Rozdział 35

4.8K 213 31
                                    

Po udanym weekendzie, spędzonym z przyjaciółmi i oczywiście nad książkami przyszedł czas na próbną maturę, którą od dzisiaj piszemy!

Świetnie.

Okej lekki stresik jest, że ukaże się moja niewiedza z chyba wielu rzeczy.
Bo cholera nie spędzam już aż tyle czasu przy nauce co kiedyś.

Może i to zasługa Michała, ale nie czuję się jakoś sprowadzana na złą ścieżkę.
Wręcz przeciwnie, ten człowiek chce mnie nauczyć czegoś, czego prawdopodobnie sama nie potrafiłam nabyć.

Byłam za bardzo poukładana.
Aż z biegiem czasu mnie to drażni.

Próbowałam być zbyt perfekcyjna.

Dzisiejszego dnia na języku polskim właśnie okaże się do jakiego stopnia perfekcji udało mi się dojść.

Kiedy weszłam do Batorego poczułam jeszcze większą niepewność.

- Stresujesz się? - Zaskoczyła mnie Diana, gdy usłyszałam jej głos z mojej lewej strony.

- Troszeczkę.

- Jesteś nienormalna. - Dlaczego niby?

A jeśli okażę się, że za dużo rzeczy nie ogarnęłam?

- Oddychaj, bo blada jesteś. - Zaśmiała się przyjaciółka.

- Diana, ciii. - Mruknęłam. - Lepiej opowiadaj jak było na domówce. - Na której nie byłam, okazało się, że ciocia nie była przeciwna, ale chciałam trochę powtórzyć sobie o skałach i innych bzdetach.

- Chyba przesiedziałam całą imprezę z Antkiem, a później wrociłam z Jankiem do mieszkania, musiałam go przenocować, bo sam do mieszkania by nie trafił. - Oho pijacki Jan się włączył.

Znów.

- Nie działo się nic ciekawego, Piotrek skręciki załatwił, a Klaudia coś tam z Mikołajem wiesz, Michał chyba zezgonował i został u Piotrka.

Czemu mnie to nie dziwi?

- A ty nic nie piłaś? - Zadałam pytanie ze zdziwieniem.

- Piłam, ale nie wiem z dziesięć kieliszków. - Czyli nie urządziła się tak jak myślałam. - Nudno bez ciebie było. Mata nie miał się na kogo popatrzeć, a my nie mogliśmy zrobić żadnych zakładów. - Jakie znowu zakłady?

- Słucham?

- No wiesz, połowa była za tym, że się pukniecie, a druga, że nie tym razem. - Zaczęła się śmiać dość głośno, a ja zrobiłam face palma. Czy im do reszty odbiło? - Kiedyś nawet wygrałam dychę, bo przewidziałam, że się przeliżecie.

Mam ochotę zrobić jej krzywdę, zarabia na moich decyzjach? Też chcę znaleźć sobie taką osobę.

- Diana, już lepiej nic nie mów. - Warknęłam.

Gdy podeszliśmy salę, w której ma normalnie odbyć się pierwsza godzina lekcyjna ujrzałam smiejącego głośno Szczepana wraz z Jankiem.

Podeszłyśmy do nich, nona z uśmiechem, a ja z irytacją wypisaną na twarzy.

- A ty co ponuraku? - Sztruchnął mnie łokciem Janek.

- Dowiedziałam się o waszych zakładach. - Przymrużyłam oczy.

Przyjaciel jedynie głośno się zaśmiał.

- Jakie zakłady? Dlaczego nic o nich nie wiem? - Wtrącił Krzysiek.

Chciałam już się zacząć żalić, ale przeszkodziły mi dłonie, które przykryły mi oczy. Później poczułam czuły pocałunek na czubku głowy - Matczak.

ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz