ułożył brodę na moim ramieniu i głęboko westchnął przyciągając mnie do siebie.

– Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się złego stało-wyszeptał chłopak, a ja poczułam jak łzy Syriusza spływają po moim ramieniu. Gładziłam go uspokajająco po plecach, a chłopak płakał niczym małe dziecko w moje ramię. Uświadomiłam sobie, że jest to pierwszy raz, kiedy widzę Syriusza w takim stanie. On nigdy przy mnie nie płakał, nigdy nie okazywał w ten sposób uczuć.

– Przepraszam, Sami. Zamoczyłem ci koszulę – powiedział Łapa odsuwając się ode mnie delikatnie, a ja spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.

– Nic się nie stało, Syriusz. Naprawdę – powiedziałam i jeszcze raz mocno przytuliłam.

– Jestem głodny. Możemy już iść na obiad? – walnął nagle Peter, a wszyscy spojrzeli na niego zażenowani, ale po chwili po korytarzu rozniósł się głośny śmiech. Nie zwracając uwagi na wydarzenia sprzed kilku minut roześmiani ruszyliśmy w kierunku Wielkiej Sali na obiad.

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz