Po napisanych próbnych maturach, które wcale nie poszły mi tak tragicznie przyszedł czas na martwienie się normalnym egzaminem.
Moi kochani rodzice oczywiście wypytali mnie o wszystko co się da.
Moja mama stwierdziła, że nie mogę jej zawieść i ma nadzieję, że uzyskałam z każdego przedmiotu przynajmniej osiemdziesiąt procent.Świetnie co nie?
Inne osoby w moim wieku zawodzą swoich bliskich przez zajście w ciąże lub zażywanie nadmiernej ilości używek, a ja cóż wystarczy, że uzyskam mniejszy procent niż moja mama sobie wymarzyła.
Dość interesujące.Nadeszła sobota, dzień w którym mam spotkać się ze znajomymi i trochę wyluzować. Ten tydzień był napięty.
Naciskający rodzice, brak odzewu ze strony Michała i próbna matura.
Chyba jeszcze nigdy w życiu nie wypaliłam tyle fajek jak przez ten tydzień.Mam dość.
Oznajmiłam cioci, że wychodzę, gdyż moi rodzice wrócili wczoraj wieczorem do domu. Mam przez jakiś czas święty spokój.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który ukazywał godzinę osiemnastą.
- Co robimy? - Zapytałam, gdy podeszłam do grupy przyjaciół.
- Nie mamy pojęcia. - Mruknął Janek.
- Dawajcie do jakiegoś klubu. - Zaproponował Szczepan. - Teraz możemy iść do jakiejś galerii.
- Nie chcę mi się łazić po klubach. - Jęknęłam.
Poważnie nie mam na to szczególniej ochoty.
- Jedziemy na Mazowiecką! - Krzyknął Wyguś. - A teraz może Marszałkowska chinol?
Ostatnio bardzo często tam jem.
- Ja też bym poszedł do klubu. - Wtrącił Michał. - Muszę odreagować. - Powiedział trochę ciszej, a mi się zrobiło okropnie głupio.
- Po czym niby? - Zaśmiał się Adam. Błagam nie odpowiadaj.
Mężczyzna jedynie pomachał obojętnie ramionami.
- Dobra to ustalone? - Zadał pytanie Miki, a każdy przytaknął.
Czyli teraz żarcie, a później klub.
Trzydzieści minut później siedzieliśmy w ustalonym lokalu z menu w dłoniach oraz szukaliśmy czegoś nowego do zjedzenia.
Mam ochotę na kurczaka w sosie cury z ryżem.
- Dalej nie gadasz z Michałem? - Zapytała mnie dość cicho Diana.
- Nie, jakoś nam to nie idzie. Chyba miał rację, że nie mamy przyszłości. - Teraz widzę, że to święta prawda, ale chcę dalej o to walczyć.
- Jeszcze wiele kłótni przed wami, nie poddawaj się przy pierwszej. - Uśmiechnęła się do mnie lekko.
Ma rację nie powinniśmy się poddawać.
- A więc czy my dzisiaj zamierzamy się upić? - Zapytał głośno Wyguś.
- Nawalić. - Stwierdził Michał.
- Ja też zamierzam. - Uznał Janek z szerokim uśmiechem.
Czy ja zamierzam pić? Nope.
Obiecałam coś sobie.- Dobra to ja, Wyguś, Mata i Janeczek. Ktoś jeszcze? - Zapytał Szczepan.
- Nie pijesz? - Zwróciłam się do przyjaciółki. Pomachała przecząco głową.
![](https://img.wattpad.com/cover/198568694-288-k948680.jpg)
CZYTASZ
ALTERA | Mata [ZAKOŃCZONE]
Hayran Kurgu„Może i jesteśmy bananowcami, którzy mają za dużo w tyłkach. Może nie potrafimy docenić tego, co otrzymaliśmy od losu. Może i mamy różne twarze, będąc intelektualistami czy artystami dalej możemy zachowywać się patologia. [...] A tak właściwie, to...