Rozdział 11

5.4K 233 129
                                    

A więc nadszedł upragniony grudzień.

Co za tym idzie? Stres, ekscytacja i przygotowywanie pełną parą do studniówki.

Nauczyciele postanowili dobierać nas parami.

Stresuję się.

Tak właściwie od października nic szczególnego nie zmieniło się.

Może prócz relacji z Matczakiem, które jeszcze bardziej się pogłębiły. Chociaż nie ma tak wiele czasu dla mnie, ponieważ jego dziewczyna ostatnio chce mieć go cały czas przy sobie.

Stara się inaczej ze mną kontaktować.

Zrobiła się zazdrosna o nasze stosunki.
To tak bardzo niedorzeczne, Michał jej nie zostawi jest dla niego bardzo ważna.
Mam wrażenie, że jeśli miałby wybierać między mną a Drzewicką byłabym na straconej pozycji.

- Ty, ja kawa, teraz. - Zaczepił mnie Albert na korytarzu. Stałam pod salą, gdzie miała zaczynać się za chwilę wychowawcza.
Z nim również moje kontakty są świetne, mogłabym nawet powiedzieć, że w niektórych momentach zachowujemy się jak para.

- Skoro proponujesz. - Uśmiechnęłam się lekko i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

- A więc może byś wpadła do mnie w weekend. Sobota?

- Nie mogę. Idę do Michała, tłumaczyć mu matematykę. - Stwierdziłam.

- O wilku mowa. - Spojrzałam przed siebie. Ujrzałam Michała, który wychodził z ubera. Mam wrażenie, że wyskoczył mi banan na twarzy. - Jesteś dla niego za dobra.

- Nie rozumiem. - Zmarszczyłam brwi.

- Pomagasz mu we wszystkim o co cię poprosi, a nic nie dostajesz w zamian. - Słucham? On próbuje nas skłócić?

Albert się myli, nie potrzebuję od niego żadnych materialnych rzeczy.
Michał Matczak potrafi powiedzieć dziękuję. Dostaje od niego świetnie spędzony czas i przyjaźń. Nie potrzebuję nic więcej, a szczególnie, że mogę się przy nim oderwać.

- Przestań Albert. - Przewróciłam oczami. - Mata mnie nie wykorzystuje.

- Mam wrażenie, że owinął cię wokół palca. - Okej, zdenerwowałam się.
Ponieważ to bzdury. Miałam mu odpowiedzieć, ale Matczak właśnie przed nami stanął.

Stoimy przed bramą wyjściową.

- A wy gdzie? - Uśmiechnął się do nas.

- Idziemy na kawę. - Mruknęłam.

- To może mogę się do was dołączyć? - Albert nie będzie zadowolony, ale nie rozumiem jego podejścia do niego.
Przecież nigdy się nie sprzeczali, kumplują się.

- Twoja dziewczyna cię szukała. - Stwierdził Albert. - Mogłeś od niej odbierać telefon. - Matczak wyciągnął urządzenie z kieszeni. Zauważyłam kątem oka, że faktycznie miał dwa nieodebrane połączenia.

- Możemy iść? Nie chcę przypału, a za chwilę lekcja. - Wtrąciłam. Chłopaki pomachali głowami i ruszyliśmy do najbliższej kawiarni.

- Później nasz park? - Matczak strącił moją rękę swoim łokciem.

Czemu nasz park? Ponieważ za każdym razem, gdy szliśmy na wagary pierwsza była kawa, a później właśnie ten park obok Batorego.

- Pasuję ci Albert?

- Ta.

Kiedy podeszliśmy pod lokal Michał otworzył nam drzwi, więc wszedł ostatni.

Zamówiłam nam wszystkim kawę na wynos.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz