Piątek - 19.06.20
Znowu?
Naprawdę znów Wattpad musi ewoluować specjalnie, abym dostała zawału, że nie mam prac?!Dobra, nowoczesność, zmiany, okej, ale bez przesady XD.
Od poniedziałku wracam już na regularny tok pisania poradnika, polecanka i dziennika.
Dużo się działo przez ostatnie dni. Spędziłam sporo czasu z przyjaciółmi. Niektórzy cieszyli się z końca matur, inni przeżywali napotkane błędy, a ja podziwiałam dzisiejsze pokolenie :)Jacy to piękni jesteśmy <3
Można by ująć iż rok 2020 to totalna nauczka za poprzednie lata. Nie do końca powinno wyglądać to w ten sposób, ale teoretycznie żyjemy, rozwijamy się, popełniamy błędy, uczymy się, nie doceniamy piękności świata, ale zmieniamy to, staramy się.
Upadamy podnosząc się w tym samym momencie. Dodatkowo pchnąc innych.Nigdy nie sądziłam, że z "radosnego, bezwładnego odchudzania", bilansów, bodycheck'ów, limitów, płaczu i szczęścia z wygłodzenia zacznę pisać dziennik, którego tematyka odlega od restrykcji.
I pokochałam to. Nie czuję wstydu, który wcześniej rzecz jasna by się pojawił, bo zjadłam ponad 1500 kcal i czuję się z tym dobrze, że odpuściłam sobie trzy godziny ćwiczeń na godzinę.
Choć moje emocje nigdy nie były kłamstwem, ponieważ czułam się szczęśliwa to nie potoczyło się to według mojego scenariusza, który kończył się super szybkim odchudzankiem na stałe.
Co było pozostanie, a my lecimy z teraźniejszością, która jest dość brutalna wobec mnie.
Mianowicie obudziłam się o 5 rano. Spojrzałam na poduszkę, a na niej była świeża krew. Ja, jak to ja i moja hemofobia zaczęłam się cała trzęść, zrobiło mi się okropnie słabo. Poszłam do łazienki. Szczerze mówiąc nie wiem jak tam doszłam, ponieważ z osłabnięcia nie czułam nóg, głowa była ciężka, a mój wzrok stawał się pikselami. Tak czy inaczej, weszłam do łazienki, nawet nie zamknęłam drzwi. Spojrzałam się w lustro przypadkowo, z przyzwyczajenia, ponieważ raczej staram się unikać widoku krwi i po chwilę czuję, że nic nie czuję. Zemdlałam :) Budzi mnie tata i pies. Pomógł mi wstać tyłem do lustra, bo oczywiście znał powód stracenia przytomności.
EDIT: Teraz tak czytam i zorientowałam się, że nie napisałam skąd wzięła się krew XD.
Także była to krew z nosa :)Ogólnie to nie wiem jaki był powód tego zdarzenia, ale raczej tak bywa :/
Przez cały dzień czuję się słabo i troszkę mnie mdli, także zjadłam mniej. Chociaż to wciąż było chyba z 1000 kcal, także źle nie jest.
Jestem już totalnie bez sił, także kończę wpisik. Przez ostatnie dni nie czytałam dzienników i komentarzy pod wcześniejszymi rozdziałami, ponieważ wracałam późno do domu, przez co także dłużej spałam. Po przebudzeniu brałam się za jakieś prace, a potem znów spędzałam czas z przyjaciółmi.
Jutro albo w niedzielę lub jak już pisałam, od poniedziałku będę tu codziennie. Już praktycznie wakacje, także czas zacząć produktywny czas :)
Koniecznie napiszcie jak się dziś czujecie, co ciekawego robiliście? <3
Śpijcie dobrze Kruszynki!
CZYTASZ
Dziennik GADANKO & PISANKO
PoetryZa każdym razem tworzę nowy opis, a w tym momencie przeżywam odrobinkę pustki co do treści, które będą się tu przebijać :/