Rozdział 3.09

2.8K 122 47
                                    

Nie chciałam tego wieczoru rozwścieczyć Michała. Nie zamierzałam psuć jego humoru. Jedyne czego od niego oczekuję to pomocy.

Wiem, że nie przepada za Filipem i widzi w niego potencjalnego przeciwnika, ale ta sprawa jest zbyt poważna. Nie poradzę sobie bez niego. Rozumiem jego złość, ale posprzeczamy się po wszystkim.

Po tym kiedy dowiedziałam się w jakim lokalu jest Filip wezwałam ubera i poprosiłam Matczaka żeby pomógł zgarnąć mi go do mieszkania. Oburzył się, że w ogóle jadę do niego po jednym telefonie.

Nie mogę go zostawić.

Jednak martwiący się o mnie Matczak ubrał się i pojechał ze mną, nawet na mnie nie patrząc.
Jego zazdrość czasami mnie przeraża.

Gdy wysiedliśmy na Mazowieckiej minęło może piętnaście minut poszukiwania Wolskiego w barze, którym zapijał prawdopodobnie smutki.

Nie poznaję go, to nie ten sam Wolski z Uniwersytetu Warszawskiego. Teraz widzę go jako słabego, upitego młodego człowieka, który lekko pogubił się w życiu.

Przystanęłam oraz spojrzałam na Michała, który dalej bym zdenerwowany ale chyba zrozumiał skąd ta troska.

Co się stało? Dlaczego nagle wybuchnął? Co musiało go tak zaboleć?

- Filip. - Złapałam jego ramię, zwracając jego uwagę. Uśmiechnął się szeroko na mój widok, jednak kiedy popatrzył na osobę stosującą za mną mina mu zrzędła. - Zabieramy cię do domu.

- Miałem nadzieję, że będziesz sama. - Mruknął. - Nigdzie nie pójdę dopóki on tu jest.

- Przestań. Ten on to mój chłopak, a ty nie wiesz co mówisz, bo jesteś pijany. - Chwyciłam go za łokieć i pociągnęłam w górę. On musi wrócić do siebie.

Stanął na przeciwko mnie patrząc w oczy. Przeraża mnie to.

- Chciałem z tobą pogadać. - Zrobiłam krok w tył. - O nas. - Reakcja Matczaka nie była zbyt ciekawa, pomachał z rezygnacją głową oraz głośno prychnął.

- Chłopie w jakim ty świecie żyjesz? - Warknął w stronę kolegi z kierunku, jednak on zignorował Matczaka denerwując go jeszcze bardziej.

- Nie mam nic przeciwko, ale wytrzeźwiej. - Wtrąciłam nagle, zwracając cie do Filipa. Nie chcę żeby czegoś dzisiaj żałował. - Idziemy. - Szarpnęłam go w stronę wyjścia. - Pójdę zapłacić, Michał weź go. - Zirytowany mężczyzna wyszedł z Filipem na zewnątrz.

To jakaś głupia komedia.

Będąc znów przy mężczyznach zamówiłam ubera. Spojrzałam w stronę Matczaka, który wystawił w moją stronę dłoń. Chwyciłam za nią i lekko ją ścisnęłam.

Zmęczony Filip stał oparty o latarnie, nagle wpadł w głośny śmiech i spowodował tym u mnie uczucie niepokoju.

Może on jest chory?

- Lidia chyba twojemu koleżce brakuje piątej klepki. - Warknął Matczak. - Słuchaj Wolski, nie mam pojęcia dlaczego ona się tak nad tobą lituje, ale raczej teraz powinieneś być wdzięczny a nie zachowywać się jak psychol. - Michał wyrwał swoją dłoń, niemal natychmiast znajdując się przy koledze.

Cholera jasna nie mam zamiaru ich rozdzielać.

- Słuchaj Matczak, wcale nie prosiłem żebyś tutaj przyjeżdżał. - wzrok Filipa był wściekły, a ja coraz bardziej przestraszona. - Nie wiem co ta dziewczyna w tobie widzi, jesteś totalną patologią, ciężko być z takiego dumnym. - Parsknął w twarz Michała.

Trafił w czuły punkt, wiem dobrze jak Matczi nie lubi, gdy wypomina mu się takie rzeczy.

- Słuchaj ty łajzo. - Nie pozwoliłam dokończyć mojemu chłopakowi, ponieważ szarpnęłam go za kurkę. Gdy przypomniałam o mojej obecności Michał złagodniał i zrobił krok w tył. - Masz szczęście, że jest tutaj ona. - Mruknął.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz