Rozdział 3.14

3.3K 129 107
                                    

- Okej, a więc co on na to? - Uśmiechnął się Filip, gdy zaczęłam opowiadać mu o zaproszeniu dotyczącym hotelu mafija.

- Uznał, że tydzień w zupełności im powinien wystarczyć, a wszystko ruszy od pierwszego czerwca. - Napiłam się herbaty. - Jadę z nimi, ale następnego dnia wracam do Warszawy.

- Za długa rozłąka Lidia, nie dam rady. - Powiedział z udawanym wyrzutem. Mężczyzna wstał od stołu, a następnie rzucił się na kanapę i włączył telefwior.

Filip zdecydowanie za bardzo się u mnie rozgościł. Chociaż Matczak potrafił wyjadać jedzenie z mojej lodówki.

Usiadłam obok przyjaciela z szerokim uśmiechem na ustach.

- Możesz mnie odprowadzić rano.

- Jestem oczywiście za tym pomysłem. - Stwierdził. - Chciałbym Cię o coś zapytać.

- Słucham.

- Sądzisz, że zmiana mieszkania jest dobrym posunięciem? - Zdziwiło mnie to. - Ja i rodzice nie jesteśmy w dobrych kontaktach, męczące jest to. A ty gdy jesteś przy mnie chce być najmniej toksyczną osobą jaka chodzi po tej ziemi.

- Brzmisz jakbyś uzależnił się od mojego towarzystwa. - Parsknęłam śmiechem. - Skoro mówisz, że tak będzie lepiej poszukaj mieszkania. - To uzależnienie od mojej osoby trochę mnie zaniepokoiło, ponieważ Filip powinien zmienić się dla siebie, a nie dla kogoś innego.

Nie sądziłam, że jego rodzice są aż tacy źli i nie potrafią zrozumieć potrzeb swojego syna.

- Jesteś aniołem. - Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.

Następnego dnia znalazłam się w jednym z pomieszczeń Sold Out agencji, gdzie dopinany plany wyjazdy na ostatni guzik.

Jestem tak podekscytowana, ponieważ wywoła to takie ogromne zamieszanie wśród widowni SB.
To jest jeszcze ciekawsze niż Uniwersytet Warszawski, pomyśleć, że to była tylko i wyłącznie moja smykałka w życiu.

Współpraca z chłopakami, Madzią, Sylwią, Paulą i resztą przynosi mi ogromną przyjemność, że jeśli byłaby jakąkolwiek możliwość zostałabym tutaj na dłużej, cóż jednak to nie możliwe.

Muszę skupić się w stu procent na prawie.

- Ja nic nie mówię Michał, ale HWDP raczej piszę się przez CH. - Mruknęłam, gdy Matczi pokazał mi swój tatuaż na nodzę, który jest różowy plus ma błąd ortograficzny.

Ale jednak czemu mnie to jakoś nie dziwi?

- Tak miało być Jaworska. - Zaśmiał się . - Nigdy nie rozumiałaś moich potrzeb. - Uniosłam jedną brew do góry.

- Nie pieprz głupot, zawsze starałam się ogarnąć twoje durne pomysły.

- Przynajmniej się przy mnie nie nudziłaś. - Uśmiechnęłam się do niego szeroko. - Pamiętasz wyraz twarzy profesora z historii, gdy usłyszał mój głos na lekcji? - Zaśmialiśmy się głośno.

- Nigdy nie zapomnę. Albo nasze korepetycje, na których denerwowałeś się i mówiłeś, że to ja jestem głupia.

- Jaworska dawałaś mi jakieś przykłady z kosmosu.

- One były z książki głąbie. - Znów nasz śmiech zagłuszył resztę głosów.
Jak to dobrze móc z nim normalnie pogadać.

- Myślałem, że jesteście w separacji. - Wtrącił Jan rapowanie, gdy podszedł do nas, a następnie zajął miejsce obok mnie.

- Po pierwsze nie jesteśmy małżeństwem, a po drugie przyjaźnimy się.

- Kuźwa mac wrócili do wymówki z Batorego! - Krzyknął Wyguś i wraz z Szczepanem zaczęli dusić się ze śmiechu.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz