• 𝐨𝐧𝐞 •

9.5K 291 144
                                        

• 𝐒𝐀𝐌𝐀𝐍𝐓𝐇𝐀 •

Pierwszego września, 1976 roku po raz szósty wbiegłam w barierkę na stacji King Cross. Znalazłam się na tak już dobrze mi znanym peronie 9 i ¾. Odetchnęłam głęboko uśmiechając się na myśl o moich przyjaciołach za którymi tęskniłam.

Za mną ze ściany wyłonił się mój ojciec, Henryk Hall. Wysoki, szczupły blondyn o szarych oczach stanął tuż obok mnie, a po chwili przez mur przeszła niska brunetka o niebieskich oczach, moja mama – Anastazja Hall. Kobieta w dłoniach trzymała białą torebkę, a tata prowadził na wózku bordowy kufer z pozłacanym podpisem. Ja trzymałam torbę podróżną i nową miotłę – Srebrną Strzałę. Dostałam ją jako nagrodę za otrzymanie tytułu kapitana drużyny Gryffindoru.

– Poradzisz sobie? – zapytał tata podając mi rączkę kufra, a ja pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego. Zawsze ciężko było mu się rozstać ze swoją " Małą Księżniczką".

Tata z mamą zamknęli mnie w szczelnym uścisku, a następnie deportowali się do pracy. Tata był Naczelnym Magiem Wizengamotu, a mama Szefową Departamentu Tajemnic, więc nie wypadało im się spóźniać. Spojrzałam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że do odjazdu mam pół godziny, więc wyjęłam książkę z podręcznej torby.

– Luan!– Z końca peronu usłyszałam jak ktoś woła mnie po pseudonimie. Obróciłam się i uśmiechnęłam się szeroko zobaczywszy, że w moją stronę gnali, potrącając innych dwaj nastolatkowie o czarnych włosach. Za nimi niespiesznie podążał wysoki blondyn w rozciągniętym swetrze w towarzystwie blondwłosej dziewczyny o niebieskich oczach. Oboje śmiali się z zachowania przyjaciół, a biegnąca dwójka dotarła już do mnie i z głośnym okrzykiem radości zwaliła się na mnie i moje bagaże. Jęknęłam cicho, przygnieciona przez dwóch szesnastolatków, którzy ani myśleli ze mnie zejść.

– Też się cieszę, że was widzę, Łapciu, Rogaczu, ale do jasnej cholery! Razem ważycie jakieś sto osiemdziesiąt kilogramów, a ja jakieś trzy razy mniej! – wydusiłam spod chłopaków, a w oddali usłyszałam śmiechy. Spojrzałam w kierunku Remusa i Fleur do których dołączyła także Lily Evans.

– A wy będziecie się chichrać i mi nie pomożecie? – rzuciłam z udawanym urażeniem do przyjaciół. Lunatyk przewrócił oczami i podszedł w naszym kierunku.

– Przepraszam Lu, ale to wyglądało zabawnie! – zaśmiał się Lupin zrzucając Pottera i Blacka ze mnie, a potem pomógł mi wstać. Otrzepałam spodnie i poprawiłam pogniecioną koszulkę po czym spojrzałam z politowaniem na leżących na bruku przyjaciół. Wymieniłam spojrzenia z Remusem i podniosłam Blacka, a Lupin podniósł Jamesa i całą czwórką przytuliliśmy się.

– Przepraszam za zachowanie tych zwierząt Sam , ale "bardzo" dawno cię nie widzieli – powiedział sarkastycznie Lunatyk, a wszyscy wybuchli śmiechem.

– No tak! Cały tydzień! Jak wyście beze mnie przeżyli? – zapytałam łapiąc się teatralnie za serce. Łapa zrobił minę zbitego psa i otarł udawaną łzę, a ja objęłam go pocieszająco. Syriusz przytulił mnie mocno i zatopił głowę w moich włosach. Zrobiło mi się ciepło na sercu i nie chciałam go nigdy puszczać. Usłyszałam ciche chichoty i kilka gwizdów, więc jak poparzona odskoczyłam od Blacka. Nasi przyjaciele patrzyli się na nas i wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, a ja poczułam jak pieką mnie policzki. Chcąc zmienić temat rozejrzałam się po peronie i zauważyłam moją wybawczynię idącą w kierunku naszej grupki

– Callie! – krzyknęłam i pognałam w kierunku wysokiej brunetki niosącej klatkę z szarą sową. Rzuciłam się na dziewczynę i już dzisiaj drugi raz znalazłam się na bruku, ale tym razem to ja byłam osobą przygniatającą. Callie zachichotała cicho i wygrzebała się spode mnie. Zerwałam się na równe nogi i poderwałam za sobą przyjaciółkę. Mocno uściskałam pannę Danvers, a po chwili obok nas znalazły się pozostałe dziewczyny i całą czwórką się uścisnęłyśmy. Dołączyli do nas chłopcy i również po kolei się ze sobą przywitali. Cal przywitała się normalnie z Jamesem i Syriuszem, ale jak podeszła do Remusa, cała się zarumieniła. Równie czerwony Remus uścisnął dziewczynę, a potem szybko odszedł i spuścił wzrok czerwieniąc się jeszcze bardziej. Wymieniliśmy ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, dochodząc do jednego wniosku. Już w te wakacje zauważyłam rosnące uczucie pomiędzy tą dwójką, ale teraz zyskałam pewność. Remusa i Callie ciągnęło do siebie, a ja miałam nadzieję, że zostaną parą jeszcze w tym roku. Nagle po peronie rozległo się już od trzech lat wszystkim dobrze znane pytanie posłane przez Jamesa do rudowłosej dziewczyny.

Huncwotka ||Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz