Niedziela - 31.05.20
Jak tam weekend Kruszynki <3
Ostatni wpis był w czwartek, także przez te dwa dni nic nie pisałam i nic konkretnego nie robiłam.
Jak to ja, nie mogę usiedzieć w miejscu i oczywiście, gdy nadeszła błaha okazja zostania samej w mieszkaniu pierwsza ma myśl brzmiała:
-"IDŹ ĆWICZYĆ, MASZ OKAZJĘ!"
Ale przecież nie mogę....
Jak myślicie? Zrobiłam to, czy też nie? Jestem ciekawa Waszej opinii XD.
Troszkę się rozpiszę, abyście nie ujrzeli od razu odpowiedzi haha.
Także odpowiemy sobie na zaległe pytanka:
14. Ile planujesz jeszcze książek?
Dokładniej to dwie :)
O żadnej jeszcze nie wspomniałam, nikt nic nie wie haha.15. Jesteś kratywny/a?
Hym, wsm biorąc pod uwagę fakt, że interesuję się architekturą i tworzę plany, projekty według własnego uznania to być może kreatywność we mnie jakaś jest :/
Natomiast jeśli chodzi o wygląd to raczej ubieram się jak większość osób w moim wieku.
Chociaż może...
Trudno mi się wypowiedzieć na ten temat.16. Kto ci robi najczęściej okładki?
Nigdy nie prosiłam innych o zaprojektowanie okładki, także działam sama :)
A właśnie ostatnio tak myślałam, że muszę zmienić tę okładkę, bo nie pasuje mi do niczego i wgl do mnie.
Może po prostu wrócę do poprzedniej:
@zabijmnie80Ahhh te dawne nazwy haha.
Albo po prostu zrobię nową.
Możecie mi podpowiedzieć <3Ale tak już wracając do początku wpisu:
Nie dałam rady, nie wytrzymałam :(((
TAK, ĆWICZYŁAM...Ale zaledwie godzinkę i unikałam ćwiczeń na brzuch!
Było troszkę trudno, ponieważ przy każdym ćwiczeniu powinno mieć się prosty kręgosłup i przede wszystkim spięty brzuch, ale no... Nie mogłam, troszkę by bolało :/Chciałam jeszcze dziś iść pobiegać, bo niby miało padać, a słoneczko pięknie świeci, ale już nie mogę.
Chociaż moje zachowanie było raczej do przewidzenia, a może i nie, ale mimo wszystko żyję :)
Jejuu i jeszcze śniło mi się, że za każdym dotknięciem włosów miałam na dłoni całą ich garść. Rano troszkę zbiło mnie to z tropu, ponieważ już przestałam żyć zaburzeniami odżywiania, a tu znów. Od rana myślę nad swoim zachowaniem, mdleniem na ulicy, halach sportowych, ćwiczeniem do nieprzytomności w zamkniętym pokoju, cięciem się bez patrzenia na to co robię, bo krew mimo wszystko była i jest moim wrogiem, czyszczeniem umywalek, podłogi, zapachem potu w pokoju po mocnych ćwiczeniach, puszki energetyków chowane po szafkach, waga pod łóżkiem, nitka na nadgarstku.
Tak, wciąż ją mam. Może jestem za słaba żeby ją przeciąć. Nawet nie mogłaby spaść z nadgarstka, bo już przez pierwsze dni noszenia sprawiała, że krew nie dopływała do dłoni, a teraz lekko wisi, ale wciąż za mało.
Może to po prostu wspomnienie?
Chociaż w ten sposób patrząc na rękę ponownie widzę te:
-"Od początku nie byłam chora. Jak taka słaba osoba jak ja mogłaby zachorować na anoreksję"No cóż, chyba już czas pożegnać się z nitką i zakończyć ten etap raz na zawsze.
Może w najbliższym czasie... :/Jakie plany na ten tydzień?
Życzę Wam duuużo wytrwałości <3
CZYTASZ
Dziennik GADANKO & PISANKO
PoesíaZa każdym razem tworzę nowy opis, a w tym momencie przeżywam odrobinkę pustki co do treści, które będą się tu przebijać :/